Okolice Świdnicy i Dzierżoniowa zwiedzali emeryci Politechniki Wrocławskiej w pierwszą sobotę października. To piąta i ostatnia w tym roku wycieczka szlakiem dolnośląskich rezydencji magnackich, szlacheckich i rycerskich Pierwszym celem był Biestrzyków w gminie Żórawina. Znajduje się tu średniowieczna wieża rycerska, która do 1561 r. należała do kapituły wrocławskiej. Obecnie obiekt jest własnością prywatną. Właściciel, architekt, urządził w niej bibliotekę i pomieszczenia do pracy, a obok dobudował dom mieszkalny. Przed ogrodzeniem umieścił tablicę informacyjną, na której można przeczytać historię budowli. Stąd pojechaliśmy do Magnic, po drodze mijając Księginice. Przewodnik opowiadał, że na dnie stawu znajdującego się w tej miejscowości do tej pory spoczywa czołg z czasów II wojny światowej – radziecki T-34. W samych Magnicach przez ogrodzenie obejrzeliśmy manierystyczny pałac, świetnie utrzymany i otoczony zadbanym parkiem. Niestety nie udało nam się wejść do środka. Z Magnic udaliśmy się w kierunku Goli Dzierżoniowskiej, w której znajduje się piękny pałac. Niektóre budynki dawnej siedziby są w stanie trwałej ruiny – to celowe działanie obecnych właścicieli obiektu, którzy chcieli pokazać dawne sposoby budowania. Pozostałe budynki i ogród są utrzymywane w doskonałym stanie. Mieści się tu hotel i spa, często też odbywają się konferencje i wesela. Niedaleko stąd znajduje się Niemcza i arboretum w Wojsławicach.
Kolejne miejsce, które odwiedziliśmy, to Pieszyce. Znajdujący się tu osiemnastowieczny pałac powstał na miejscu renesansowego dworku. W latach powojennych odbywały się tu kolonie i obozy dla młodzieży, a obiekt powoli niszczał. To się zmieniło, gdy w 2000 r. zakupili go Alicja i Marian Hajdukowie z Las Vegas. Obiekt został wyremontowany, mile widziani byli turyści. Niestety, od 2012 r., gdy zmarła Alicja Hajduk, pałac można podziwiać tylko przez kraty ogrodzenia. Z Pieszyc udaliśmy się do Świdnicy. Tu mieliśmy godzinę na samodzielne zwiedzanie miasta. Jedni udali się do Kościoła Pokoju, inni do katedry, jeszcze inni wspięli się na ratuszową wieżę, by stąd oglądać miasto i okolicę. Potem większość z nas spotkała się… w stylowej kawiarni w Rynku. Kolejny postój mieliśmy w Bagieńcu. Na jednym z jezior znajduje się sztuczna wyspa, a na niej pałac, w którym kiedyś gościł Goethe. Po wojnie obiekt – podobnie jak wiele innych – niszczał. Został zakupiony w 1997 r. przez zagranicznego właściciela, który jednak ograniczył się tylko do położenia dachu. Wchodzenie do budynku jest zatem niebezpieczne, musieliśmy zadowolić się spacerem po parku.
W dalszej drodze minęliśmy pałac w Piotrowicach Świdnickich, własność Krzysztofa Jabłonowskiego. Przy obiekcie trwają intensywne prace budowlane i remontowe, już widać, że kiedyś będzie to piękne miejsce. Kolejny etapem naszej wędrówki była Morawa. Już kilka kilometrów wcześniej widać, że ta miejscowość jest rajem dla koniarzy. Naszym celem był jednak klasycystyczny pałacyk w centrum miejscowości. Funkcjonuje w nim przedszkole prowadzone przez Fundację św. Jadwigi z Niemiec, a w weekendy odbywają się tu wesela i inne przyjęcia okolicznościowe. Ponieważ przyjechaliśmy tuż przed rozpoczęciem wesela, od razu udaliśmy się do parku, w którym rośnie m.in. 150-letni tulipanowiec amerykański. Z daleka podziwialiśmy więc orszak weselny – państwo młodzi wjechali… fiatem 126p, eskortowanym przez eleganckie limuzyny. To była ostatnia wycieczka szlakiem dolnośląskich rezydencji w tym roku. Maria Lewowska
|