Nadeszło kolejne lato, w głowach już tylko
urlopy. Niektórzy wybiorą się tym razem, albo znowu, do
politechnicznego
ośrodka wypoczynkowego w Ustce. Co robić nad morzem przy pięknej
pogodzie, pisać nie trzeba, ale co, gdy – jak to nasz klimat ma we
zwyczaju – przyjdą chmury, wiatr i abstrakcyjna temperatura? Cóż –
telewizor, kawiarnie i okoliczne atrakcje czekają, można też jednak
spróbować jeszcze raz przejść się molem czy wzdłuż plaży, ale tym razem
zwracając uwagę nie na słoneczko, plażowiczki i mewy, a na... geologię.

W
takim miejscu, jak brzeg morski, uwolnić się od geologii nie można,
przy czym niektóre zagadnienia, które zostaną poniżej opisane, są raczej
oczywiste, inne natomiast mogą okazać się dość zaskakujące. Ponadto tu –
w Ustce – prześledzić można również pewne bardziej „techniczne”
zagadnienia związane z kamieniem, jak urabianie i obróbka skał.
Ale
co „geologicznego” zobaczyć można nad brzegiem morza? Ktoś powie, że co
najwyżej kamienie... Nie kamienie, tylko „skały” albo „otoczaki” – tak,
możemy zacząć od nich...
Są nad brzegiem Bałtyku miejsca znacznie
bardziej zasobne w otoczaki czy wręcz głazy – jednym to się podoba,
innym nie, bo czasem wręcz trudno do wody wejść. Plaża w Ustce jest od
nich praktycznie zupełnie wolna, natomiast spacer w kierunku Orzechowa
wiedzie nas odcinkami brzegu, gdzie znaleźć można całkiem spore ilości
otoczaków. Są duże i malutkie, różnokształtne, wiele z nich urzeka
kolorystyką i ciekawą strukturą.
fot. 1Na przykładzie
otoczaków
poznać możemy takie opisowe cechy ziaren mineralnych, jak obtoczenie
(określające, na ile „wyoblony” jest taki okruch skalny) czy pokrój
(izometryczny, spłaszczony, wydłużony). W praktyce technicznej cechy
takie określane są np. w przypadku żwirów stosowanych do produkcji
betonów. Tuż przy brzegu zwrócić można uwagę na nagromadzenia drobnych,
bardzo silnie spłaszczonych, okrągłych otoczaków o rozmiarach 2–3 cm.
Potocznie – właśnie z uwagi na pokrój upodabniający je do monet – są one
nazywane „groszakami”.
Najistotniejsze jest jednak petrograficzne
zróżnicowanie otoczaków – mamy tu bowiem przedstawicieli całej gamy skał
o rozmaitej genezie, występujących na terenie Skandynawii. Fragmenty te
zostały na obszar Polski przywleczone przez kolejne lądolody, które
nasuwały się z północy w okresie ostatnich 600 tysięcy lat. Po
wytopieniu się lodu w okresach ociepleń (były to tzw. interglacjały)
były one wymywane i transportowane przez rzeki, a potem zostały osadzone
w warstwach, z których teraz wypłukują je fale.
Z jakimi więc skałami możemy się zapoznać oglądając plażowe otoczaki? Wiele z nich to fragmenty
granitów:
grubokrystalicznych skał powstałych w wyniku zastygnięcia magmy i
wykrystalizowania jej składników. Niektóre z nich są dość podobne do
krajowych granitów – np. tego budującego Karkonosze i podłoże Kotliny
Jeleniogórskiej. Niepozorne otoczaki są wynikiem procesów, które
przebiegały na głębokościach (jak się szacuje) kilku do kilkunastu
kilometrów, w temperaturach rzędu 800–900°C. Ich robiącą być może
największe wrażenie cechą jest wiek. Skały te powstawały w proterozoiku,
czyli około 1–2 mld lat temu, a niektóre nawet w archaiku, czyli ponad
2,5 mld lat temu.
fot. 2
fot. 3Rzadziej
trafiają się „wisienki” w postaci dość wyjątkowego magmowego „produktu”
skandynawskiego – jest to południowofiński tzw.
granit rapakivi. Jego
cechą charakterystyczną jest występowanie zaokrąglonych ziaren skaleni o
strefowej budowie – ich części wewnętrzne tworzy tzw. skaleń potasowy
K[AlSi
3O
8], zaś jasne zazwyczaj obwódki – plagioklaz NaAlSi
3O
8.
Taka budowa kryształów świadczy o ich wielokrotnym narastaniu, a więc o
dużym skomplikowaniu procesu krystalizacji magmy. Wiek tych konkretnie
skał został określony na 1,65–1,53 mld lat. Może warto zabrać taką
pamiątkę znad morza – nigdzie w Polsce nie występują bowiem na
powierzchni tak stare skały.
fot. 4Skałami pokrewnymi do granitów są
dioryty oraz
granodioryty.
I one powstały w wyniku zastygnięcia magmy na dużych głębokościach,
tyle że skład magmy był nieco odmienny (zawartość krzemionki była w niej
o kilka procent niższa).
fot. 5Innymi skałami magmowymi, które występują na plażach w rejonie Ustki, są zazwyczaj brązowe lub rude
porfiry
– odpowiedniki granitów, utworzone z magmy o takim samym składzie
chemicznym i mineralnym, ale już po jej wylaniu się na powierzchnię
Ziemi. Od momentu osiągnięcia powierzchni ziemi gorący stop krzemianowy
określa się mianem lawy, otoczaki porfirowe są więc fragmentami potoków
lawowych, które wolno, z dużym trudem (ze względu na wysoką lepkość
takich law) wydostawały się z wulkanów. Stosunkowo szybkie zastyganie
spowodowało powstanie skał o zupełnie innej strukturze niż w przypadku
granitów. O ile granity w całości są zbudowane z wyraźnie widocznych,
czasem wielocentymetrowych kryształów, to większość masy porfirów jest,
oglądając gołym okiem, jednorodna. W tym tzw. cieście skalnym
dostrzegamy wyraźnie wykształcone kryształy.
fot. 6
fot. 7Inne otoczaki powstały ze skał całkowicie odmiennych pod względem budowy i genezy. Są to fragmenty tzw.
skał metamorficznych,
czyli utworzonych w wyniku przeobrażenia wcześniej powstałych skał
magmowych, osadowych, a niekiedy – starszych metamorficznych.
Najpopularniejszą skałą metamorficzną jest
gnejs.
Zazwyczaj jednak nazwy tej używa się w liczbie mnogiej, gnejsy bowiem
różnią się niesłychanie pod względem swojej struktury. Wszystkie
wykazują, zazwyczaj doskonale widoczną, kierunkowość, jest ona jednak
różnie wyrażona. Są to skały zbudowane przede wszystkim z takich
minerałów, jak granity (skalenie, kwarc oraz łyszczyki: biotyt i
muskowit), ale niekiedy zawierają znaczne ilości rzadszych minerałów –
np. granatów.
Granaty są minerałami, które powstawały w
bardzo wysokich ciśnieniach – określa się je jako „diagnostyczne dla
metamorfizmu wysokociśnieniowego”, dzięki temu wiemy więc, w jakich
warunkach powstawały gnejsy granatonośne. Pewne cechy doskonale widoczne
w innych gnejsach mówią o odmiennej ścieżce ich powstania. Skały
kontrastowe – zazwyczaj ciemne, ale zawierające też wydłużone,
nieregularne jasne skupienia kwarcowo-skaleniowe – to tzw.
gnejsy migmatyczne.
One z kolei tworzyły się w skrajnie wysokich temperaturach, można
powiedzieć, że otarły się o proces określany jako anateksis – wytapianie
wtórnych magm ze skał bardzo silnie metamorfizowanych.
fot. 8
fot. 9
fot. 10Inną skałą, w której dostrzec możemy liczne okrągławe lub nieco kanciaste ziarna granatów, jest
granulit.
Uważny czytelnik już domyśla się w jakich warunkach takie skały
powstają – ciśnienie sięgało w tym przypadku 10 MPa, uważa się, że
odpowiada to głębokości powstawania około 35 km.
fot. 11Oczywiście
to nie wszystkie odmiany skalne, jakie dostrzec możemy przypatrując się
plażowym otoczakom. Zdarzyć się mogą czarne jednorodne
bazalty, albo czarne „warstwowane”
amfibolity, a także
piaskowce,
kwarcyty czy
wapienie z zachowanymi skamieniałościami. Wyjątkowi szczęściarze mogą trafić nawet na niewielkie ziarna
bursztynu.
Nie należy jednak zbyt szybko popadać w euforię – nie każdy żółty lub
miodowy kamyczek na plaży jest bursztynem. Zdecydowanie częściej natknąć
się można na ziarna
kwarcu o takim zabarwieniu. A jak
odróżnić bursztyn od kwarcu? Najłatwiej wykorzystując różnicę ich
twardości. Bursztyn jest bardzo miękki, zaś kwarc jest najtwardszym z
powszechnie występujących minerałów, jego twardość w polowej skali Mohsa
wynosi 7, oznacza to, że minerał łatwo zarysowuje szkło.
Spacer plażą w kierunku
Orzechowa pozwala zapoznać się również z szeregiem innych zagadnień, pierwszym z nich jest budowa geologiczna podłoża.
Brzeg
Bałtyku na wielu odcinkach ma charakter klifowy – a więc stromy,
podcinany falowaniem w czasie burz i sztormów. Sytuacja ta jest często
rezultatem tzw. izostatycznego podnoszenia terenu, w wyniku ustąpienia
przed kilkudziesięcioma tysiącami lat ostatniego lądolodu. Rozwijający
się lądolód „wgniótł” nieco skorupę ziemską, natomiast teraz (nadal)
następuje jej delikatne wynoszenie.
fot. 12O 2–3 kilometry na wschód od
Ustki,
w ponad 20-metrowej wysokości skarpach brzegowych, prześledzić możemy
profil skalny charakterystyczny dla tego obszaru. Występują tu głównie
piaski – tak to też skały, tyle że sypkie. Ale w obrębie piasków
dostrzegamy często wyraźnie wyodrębnione ciemnobrązowe warstwy „czegoś
brązowego i paskudnego”, jak wielu to określa. Są to pokłady torfu –
najmłodszego osadu roślinnego, który, o ile nie zostanie zupełnie
zniszczony działalnością morza, to „już” za kilka milionów lat ma szansę
przekształcić się w węgiel brunatny, a za następne trzysta – w
kamienny. Pod pokładami torfu często występują warstwy
iłów.
Są one nieprzepuszczalne, dlatego w wielu miejscach, właśnie z granicy
tych odmian skalnych sączą się rude, silnie zażelazione i zawierające
duże ilości kwasów humusowych wody. Torfy podścielane iłami to pamiątka
po niewielkich jeziorkach, w których przez pewien czas spokojnie
osadzały się mikroskopijne ziarna minerałów ilastych, a potem spłycające
się bajora zarosły sitowiem, trzciną, a wreszcie mchem i krzewami.
fot. 13
fot. 14
fot. 15Tuż przed
Orzechowem, na ponad 100-metrowym odcinku brzegu, odsłania się skała innego rodzaju – jest to
glina.
Jak łatwo sprawdzić, jest ona miękka – plastyczna, a jednak w porównaniu
z otaczającymi ją piaskami okazuje się bardziej odporna na działanie
fal morskich i dlatego tworzy niewielką ostrogę.
U szczytu skarpy brzegowej dostrzegamy warstwę już właściwie nie geologiczną – jest to zmiennej grubości gleba.
fot. 16Na
skarpie brzegowej powszechnie zachodzą tzw. powierzchniowe ruchy
masowe. W tym przypadku oczywiście najpowszechniej występuje osypywanie
się materiału piaszczystego. Ale w niektórych miejscach dostrzec możemy
również dobrze wykształcone osuwiska. Tuż ponad skrajem plaży występują
wówczas spiętrzone wały osuniętego materiału – noszące nazwę
jęzorów osuwiskowych.
Wyżej dostrzec możemy całe płaty darni, wraz z grupami krzewów, a nawet
drzew, które „zjechały” w dół. Znajdują się one w tzw. niszach
osuwiskowych. Tu zjawiska takie nie są niebezpieczne – można powiedzieć,
że mają wyłącznie charakter poznawczy, ale już w polskich Karpatach
stanowią znaczne zagrożenie, niszcząc niekiedy domy czy drogi. W
niektórych krajach (np. Japonia, Indonezja, Chile, Afganistan)
katastrofalne osuwiska potrafią grzebać pod zwałami ziemi i błota całe
wsie.
fot. 17Tyle
w pierwszej części wakacyjnego przewodnika geoturystycznego po Ustce.
Następnym razem – o fantastycznej plażowej „geologii w miniaturze”,
strzegomskim granicie i usteckiej syrence, która... nie jest syrenką.
Paweł ZagożdżonNa zdjęciach:Fot. 1 - Kamień z brodą, czyli otoczak porfirowy jako siedlisko wodorostów i kolonii pąkli.
Fot.
2 - Wydłużony otoczak granitu różowego, widoczne kryształy różnorodnych
minerałów – białe i różowe skalenie, szary kwarc, czarne blaszki
biotytu.
Fot. 3 - Niemal kulisty otoczak typowego, czerwonego granitu skandynawskiego.
Fot. 4 - Fiński granit rapakivi z charakterystycznymi zaokrąglonymi kryształami skaleni.
Fot. 5 - Granodioryt – wyraźnie ciemniejszy od granitów.
Fot. 6 - Typowy rudy porfir – w tle skalnym widzimy niebieskawe kryształy kwarcu i liczne czarne biotyty.
Fot. 7 - Inny porfir – pełen szarych i ceglastych skaleni.
Fot.
8 - Gnejs laminowano-oczkowy. Czarne „warstewki” to skupienia biotytu,
jasna część skały zbudowana jest ze skaleni i kwarcu. Niekiedy duże
ziarna skaleni mają postać nieco wydłużonych „oczek”.
Fot. 9 - Granatowe ziarna w tym gnejsie to oczywiście... granaty. Bez nadziei na okazy jubilerskie – ale minerał ciekawy.
Fot. 10 - Gnejs migmatyczny. Jeszcze „chwila”, a jasne skupienia kwarcu i skalenia przekształciłyby się w magmę.
Fot. 11 - Jasny i upstrzony granatami – granulit.
Fot. 12 - Stromy brzeg atakowany falami podczas nawałnicy.
Fot.
13 - Skarpa brzegowa w połowie odległości pomiędzy Ustką a Orzechowem –
wśród wyraźnie dominujących piasków wyraźnie wyodrębnia się pokład
torfu.
Fot. 14 - Woda sącząca się z granicy torfów i iłów. W iłach miejscami zachowały się korzenie roślin, z których powstał torf.
Fot. 15 - Świeżo „upolowany” warstwowany torf. Jego „kluchy” często spoczywają na plaży, w pobliżu podstawy skarpy.
Fot. 16 - Gliniasta ostroga dzielnie (?) opierająca się falom podczas sztormowej pogody.
Fot. 17 - Zespół osuwisk niszczących brzeg.
Zdjęcia: Paweł Zagożdżon