Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Konferencje, Targi, Seminaria

Drukuj

Jak uczyć młodych, by nie mieli problemów ze znalezieniem pracy?

09.06.2014 | Aktualizacja: 13.06.2014 12:25

Debata na temat kształcenia młodych i współpracy biznesu i nauki (fot. Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz)

Studia oderwane od kontaktu z biznesem są pozbawione sensu – podkreślali uczestnicy debaty o kształceniu młodych zorganizowanej w ramach „Pracowni miast” na Politechnice Wrocławskiej. Rozmawiali o szansach młodych na rynku pracy, błędach systemu edukacji w Polsce i oczekiwaniach wobec uczelni wyższych
Dyskusję o specjalistach, jakich będzie poszukiwał w przyszłości Wrocław, kształceniu młodych i współpracy nauki z biznesem, zorganizowano w ramach akcji „Gazety Wyborczej”.
„Pracownia miast” jest cyklem debat odbywających się w największych miastach Polski, na których jej uczestnicy – samorządowcy, aktywiści, urbaniści, artyści, sportowcy i dziennikarze – rozmawiają o największych problemach i wyzwaniach, z jakimi muszą mierzyć się ich ośrodki miejskie.
Na poniedziałkowej debacie na Politechnice Wrocławskiej Jolanta Gałecka, koordynator grupy ekspertów Young Digital Planet, podkreślała, że niezbędna jest ścisła współpraca uczelni i biznesu, by kształcić dobrych studentów. Oni sami natomiast powinni jak najszybciej szukać dla siebie możliwości zdobywania wiedzy na praktykach, stażach, itp.


- Po pięciu latach studiowania prawa ja sama nie byłam w stanie nawet porządnie złożyć pozwu, bo nikt nas tego nie nauczył – opowiadała Gałecka. – Znam wielu pracodawców, którzy w czasie rekrutacji zwracają ogromną uwagę na to, co kandydaci robili w czasie swoich studiów. Jeżeli nie spędzili nawet jednego dnia na praktykach czy stażu, ich życiorysy od razu lądują w koszu. Nikt nie zaprosi teoretyka na rozmowę kwalifikacyjną, bo po co, skoro on nic nie umie?
Piotr Skirski z Cisco Systems Poland zwrócił uwagę na to, że dzisiaj młodzi ludzie w liceum nie mają większej wiedzy o uczelniach. – Horyzontem jest dla nich matura, a co później? Będą się konkretnie zastanawiać, jak już zdadzą. Podobnie jest ze strony uczelni – one nie wiedzą nic o dzisiejszych licealistach. Dlatego podoba mi się system wprowadzany na Zachodzie, w którym dochodzi do łączenia edukacji na studiach z nauką w szkołach ponadgimnazjalnych. To daje uczniom tych szkół możliwość poznania specyfiki danej uczelni, a jej samej szansę, by już czegoś tych młodych ludzi nauczyć, dzięki czemu przyjdą lepiej przygotowani na studia.
Skirski mówił także o tym, że nie sposób dziś przewidzieć, jakie zawody będą tymi najbardziej potrzebnymi na rynku pracy za kilka lat. – Szacuje się, że około 20-30 proc. ludzi będzie za kilkanaście lat pracowało w zawodach, których my dzisiaj nawet nie znamy. Przykładowo w Dolinie Krzemowej obecnie jednym z najlepiej opłacanych zawodów jest Data Scientists. Jeszcze pięć lat temu nikt o takiej specjalizacji nie słyszał – mówił. – Dlatego tak ważne jest innowacyjne podejście do nauki. Trzeba zacząć uczyć mądrze, by młodzi umieli odnajdywać się w nowych sytuacjach.
Dr inż. Waldemar Grzebyk, zastępca dyrektora Centrum Wiedzy i Informacji Naukowo-Technicznej PWr ds. Transferu Technologii, o współpracy z biznesem opowiadał z punktu widzenia osoby, która przez ostatnie pięć lat prowadziła duży projekt naukowy wart 27 mln zł. – Kosztowało nas to bardzo dużo zdrowia i zaangażowania – mówił. – Za chwilę zmieni się sytuacja, jeśli chodzi o tego typu działania. Do tej pory dotacje na różne projekty dostawała uczelnia, która opracowywała nowe rozwiązanie, a na koniec mogła zacząć rozglądać się za firmami, które byłby chętne by z niego skorzystać i za nie zapłacić. W perspektywie finansowania unijnego na lata 2014 -2020 dofinansowania będą dostawali przedsiębiorcy, którzy będą musieli poszukiwać do współpracy naukowców. Role się więc odwrócą, bo to uczelnie od tej pory będą klientami.
Doktor opowiadał także, że na Politechnice Wrocławskiej toczy się wiele projektów we współpracy z biznesem.  – To około 260 zleceń od przemysłu każdego roku, co daje uczelni wiele milionów przychodów – podkreślał. – Zachęcam, by nie szukać daleko. Na miejscu mamy wielu świetnych, doświadczonych naukowców, którzy mogą pomóc w różnego rodzaju zleceniach.
Dr inż. Grzebyk mówił także o współpracy z biznesem w kontekście dydaktyki. Podkreślał, że w tym przypadku uczelnia ma często związane ręce, bo ograniczają ją zapisy ustawy o szkolnictwie wyższym. – Nie możemy np. zmieniać programów studiów studentom w toku ich kilkuletniej nauki. Dlatego nie możemy szybko reagować na sytuację na rynku pracy – opowiadał.
Także Monika Błach, prezydent Komitetu Lokalnego AIESEC, zaznaczała, że dziś ogromną rolę na rynku pracy przykłada się nie tyle do samego wykształcenia co do aktywności poza zajęciami. – Studenci muszą wychodzić z inicjatywą – przekonywała. – bo jest ich po prostu bardzo wielu. Mówi się bardzo często o bezrobociu wśród humanistów i ich „nadprodukcji”, ale takie zjawisko dotyka już także ekonomistów. Bez praktycznych umiejętności nie mają dużych szans na znalezienie dobrej pracy.
Z drugiej strony wielu studentów nie czuje potrzeby robienia „czegoś” poza studiami. – Bardzo trudno ich zmobilizować – przyznawali uczestnicy debaty.
- Przychodzą tacy później do nas na praktyki i są zdziwieni, że oni coś muszą robić – opowiadała Jolanta Gałecka.
- Zdarzyła nam się sytuacja, w  której kandydat do pracy u nas, nie znający języka angielskiego, mówił, że on nie ma dużych wymagań finansowych. Wystarczy mu 12 tys. zł brutto – dodał Bartosz Ciepluch, dyrektor Nokia Solutions, wzbudzając wesołość całej sali.
Ciepluch wskazał też na to, że bardzo wielu ludzi po studiach nastawia się na znalezienie posady, najlepiej od razu na etat. – Spójrzmy na to, jak mało absolwentów decyduje się na własną działalność gospodarczą. Może to nie jest kwestia ich wygody, ale po prostu błędów systemu? Bo jak się okazuje, że na starcie młody przedsiębiorca musi płacić państwu ponad tysiąc złotych, to skąd on ma wziąć te pieniądze?
lucy