Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości
Drukuj

Takiego koncertu jeszcze w studiu Styku nie było!

21.03.2014 | Aktualizacja: 25.03.2014 16:07

Young Stadium Club w studiu Styku - Telewizji Politechniki Wrocławskiej (fot. Krzysztof Mazur)

To była prawdziwa eksplozja energii! W czwartkowy wieczór w studiu Styku wystąpił łódzki Young Stadium Club. Zachwycił i muzyką, i żywiołowością na scenie
Koncert na żywo ze studia Styku – Telewizji Politechniki Wrocławskiej to wspólny projekt Styku i Akademickiego Radia Luz zwany LiveBox Sessions. Na studencką scenę zapraszane są zespoły profesjonalne, ale takie, które dopiero zaczynają swoją karierę. 


W czwartkowy wieczór dla słuchaczy i widzów politechnicznych mediów wystąpił Young Stadium Club, grupa stworzona przez młodych łodzian, która istnieje zaledwie od maja ubiegłego roku. W dorobku mają dwie epki (trzecia ukaże się pod koniec kwietnia), a ich utwory (m.in. świetny „Waiting for the light”) można było usłyszeć na antenie polskich rozgłośni. Muzyka Young Stadium Club to połączenie alternatywnego rocka, new wave  i alternative indie. Zespół tworzą Dominik Buczkowski, Maciej Ramisz, Krzysztof Korczak, Jan Bielecki i Filip Sakowski.
W studiu Styku muzycy dali prawdziwy popis. Zachwycili swoimi piosenkami, luzem scenicznym i poczuciem humoru. Żartowali z samych siebie i zabawiali słuchaczy. – Jeżeli ktoś nas słucha, to dziękujemy za brawa, oczywiście jeśli jakieś były – mówił ze sceny jeden z wokalistów zespołu, Maciej Ramisz, a później dowcipkował z kolegi: - Gramy przecież z playbacku, więc nie musisz się przejmować, że pękła ci struna.
Przez 40 minut Young Stadium Club szalał na scenie, bawił się z operatorami kamer i robił wszystko, by słuchający, a później także oglądający nagranie, poczuli klimat tego żywiołowego koncertu. Aż trudno uwierzyć, że był to zaledwie trzeci występ tej grupy w jej karierze.
Muzycy wprawili w zdumienie nawet ekipę realizującą transmisję, gdy zeskakiwali ze sceny, by poza nią kontynuować występ. Widać było, że świetnie czują się i na scenie, i przed kamerami, a koncerty sprawiają im dużą frajdę. A to udzieliło się publiczności – złożonej w tym przypadku wyłącznie z ekipy realizującej transmisję. Takiej dawki pozytywnej energii LiveBox Session nie doświadczył od dawna.
Young Stadium Club porywał jednak przede wszystkim ciekawymi aranżacjami i świetnym wokalem. Muzycy wykorzystują trzy gitary, klawisze, perkusję i bęben. Na scenie zamieniali się rolami, stąd dwóch wokalistów. 
Członkowie zespołu podkreślają, że są wobec siebie wymagający. – Jak tylko wrócimy do busa, całą drogę będziemy roztrząsać, co mogliśmy zrobić lepiej – mówił Krzysztof Korczak. W najbliższej przyszłości  chcą pracować nad swoim pierwszym krążkiem. Liczą na to, że uda im się go wydać w 2015 r.
- Wiemy, że czeka nas mnóstwo pracy nad przygotowaniem materiału na płytę, a potem wiele tras koncertowych w małych, niekoniecznie najbardziej popularnych klubach muzycznych. Tak przecież zaczynały wszystkie wielkie zespoły – mówi Maciej Ramisz. – Na pewno nie zdecydujemy się na udział w jakimś show muzycznym. Przekonałem się, że w tego typu programach nie chodzi wyłącznie o muzykę, ale także o to, czy przypadkiem nie ma się też chorej mamy albo innej chwytającej za serce historii. A nam nie o to chodzi. To absolutnie nie dla nas.
Nagranie występu łódzkiej grupy będzie można obejrzeć niedługo na youtubowym kanale Styku – Telewizji Politechniki Wrocławskiej. Naprawdę warto.
Lucyna Róg