Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości
Drukuj

​Jak rozbudzać ciekawość w szkole? "Przewrót kopernikański" ma pomóc

06.02.2015 | Aktualizacja: 17.02.2015 12:59

(fot. gunner07/freeimages.com)

Wychowujemy pokolenie teoretyków. Nasze dzieci świetnie rozwiążą nawet najtrudniejszy test, ale nie będą potrafiły np. skorzystać z podstawowych narzędzi mierniczych. Dlatego musimy wprowadzić do szkół więcej praktyki i uczyć doświadczeniami



Dr Anna Hajdusianek, fizyk z Wydziału Podstawowych Problemów Fizyki i popularyzatorka nauki, prowadząc zajęcia dla uczniów z drugiej klasy podstawówki, postanowiła, że wyjaśni im, jak latają samoloty i jakie siły na nie działają, pokazując to na papierowych samolocikach. - Każde z dzieci miało taki samolocik zrobić, a potem puścić przed siebie - opowiada. - Skończyło się na tym, że musiałam złożyć 30 samolocików, bo żadne z dzieci nie wiedziało, jak je zrobić... Byłam zdumiona.

Nie ma czasu ani możliwości

Takie sytuacje pokazują szerszą perspektywę. Coraz częściej dzieci spędzają czas głównie przed komputerami i telewizorami, rzadziej zajmując się manualnymi aktywnościami jak np. majsterkowanie, naprawa uszkodzonych zabawek czy właśnie składanie różnych konstrukcji z papieru, itp. A i w szkole niewiele jest miejsca na to, by dzieci nie tylko słuchały, ale i same mogły czegoś doświadczyć czy wykonać. Nauka zagadnień z fizyki, chemii czy biologii często sprowadza się do wyjaśnień nauczyciela, rysunków na tablicy i w książce czy wzorów. Na eksperymenty i wykorzystanie różnych narzędzi do pomiarów brakuje i czasu, i miejsca, i pieniędzy. Nauczyciele w podstawówkach często mają tylko pojedyncze godziny lekcji przyrody z poszczególnymi klasami, a to zbyt mało czasu, by przygotować doświadczenie, przeprowadzić je z dziećmi, a potem uprzątnąć salę i jeszcze zdążyć na dyżur na korytarzu w czasie przerwy. Bywa i tak, że w szkole jest za mało sprzętu, by można było w ogóle pomyśleć o jakimkolwiek doświadczeniu wykonywanym przez dzieci. Kończy się więc na pokazaniu uczniom mikroskopu, by chociaż wiedzieli, jak wygląda i z czego się składa i mogli raz czy dwa zajrzeć przez okular.

Dla wielu placówek problemem jest nawet sfinansowanie niewielkich zakupów na lekcje przyrody, bo po prostu brakuje im pieniędzy w budżecie. Zaangażowany nauczyciel może kilka czy kilkanaście razy kupić z własnej kieszeni drobne "pomoce eksperymentalne" jak plastikowe słomki czy różne produkty spożywcze, ale na dłuższą metę nie jest w stanie ciągle dofinansowywać prowadzonych przez siebie lekcji.

Poza tym nie każdy nauczyciel wie, jak w ciekawy sposób przeprowadzić lekcję, tak by angażowała uczniów we wspólne działania i łączyła zabawę z nauką konkretnych zagadnień, jakie znalazły się w podstawie programowej.

Eksperci pomogą

Takich zajęć bardzo brakuje w polskich szkołach. Dlatego w Centrum Nauki Kopernik trwa projekt "Przewrót kopernikański". To cały program pomocy szkołom i nauczycielom, upowszechniający aktywne metody nauczania. Centrum podkreśla, że szkoły powinny być miejscami pobudzającymi ciekawość ucznia i angażującymi go do samodzielnego poznawania świata. Stąd nacisk na doświadczenia na lekcjach.

Kopernik stworzył więc kilkunastoosobową grupę ekspertów z różnych dziedzin, którzy pracują razem od kilku miesięcy. W tym czasie przygotowali bardzo szczegółowe opisy doświadczeń, jakie mogą przeprowadzać nauczyciele na lekcjach przyrody w klasach 4-6 oraz rekomendacje dla szkół, które chcą dostosować swoje pracownie przyrody tak, by odpowiadały potrzebom zajęć doświadczalnych. To m.in. lista narzędzi, jakie powinna mieć dobrze przygotowana pracownia.

Rekomendacje i pakiety edukacyjne tworzyli wspólnie m.in. biolog, chemik, geograf, leśnik czy dziennikarz naukowy. Do zespołu została zaproszona także dr Anna Hajdusianek.

- Naszym zadaniem było takie przygotowanie scenariuszy doświadczeń, by były angażujące i poprzez ciekawe przykłady uczyły dzieci tego, czego wymaga od nich podstawa programowa. Musieliśmy też brać pod uwagę różne ograniczenia, jakie mają szkoły - opowiada dr Hajdusianek. - Z 200 doświadczeń, które zaproponowaliśmy, Centrum Nauki Kopernik wybrało i przeprowadziło u siebie 30. Potem przekazało ich scenariusze 10 różnym szkołom - i z małych miejscowości, i z dużych miast, a one testowały je na swoich lekcjach.

Na lekcjach obecni byli obserwatorzy z Kopernika, którzy dzielili się później swoimi spostrzeżeniami z twórcami programu. Uwagi i sugestie zgłaszali także nauczyciele.

- Dzięki nim będziemy teraz mogli nanieść poprawki, zweryfikować pewne założenia, a co trudniejsze kwestie lepiej opisać, itp. - opowiada dr Hajdusianek.

Centrum Nauki Kopernik wyposażyło także te wybrane placówki w sprzęt z listy rekomendacji. Do każdej przywieziono dwie palety najróżniejszych narzędzi i urządzeń jak stopery, kuwety czy mikroskopy, ale także np. lodówkę, która również jest potrzebna do doświadczeń i przechowywania preparatów.

- Na ostatnim spotkaniu naszej grupy eksperckiej w Warszawie usłyszeliśmy, jak bardzo dzieciom podoba się to, że przeprowadzają doświadczenia na profesjonalnym sprzęcie - podkreśla dr Hajdusianek. - Mogłyby np. wiele rzeczy robić w zwykłych kubeczkach czy szklankach, ale kiedy mają do dyspozycji pipety, kolby i zlewki, to od razu czują, że zajmują się poważnym eksperymentem, a nie jakąś tam zabawą. Jedna z nauczycielek opowiadała nawet, że kupiła zestaw jednorazowych szpitalnych fartuchów, które dzieciaki zakładają na czas doświadczeń i dzięki temu stają się "poważnymi naukowcami". I o to właśnie chodziło.

Doświadczać zamiast wkuwać

Dr Hajdusianek jest przekonana, że nauka przez zabawę to najlepszy sposób, by zachęcić dzieci do zgłębiania jakiegoś tematu. - Maluchy garną się do doświadczeń. Gdy na swoich popularyzatorskich zajęciach pytam, kto jest chętny, by pomóc w eksperymencie, to zawsze widzę las rąk. Mało tego, dzieciaki chcą później powtarzać te doświadczenia w domu. To okazja, by nauczyły się wielu nowych rzeczy, a jeszcze o masie innych poczytały później, bo bardzo często w czasie doświadczeń dzieci pytają: "A co by było gdyby...". Zachęcam je wtedy, żeby poszukały na to same odpowiedzi, bo dzięki temu sporo mogą się jeszcze dowiedzieć.

Jak wyglądają takie doświadczenia? Dzieci np. sprawdzają, czy dwa magnesy będą się przyciągać, jeśli przedzieli je się dłonią albo czy woda i olej spożywczy się wymieszają, itp. W ten sposób poznają m.in. różne prawa fizyki.

- I przekonują się, że fizyka jest wszędzie. Że to nie tylko martwe wzory na tablicy, ale coś co możemy dotknąć, zobaczyć, sprawdzić - mówi dr Hajdusianek.

Materiały przygotowane przez ekspertów zostaną po ostatecznym dopracowaniu opublikowane przez Centrum Nauki Kopernik - tak by mogła z nich skorzystać każda zainteresowana szkoła.

Efekty pilotażowego programu w 10 wybranych szkołach będą też obserwowane przez Kopernika, a wnioski z nich posłużą Ministerstwu Edukacji Narodowej do upowszechnienia w podstawówkach formuły edukacji przyrodniczej opartej o metodę badawczą w pracy z uczniami. Będzie to możliwe dzięki funduszom unijnym dostępnym w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (POWER). Skorzystają z niego samorządy w nowej perspektywie finansowej.

A już w tej chwili w ramach "Przewrotu kopernikańskiego" w całej Polsce organizowane są też warsztaty dla nauczycieli przyrody ze szkół podstawowych oraz nauczycieli przedmiotów ścisłych i przyrodniczych z gimnazjów. Uczą się na nich przeprowadzania doświadczeń tzw. metodą IBSE, czyli pojedynczego cyklu poznawczego. I tak np. przygotowują pokaz interaktywny "Jak powstają chmury?", który uczy dzieci zagadnień związanych z kondensacją wody przy zmienionych warunkach. Przykładowe opisy doświadczeń można znaleźć tutaj.

- Zdecydowanie musimy zmienić sposób nauczania w szkołach, by nie skłaniać dzieci do wkuwania na pamięć definicji, ale zapamiętywania przez doświadczenie. Tylko w ten sposób będą później łączyć zdobytą wiedzę z rzeczywistymi problemami - podkreśla dr Hajdusianek.

Lucyna Róg