Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Z Klubu Seniora

Drukuj

Emeryci z PWr w królestwie karpia

07.10.2013 | Aktualizacja: 10.10.2013 10:50

W Krośnicach przejechaliśmy się kolejką wąskotorową (fot. Maria Lewowska)

Dolinę Baryczy odwiedzili w ostatni weekend emeryci Politechniki Wrocławskiej. Byli w Krośnicach, Miliczu, Rudzie Sułowskiej i Żmigrodzie. Była to ostatnia w tym roku wycieczka koła.
- Park Krajobrazowy Doliny Baryczy to ponad 87000 ha, z których ponad 70000 leży na terenie województwa dolnośląskiego – opowiadał Andrzej Ostoja-Solecki, przewodniczący Komisji Turystyki i Rekreacji Koła Emerytów i Rencistów PWr. – Walory tej doliny odkryli już w XIII wieku cystersi, którzy jako pierwsi wprowadzili w tym rejonie hodowlę karpia. Po ostatniej wojnie teren był zaniedbany, ale od około pięciu lat znów dużo się tu dzieje, promowane są milickie karpie i tereny leśne.
Pierwszym miejscem, w którym się zatrzymaliśmy, były Krośnice. Tu krótko pospacerowaliśmy, a potem z okien kolejki wąskotorowej oglądaliśmy pałac dawnych właścicieli okolicy – rodziny Reichenbachów z Goszcza (obecnie mieści się tu Urząd Gminy Krośnice), park, stawy i łąki, nad którymi przelatywało wiele ptaków (w Dolinie Baryczy żyje ich około 260 gatunków).  – Jest tu wiele kilometrów urokliwych szlaków pieszych, rowerowych i konnych. Warto tu przyjechać na dłużej – zachęcał Andrzej Ostoja-Solecki.
Kolejnym etapem wędrówki był Milicz. Samo miasteczko obejrzeliśmy tylko z okien autokaru, choć na pewno warto się tu wybrać na dłuższe zwiedzanie. Naszym celem była, znajdująca się na obrzeżach Milicza, ostoja koników polskich. Trwał tam właśnie kiermasz produktów regionalnych. Głodni mogli tu zjeść karpia, przyrządzonego na różne sposoby. Inni udali się do stoisk, na których mieszkańcy Doliny Baryczy sprzedawali pieczywo, wędliny, przetwory z warzyw i owoców (sensację wzbudziła musztarda gruszkowa), wyroby lniane i rękodzieło artystyczne. Na estradzie występowały zespoły ludowe z pobliskich miejscowości.
Potem pojechaliśmy do Rudy Sułowskiej. Atrakcją jest tu gospodarstwo rybne, w którym każdy może samodzielnie złowić sobie karpia lub amura. – Szkoda, że byliśmy tak krótko, nie zdążyłbym usiąść z wędką i złowić ryby – ubolewał dr inż. Andrzej Galiński, jeden z uczestników wycieczki z Klubu Seniora. – Ale przynajmniej kupiłem rybę, którą przy mnie złowił któryś z gości ośrodka.
Ostatnim etapem wędrówki była wizyta w Żmigrodzie. Tu podziwialiśmy ruiny pochodzącego z XVII wieku, wielokrotnie modernizowanego, pałacu Hatzfeldów. – Przetrwał wiele wojen, w tym nawet II wojnę światową – wyjaśniał Andrzej Ostoja-Solecki. – Dopiero w 1945 r. został spalony. Obecne władze Żmigrodu zdecydowały, że w tym miejscu pozostanie trwała ruina. Otacza ją zadbany park, w którym oprócz młodszych roślin wznosi się niemal 400-letni dąb szypułkowy, świadek historii zamku. W parku obejrzeliśmy staw z fontanną, gdzie spotkaliśmy m.in. dwie pary łabędzi – białą i szarą.
Ze Żmigrodu, przez wznoszące się wokół Trzebnicy Wzgórza Trzebnickie (potocznie zwane Górami Kocimi), wróciliśmy do Wrocławia.  Zmęczeni, ale zadowoleni.
Maria Lewowska