O wrocławskich tradycjach artystycznych po 1945 r. opowiadał seniorom Politechniki profesor Zbigniew Makarewicz z wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. 8 maja był gościem ostatniego przed wakacjami Spotkania Czwartkowego w Klubie Seniora PWr
Profesor mówił, że obecny Wrocław jako społeczność ma bardzo krótką – bo zaledwie 70-letnią – historię. Po II wojnie światowej nastąpiła tu przecież całkowita wymiana ludności. Miasto miało być głównie węzłem komunikacyjnym dla wojsk Układu Warszawskiego, władze państwowe nie zamierzały tworzyć tu prężnego ośrodka kultury ani sztuki. Zatem utworzona tu Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Pięknych miała z założenia kształcić tylko specjalistów sztuki użytkowej – twórców i projektantów ceramiki i szkła. Malarstwo i rzeźba miały być traktowane tylko jako przedmioty pomocnicze. – Dzięki temu władze zwracały na nie mniej uwagi – opowiadał profesor Makarewicz. – Mieliśmy więc na uczelni dość sporą swobodę zarówno w doborze tematów, jak i form wyrazu. Zaowocowało to bujnym rozkwitem kultury studenckiej. Młodzi ludzie spotykali się w klubach i kawiarniach, dyskutowali i słuchali prelekcji. W efekcie tych spotkań powstało wiele awangardowych dzieł. Wrocławscy artyści mieli oryginalne pomysły, różniące się nie tylko od obowiązującego w Warszawie w latach 50. socrealizmu, ale też od tego, co działo się w Paryżu. W 1956 r. wrocławscy plastycy wydali manifest sensybilizmu. Głosili w nim, że artyści mogą korzystać z każdej dostępnej inspiracji, nie muszą więc wybierać między realizmem, abstrakcją i innymi kierunkami. Przez następnych 20 lat artyści balansowali więc między słowem, muzyką i malarstwem, powstawały dzieła łączące w sobie te działy sztuki. Malowali nie tylko na papierze czy płótnie, ale nawet na chodnikach czy jezdniach. – Właśnie stąd czerpała swoje pomysły Pomarańczowa Alternatywa – wspominał profesor. – Publiczność wrocławska świetnie rozumiała ten przekaz. Gdy w trakcie kolejnych akcji Pomarańczowej Alternatywy do zebranych podjeżdżały wozy milicyjne, publiczność… spokojnie ustawiała się w kolejkach, by milicja mogła aresztować wszystkich. Takie sytuacje nie zdarzały się w innych miastach. - W latach 1945-89 Wrocław był jedynym miastem na wschód od Łaby, w którym powstawały znaczące dla świata koncepcje artystyczne – podkreślił Makarewicz. – Czasem zdarzało się, że na Zachodzie powstawały dzieła w stylu podobnym do naszego, ale najczęściej to my tworzyliśmy styl jako pierwsi, a artyści z innych krajów wpadali na podobne pomysły kilka lat później niż my. Wrocław już od dawna ma strukturę artystyczną taką samą jak Londyn czy Nowy Jork. Pytany o kondycję obecnej sztuki profesor zdecydowanie stwierdził, że należy zlikwidować mecenat państwa nad nią. – Publiczność sama wywrze presję na twórców, nawet jeśli jest niewyrobiona – powiedział. – Natomiast urzędnik swoją decyzją nikomu gustu nie zastąpi. Maria Lewowska
|