Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Z Klubu Seniora

Drukuj

Krzysztof i Beata Strasburgerowie o wycieczkach po Szumawie

18.04.2014 | Aktualizacja: 18.04.2014 14:18

Beata i Krzysztof Strasburgerowie (fot. Maria Lewowska)

O wycieczkach po Szumawie – paśmie górskim na pograniczu Czech, Niemiec i Austrii – opowiadali emerytom Politechniki Wrocławskiej profesor Krzysztof Strasburger z żoną - dr Beatą Strasburger. Byli gośćmi Spotkań Czwartkowych w Klubie Seniora


- W Szumawie szlaki turystyczne istnieją dopiero od dwudziestu lat – opowiadała Beata Strasburger. – Ponieważ pasmo to leży na pograniczu Czech, Niemiec i Austrii, przed upadkiem komunizmu przebiegała tędy tzw. żelazna kurtyna: były tu zasieki i wiele innych barier uniemożliwiających wędrówki. Nie mieli tu więc wstępu turyści. Nawet mieszkańców 5-kilometrowego pasa wzdłuż granicy władze czeskie wysiedliły na inne tereny. Wstęp na teren przygraniczny miało tylko wojsko.
- Te góry są niewiele wyższe niż Śnieżnik – dodał Krzysztof Strasburger. – Wznoszą się na wysokość niewiele ponad 1400 m nad poziom morza. Wiele przełęczy jest na wysokości około 1000 m n.p.m., zatem przewyższenia są naprawdę niewielkie. W dodatku na ogół są to góry bardzo łagodne. Oboje Strasburgerowie zgodnie podkreślili, że jest to prawdziwy raj dla turystów. Jest tu wiele szlaków rowerowych. Dużym ułatwieniem dla miłośników dwóch kółek są kursujące często tzw. cyklobusy – autobusy z przyczepami mogącymi przewieźć nawet 25 rowerów jednocześnie. Mogą ich one dowieźć w wiele miejsc, przez które prowadzą szlaki rowerowe. Także wodniacy znajdą tu coś dla siebie: to w Szumawie są źródła Wełtawy. Szlaki dla narciarzy są oznakowane na stałe. Jedynie turyści piesi mogą trochę ponarzekać: większość szlaków, które dla nich wytyczono, prowadzi asfaltem. Te drogi to pozostałość z czasów, gdy jeździły nimi jedynie pojazdy wojskowe. Inną ciekawostką jest to, że po stronie czeskiej nie ma tu schronisk. Dla turystów to jednak nie jest problem, gdyż wiele ich jest zaraz za niemiecką granicą. Ciekawy jest też dworzec kolejowy w granicznej miejscowości Żelezna Ruda: granica z Niemcami przebiega tu przez perony i tory – zatem po jednej stronie jest stacja czeska, a naprzeciw niej – jej niemiecka bliźniaczka w Bayerisch Eisenstein (obie nazwy mają to samo znaczenie).
- W czasie 50 lat obowiązywania żelaznej kurtyny Szumawa zdziczała – mówiła Beata Strasburger. – Dzięki temu znów pojawiły się tu zwierzęta i rośliny, które wcześniej znikły stąd w wyniku działalności przemysłowej. Występuje tu np. endemiczna goryczka szumawska, która – w przeciwieństwie do innych goryczek – ma kolor bordowy. Odnawiane są też torfowiska, które kiedyś osuszano jako nieużytki.
Warto się wybrać w to pasmo górskie także po to, żeby zobaczyć pamiątki po żelaznej kurtynie – część z nich zebrano w miejscu wyburzonej wsi Buczina, która została zlikwidowana z powodu zbyt bliskiej odległości od granicy.
- Komunikacja w Republice Czeskiej jest naprawdę świetna – mówili Strasburgerowie. – W dodatku ceny biletów, noclegów i wyżywienia są porównywalne z polskimi.
Spotkanie odbyło się 17 kwietnia. Choć był to Wielki Czwartek, klub był szczelnie wypełniony.
Maria Lewowska