Drużyna z I LO w Jeleniej Górze pokonała zespół wrocławskiego V LO w Debacie Oksfordzkiej, które rozegrana została w poniedziałek na Politechnice WrocławskiejAula PWr wypełniła się po brzegi, a temat dyskusji „Na ścieżkach rozumu – czy humanista może zostać inżynierem?” wywołał sporo emocji.
- Tylko ta wiedza jest wartościowa, która nadgryziona została zębem debaty - podkreślał jej marszałek
dr hab. Bogusław Bednarek z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. I życząc uczestnikom „iluminacji i rozkoszy intelektualnych” dał sygnał pierwszemu mówcy, by bronił swoich racji.
youtubeJako pierwsza tezy „Wrodzone predyspozycje odgrywają najistotniejszą rolę w rozwoju zarówno humanisty, jak i człowieka nauk ścisłych; humanistą albo inżynierem trzeba się urodzić” broniła
Justyna Zając, uczennica
I Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Jeleniej Górze. – Człowiek rodzi się z pewnymi predyspozycjami, które potem w życiu rozwija – mówiła. Przekonywała, że humanistą albo inżynierem trzeba się urodzić. - Człowiek nie jest w stanie wypracować talentu. Każdy z nas przychodzi na świat jako ktoś, a życie spędza na odkrywaniu, kim jest – argumentowała.
Tezy, że są ludzie wybitni, bronili również
Arkadiusz Siwko oraz
Krzysztof Borysiewicz. – Każdy posiada talent i ma coś wyjątkowego, i to stanowi fundament, na którym buduje swoją przyszłość – przekonywał Borysiewicz. - To, z czym się rodzimy, odgrywa najistotniejszą rolę – mówił Siwko.
Z tymi argumentami nie zgadzała się, oczywiście, strona przeciwna. Uczniowie V Liceum Ogólnokształcącego im. gen. Jakuba Jasińskiego z Wrocławia bronili
stanowiska: „Ambicja, dyscyplina i inne czynniki są ważniejsze od
wrodzonych predyspozycji w rozwoju humanisty i człowieka nauk ścisłych” .
Karolina Gołuńska
z V LO: - Czy osoba niezdolna może osiągnąć sukces? Oczywiście! Na
rozwój człowieka ma wpływ przede wszystkim środowisko, w jakim żyje.
Ważna jest też ambicja – mówiła. Koledzy z zespołu Wojciech Kaleta i Mikołaj Metelski szczególnie akcentowali słowo „rozwój”, bazując na powiedzeniu, że „każdy jest kowalem swojego losu”. Obie strony sporu opierały się na badaniach naukowych i powoływały na cytaty znanych osób. W sporze najczęściej pojawiały się nazwiska Einsteina, Leonardo da Vinci czy Beethowena. Każda ze stron ich osiągnięcia, życiorysy potrafiła wykorzystać jako argument na swoją korzyść.
Debata Oksfordzka rządzi się swoimi prawami. To sztuka prowadzenia dyskusji, prezentowania argumentów, słownego pokonywania przeciwnika. Można przeciwnikowi zadawać pytania, i choć nie zawsze satysfakcjonuje nas odpowiedź, trzeba ją przyjąć z pokorą.
Po debacie był też czas na pytania publiczności. Sporo emocji wywołał temat „iskry Bożej” czyli talentu, bez którego, zdaniem zespołu z Jeleniej Góry, nie da się osiągnąć sukcesu. Również powoływanie się na przypowieść biblijną o talentach dla niektórych uczestników debaty było „czymś nienaukowym”. Z pomocą przyszedł tu marszałek dbający o dyscyplinę dyskusji: - Spór prowadzony na osi „wiara – nauka” nie ma sensu, bo jest nierozstrzygalny, a każdy argument za lub przeciw jest tylko kolejną wersją tego, co już dawno powiedziano.
Debatę oceniała rada mędrców: profesor Zofia Ignasiak, prorektor ds. badań naukowych i współpracy międzynarodowej na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, profesor Maria Wanda Kopertyńska, prorektor ds. nauki z Uniwersytetu Ekonomicznego, profesor Adam Jezierski, prorektor ds. badań naukowych i współpracy z zagranicą na Uniwersytecie Wrocławskim, profesor Jacek Szepietowski, prorektor ds. rozwoju uczelni na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu (w trakcie debaty zastąpiła go profesor Kazimiera Wilk) oraz profesor Jerzy Walendziewski, prorektor ds. organizacji na Politechnice Wrocławskiej.Drużyna z Jeleniej Góry, której opiekunem był
Mariusz Kokotowski, zdobyła 419 i pół punkta. Drużyna z Wrocławia, która przygotowywała się pod okiem
Wiktora Figla, wywalczyła 351 pkt.
Katarzyna Górowicz-MaćkiewiczDebata Oksfordzka: Na ścieżkach rozumu – czy humanista może zostać inżynierem:
youtube