Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości
Drukuj

Hermaszewski: Na pokładzie nie mieliśmy żadnego komputera

16.09.2013 | Aktualizacja: 18.09.2013 14:45

Generał Mirosław Hermaszewski na PWr świętował 35-lecie swojej kosmicznej podróży (fot. Krzysztof Mazur)

​We Wrocławiu latałem na ponaddźwiękowych samolotach – myśliwcach MiG-21. Tu byłem dowódcą pułku. Pierwsze loty robiłem na lotnisku w Gądowie, pierwszy samodzielny lot odbyłem w Oleśnicy – mówił w poniedziałek na konferencji prasowej na PWr generał Mirosław Hermaszewski.
Generał Hermaszewski na Politechnice Wrocławskiej świętował 35. lecie swojej kosmicznej podróży. Opowiadał:
Nasz lot, na pokładzie stacji kosmicznej Sojuz, zaczął się o zachodzie słońca 27 czerwca 1978 roku. Dowiózł nas tam 35-tonowy statek o tej samej nazwie, przenoszący 270 ton paliwa i utleniacza, czyli materiału pędnego. Podróż z kosmodromu Bajkonur trwała 26 godzin. Start rakiety jest emocjonujący i bardzo dynamiczny. Do wysokości 80 km pojazd ma osłonę balistyczną, którą odrzuca po wyjściu z atmosfery. Potem statek zostaje stopniowo pochylony w kierunku horyzontu, rozpędzając się do szybkości pierwszej kosmicznej (prawie 8 km/sek), która umożliwia wejście na niską orbitę – około 220 - 240 km nad Ziemią. Okrążaliśmy Ziemię w ciągu 10 minut i zbliżaliśmy się do stacji, która w momencie startu była od nas odległa o 12500 km. W ciągu doby musieliśmy wykonać bardzo skomplikowaną korektę tej orbity. Drugiego dnia połączyliśmy się ze stacją.
Stacja zawierała aparaturę, na której można było wykonać trzy grupy eksperymentów: medyczno-biologiczne, geofizyczne i technologiczne. Była wielkości autobusu, wzdłuż burt były rozciągnięte poręcze ułatwiające poruszanie. Trzeba też było kontrolować stan sprzętu pozwalającego się ewakuować w warunkach awaryjnych (np. stopniowe rozhermetyzowanie stacji), gdyż w takiej sytuacji należy szybko włożyć kombinezon kosmiczny i starać się ewakuować przy pomocy statku. Kombinezon daje ochronę tylko na 114 minut.
Badaliśmy reakcję ludzkiego organizmu na warunki kosmiczne. Na własnych organizmach sprawdzaliśmy zaburzenia błędnikowe. Kontrolowano zaburzenia percepcji smaku, rozprzestrzeniania się tlenu w tkankach, odporność organizmu na stres. Był też eksperyment dotyczący relaksu (relaksowi służył wiecznie psujący się wideomagnetofon).
Organizm ludzki nie zna stanu nieważkości i reaguje na brak ciążenia w swoisty sposób. Na skutek ciśnienia atmosferycznego organizm ludzki ma pewien specyficzny rozkład ciśnienia. Zatem w warunkach bezgrawitacyjnych mamy poczucie zbyt wysokiego ciśnienia w głowie. Mamy poczucie, że głowa rośnie, co daje subiektywne uczucie, że wisi się głową w dół. Nie wolno też wykonywać zbyt gwałtownych ruchów głową, bo narażamy na ciężkie doznania nasz błędnik, który jest źródłem poczucia równowagi. W ludzkim uchu znajdują się trzy półkoliste kanały, które pozwalają odczuć kierunek zmian położenia. Organizm rejestruje zmiany prędkości liniowej i kątowej. Mamy więc dwa różne rodzaje bodźców. Ich zakłócenie w stanie nieważkości prowadzi do dyskomfortu, który może doprowadzić nawet do torsji. Organizm odczuwa „pełność”, a zakłócone odczucie ciśnienia sprawia, że mamy wrażenie, jakby organizm był jedną wielką głową. Trzeba samego siebie przekonać, że stan rzeczywistości jest inny.
Okres adaptacji do nowych warunków trwa od kilku - kilkunastu godzin do trzech dni. Najgorszy był dzień drugi, kiedy to trzeba było – mimo niepełnego przystosowania – wykonać bardzo precyzyjną i trudną operację przycumowania statku do stacji kosmicznej (prowadziło się ją na podstawie wskazań aparatury radiowej i radiolokacyjnej. Nie mieliśmy na pokładzie żadnego komputera!)
Eksperymenty biologiczne nie ograniczały się do ludzi. Na pokładzie były hodowane grzyby. Na skutek zaburzenia ich poczucia geotropizmu rosły one nie tylko kapeluszem w górę, ale też czasem w dół, pod ziemię. To widok tyleż śmieszny, co straszny, bo człowiek myśli wtedy: „A co dzieje się ze mną?”.
Z kolei badania technologiczne dotyczyły możliwości wykonywania jednorodnych mieszanin czy stopów, z substancji o różnym ciężarze właściwym. W warunkach ziemskiej grawitacji dążą one do rozwarstwienia, jak np. woda i olej. W warunkach kosmicznych można wykonać skutecznie materiał krystaliczny zawierający tellur, kadm i selen – substancje takie są interesujące ze względu na pewne właściwości optoelektroniczne. W pewnym momencie Rosjanie uruchomili ich niemal przemysłową produkcję.
Badania geofizyczne polegały na fotografowaniu zeissowską kamerą MK-6 wybranych fragmentów mórz i oceanów oraz fragmentów terytorium Polski. Zrobiliśmy ponad 2500 zdjęć. Kamera sześcioobiektywowa, wielospektralna pozwalała uzyskać szczegółowe dane o terenie, np.:  jakie jest zalesienie, jaka roślinność, jaki jest jej stan biologiczny lub czy zboże jest dojrzałe.
Lądowanie jest najtrudniejsze. Dzieje się to już w atmosferze, która powoduje, że wchodzący w nią statek rozgrzewa się do czerwoności. Ma temperaturę 1750°C. Nie masz skrzydeł, silnika, niczego. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że wszystko zrobiło się właściwie.
Spisała Maria Kisza
Komentuje profesor Zbigniew Gnutek, dziekan Wydziału Mechaniczno-Energetycznego PWr:
Przestrzeń kosmiczna to naturalne przedłużenie przestrzeni awiacyjnej. Coraz bardziej zaciera się granica tych obszarów, a kosmos jest atakowany nie tylko przez naukowców, ale przez technikę i inicjatywy gospodarcze. Może też być wykorzystana jako miejsce prowadzenia pewnych niebanalnych eksperymentów. W wielu miejscach na świecie „aerospace” jest połączonym obszarem działania lotnictwa i astronautyki. Latamy na tej samej zasadzie: siły odrzutu. Silniki odrzutowe napędzają samoloty, a silniki rakietowe – rakiety. Tu i tam musimy się liczyć z wieloma zjawiskami. Podobne są tak problemy materiałowe, jak trudności psychiczne uczestnika lotu. Ambitna młodzież z Wydziału Mechanicznego PWr, gdzie kształcimy na kierunku inżynierii lotniczej, ale i z innych politechnicznych kierunków, stara się uczestniczyć w różnych programach. Już dziś w kosmosie pojawia się sprzęt wykonany na Politechnice Wrocławskiej. Młodzież stara się podejmować problemy wymagające rozwiązania. Studenci mogą znaleźć potrzebną wiedzę na naszych wydziałach: Mechaniczno-Energetycznym, Mechanicznym, Elektronice, Chemii i innych. W wielu dziedzinach można korzystać z potencjału kosmonautyki, to jest  przyszła arena działalności gospodarczej. My niesiemy istotną myśl techniczną. Dość powiedzieć, że nasz absolwent i doktor – profesor Jerzy Sąsiadek - pracuje w Ottawie na wydziale Carleton University, który zajmuje się kosmonautyką (Department of Mechanical and Aerospace Engineering), zaś w ojczyźnie jest konsultantem polskiej agencji badań kosmicznych.