Czy nanocząstki złota pozwolą nam
niszczyć komórki nowotworowe w organizmie i jak wygląda badanie
ich właściwości, o tym porozmawialiśmy z dr Joanną Olesiak-Bańską z
Wydziału Chemicznego Politechniki Wrocławskiej
Dr Joanna Olesiak-Bańska jest
tegoroczną laureatką programu START Fundacji na rzecz Nauki
Polskiej. Znalazła się także w gronie osób, którym fundacja
przyznała specjalne wyróżnienia jako kandydatom najwyżej
ocenionym w konkursie ze względu na wyjątkowo wysoką jakość
dorobku naukowego, którą recenzenci konkursu uznali za wybitną.
Nagrodą dla badaczki z Politechniki
Wrocławskiej było 36 tys. zł, które dr Olesiak-Bańska może
przeznaczyć na dowolny cel. Pod koniec roku powinna jedynie
przedstawić raport z badań, które aktualnie prowadzi.
Lucyna Róg: - Co takiego jest w
nanocząstkach złota, że zdecydowała się pani naukowo zająć się
właśnie nimi?
Dr Joanna Olesiak-Bańska: - Wykazują
szereg bardzo ciekawych właściwości, np. mogą świecić i
wpływają na inne cząsteczki znajdujące się w ich pobliżu. Ja
badam je pod kątem zastosowania w terapii i diagnostyce. Do tej pory
zajmowałam się głównie nanocząstkami w formie nanokulek,
nanoprętów i nanopowłok. Umieszczałam je w matrycy DNA i
sprawdzałam pod mikroskopem, jakie efekty będą widoczne, jeśli
poświecimy na taką cząstkę laserem. Obserwowałam np., czy
nanocząstki złota porządkują się w jakiś sposób, czy w ogóle
nie chcą się mieszać z materiałem biologicznym.
Druga część moich badań wiązała
się z tym, że nanocząstki pod wpływem światła ulegają
nagrzaniu, a to ciepło jest transportowane do ich otoczenia i w ten
sposób może je modyfikować. Ze względu na tę właściwość w
wielu ośrodkach na świecie prowadzone są badania pod kątem
możliwości zastosowania nanocząstek w terapii fototermicznej.
Oznacza to, że sprawdza się, czy w przypadku umieszczenia
nanocząstki np. w guzie i jej naświetleniu spowoduje ona
podgrzanie i zniszczenie komórek rakowych.
A na czym konkretnie polegały pani
badania?
Nie pracuję na żywych komórkach, ale
na wyizolowanym DNA ryby. Do tej pory sprawdzałam, jak będzie się
zachowywało DNA w otoczeniu nagrzanej nanocząstki. Stosowałam
nanopręty, czyli podłużne nanocząstki i zaobserwowałam np., że
jeśli poświeciłam światłem spolaryzowanym na takie, które były
ułożone w różnych kierunkach, to te ułożone równolegle
ogrzewały się, podczas gdy pozostałe jedynie w minimalnym stopniu.
Lokalnie DNA ulegało stopieniu, a nanopręt uciekał powyżej lub
poniżej płaszczyzny, na którą świeciliśmy.
Czym ogrzewa się taką nanocząstkę?
Laserem femtosekundowym, czyli
generującym impulsy światła o czasie trwania od kilku do
kilkudziesięciu femtosekund (jedna femtosekunda to 10-15 sekund).
Tylko taki laser pozwala wzbudzić efekty nieliniowe i pozwala
precyzyjnie wybrać nanocząstkę którą naświetlamy.
Do jakiej temperatury można rozgrzać
nanocząstkę złota?
Bardzo wysokiej, nawet do tysiąca
stopni Celsjusza. Wszystko zależy od tego, ile światła dostarczymy
nanocząstce. W przypadku moich badań, aby zmodyfikować DNA,
wystarczyła niewielka temperatura nanocząstki.
Wspominała pani o badaniach nad
porządkowaniem się nanocząstek. Na czym polegały?
Od czasu mojej pracy magisterskiej
zajmuję się też ciekłymi kryształami DNA. Jeżeli nici DNA
umieścimy w wodzie, to one porządkują się, czyli nie pozostają
bezładną mieszaniną, a układają się w określonym porządku. Do
DNA, które ulega samoporządkowaniu, dodawałam nanocząstki złota
i sprawdzałam, czy one także będą się porządkować, czy może
zachowają się w inny sposób. Stwierdziliśmy – ja i moi
współpracownicy z laboratorium, że rzeczywiście ulegają
porządkowaniu razem z DNA. W takim przypadku wystarczy podgrzać
nanocząstkę o kilka stopni i od razu dochodzi do rozporządkowania,
a po jeszcze większym podgrzaniu możemy stopić nić DNA i w końcu
doprowadzić do wrzenia całego preparatu.
Topienie DNA brzmi przerażająco.
Naszym zadaniem jest sprawdzenie każdej
możliwości, by dowiedzieć się, co dzieje się z próbką w
różnych sytuacjach, jak je kontrolować i czego się spodziewać
przy konkretnych temperaturach. Dzięki temu będziemy wiedzieć,
jakie są możliwości i ograniczenia wykorzystania nanocząstek.
Docelowo myślicie o badaniach
klinicznych właśnie pod kątem zastosowania nanocząstek w
niszczeniu komórek nowotworowych?
Zaczynamy współpracę z kilkoma
laboratoriami biologicznymi, więc sądzę, że jest to możliwe. Na
pewno jednak takie badania nie będą prowadzone u nas, w naszym
laboratorium na uczelni, bo nie mamy zaplecza, które by na to
pozwalało. To już zadanie dla innych naukowców.
Jakie zatem będą kolejne etapy pani
badań?
Teraz zajmę się badaniem dużo
mniejszych cząstek złota, tzw. nanoklasterów. Wcześniej skupiałam
się na nanocząstkach o wielkości od 10 do mniej więcej 100
nanometrów. Tymczasem nanocząstki zdecydowanie mniejsze, czyli
takie, które mają około 1-2 nanometry, zachowują się inaczej niż
te duże i wykazują jeszcze inne cechy.
Diametralnie inne?
Bardziej zbliżone do właściwości
zwykłych cząsteczek organicznych. Zresztą tak naprawdę taka
jednonanometrowa nanocząstka to forma pośrednia między
cząsteczką, która ma atom złota, a nanocząstką, która ma ich
już kilka tysięcy.
Mnie interesują głównie właściwości
optyczne, czyli to, jak dane struktury reagują na światło, czy
świecą i czy można światłem jakoś nimi manipulować. I jeżeli
chodzi o takie właściwości, to klastery mogą o wiele wydajniej
świecić niż większe i mniejsze układy. Możemy ich świeceniem
manipulować przez zmianę otoczenia takiego klastera i, co ważne,
przez to, że są mniejsze, są też korzystniejsze, jeśli chodzi o
ich późniejsze zastosowanie w medycynie.
W jakim sensie korzystniejsze?
Nanocząstka, która ma dziesiątki czy
setki nanometrów, może być już problemem dla żywego organizmu,
do którego zostanie wprowadzona. Wynika to z tego, że musimy ją
czymś otoczyć, żeby zatrzymała się w tym miejscu, w którym jej
potrzebujemy do zbadania danego miejsca czy zniszczenia określonych
komórek. Rośnie więc do dużych rozmiarów i może zostać
zaatakowana przez układ odpornościowy albo mieć problemy z
przechodzeniem przez różne bariery.
Klastery są tak małe, że są
praktycznie niewidoczne dla wielu mechanizmów obronnych organizmu.
Co z efektami ubocznymi? Złoto może
nam jakoś szkodzić?
Od dawna już używamy złota w
medycynie, bo jest bardzo nieaktywne chemicznie, a przez to
bezpieczne. Nie ma więc powodów do obaw.
W tym roku odbyłam staż we Francji w
ośrodku IGBMC pod Strasbourgiem. Sprawdzaliśmy tam na myszy, czy
zaaplikowanie jej klasterów złota poskutkuje ich wydaleniem przez
jej organizm i znajdą się one w moczu, czy może gdzieś się
skumulują – np. w wątrobie albo w płucach.
Na razie mamy pierwsze wyniki i
pokazują one, że klastery są bezpieczniejsze niż duże
nanocząstki, które zalegały w wątrobie myszy. Klastery ulegały
wydaleniu, co pokazuje, że jeśli nie zostaną wszczepione w
miejscu, w którym ich potrzebujemy, to nie zatrzymają się gdzieś
indziej i nie musimy się obawiać tego, że będą zalegały w
organizmie i szkodziły.
Czym zajmie się pani, gdy zbada już
właściwości klasterów?
Zajmie mi to na pewno sporo czasu.
Myślę, że będą one tematem mojej habilitacji. Chcę poznać ich
właściwości biologiczne, chemiczne i możliwości zastosowania, co
oznacza wiele godzin w laboratorium.
Skąd u pani takie zainteresowania
badawcze – połączenie zagadnień chemicznych, fizycznych i
biologicznych?
Najpierw przez trzy lata studiowałam
biotechnologię, a później zostałam przyjęta do programu Erasmus
Mundus Master MONABIPHOT. To międzynarodowe studia polegające
właśnie na tym, by uczyć jednocześnie i fizyki, i biologii, i
chemii i pokazywać, jak wiele łączy te nauki. W moim roczniku
zajęcia odbywaliśmy na Politechnice Wrocławskiej i ENSde Cachan we
Francji. Udział w tym programie bardzo wiele mi dał – szersze
spojrzenie na naukę i porównanie tego, jak wygląda ona w Polsce i
za granicą.
Sporo pani wyjeżdżała za granicę
także już na doktoracie i po obronie.
To prawda, na stażu we Francji byłam
siedmiokrotnie, a w najbliższym czasie w związku z wyróżnieniem w
programie START mogę także wyjechać na staż na Uniwersytet w
Berkeley. Takie wyjazdy są bardzo cenne i dla mnie, bo mogę np.
skorzystać z aparatury, której nie ma na naszej uczelni, i dla
naukowców z ośrodka, który mnie gości, bo mają okazję
zastanowić się nad nowymi problemami badawczymi. Przykładowo w
ośrodku we Francji, do którego jeździłam, do tej pory nikt nie
zajmował się nanocząstkami złota i ciekłymi kryształami DNA.
Dużą część badań prowadzę jednak
u nas, na Politechnice Wrocławskiej. Laboratorium, w którym
pracuję, jest bardzo dobrym środowiskiem pracy. Cieszę się dużym
wsparciem ze strony kolegów i szefa grupy, prof. Marka Samocia. Mamy
tu także dobrą aparaturę.
Oczywiście, jak wszyscy naukowcy muszę
zabiegać o środki na prowadzenie badań, czyli rozpisywać projekty
i starać się o dofinansowania, ale tak wygląda system finansowania
nauki w Polsce i jak każdy ma swoje zalety i wady.
Rozmawiała Lucyna Róg
* Dr Joanna Olesiak-Bańska pracuje w
Instytucie Chemii Fizycznej i Teoretycznej na Wydziale Chemicznym
Politechniki Wrocławskiej. Jest absolwentką biotechnologii PWr i
fizyki ENS de Cachan (Francja). Studia magisterskie realizowała w
ramach programu Erasmus Mundus Master Molecular Nano- and
Biophotonics „Monabiphot”. W 2012 r z wyróżnieniem ukończyła
doktorat pod opieką prof. Marka Samocia i dr inż. Katarzyny Matczyszyn, w
ramach którego zajmowała się badaniami nowych znaczników
fluorescencyjnych dla mikroskopii wielofotonowej. Jest autorką 18
publikacji w renomowanych czasopismach i ok. 30 wystąpień
konferencyjnych, kierownikiem dwóch projektów. Odbyła szereg staży
naukowych, m.in. na ENS de Cachan (Francja), ANU (Australia) czy
Uniwersytecie w Cambridge (Wielka Brytania). Za swoje osiągnięcia
naukowe otrzymała liczne nagrody, m.in. stypendium bourse de
recherché Ambasady Francji, a ostatnio stypendium FNP START z
dodatkowym wyróżnieniem. Równocześnie dr Olesiak-Bańska jest
promotorem 5 prac magisterskich i 4 inżynierskich, pomysłodawcą i
organizatorem cyklu konferencji naukowych PANIC, a od niedawna także
mamą.