Naukowcy z Politechniki Wrocławskiej w poniedziałek wylatują badać lodowiec Werenskiolda. – Będzie to rozwinięcie ubiegłorocznych pomiarów – zapowiada Katarzyna Grudzińska z Zakładu Geologii i Wód Mineralnych, która na Spitsbergen jedzie drugi raz. Drugi uczestnik wyprawy to Damian Kasza z Zakładu Geodezji i Geoinformatyki. Doktoranci z Wydziału Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii PWr wyruszają z Wrocławia 24 czerwca. W arktycznym klimacie spędzą ponad trzy tygodnie, z czego 16 dni odcięci od świata i cywilizacji w Baranówce – bazie Uniwersytetu Wrocławskiego na przedpolu Lodowca Werenskiolda. - Tej części wyjazdu najbardziej nie mogę się doczekać – zdradza Katarzyna Grudzińska.
Naukowcy zamierzają wykonać
pomiary położenia czoła lodowca Werenskiolda oraz jego moreny czołowej i
bocznej. – Wykorzystamy odbiornik GNSS Trimble. Współrzędne punktów
zostaną naniesione na aktualną mapę geodezyjną obszaru i porównane z
pomiarami z lat poprzednich – wyjaśnia doktorantka. Tłumaczy, że zastosowanie technik termowizyjnych
umożliwia bezinwazyjne badanie środowiska szczególnie przydatne na
obszarach objętych ścisłą ochroną. Naukowcy mają nadzieję, że ich innowacyjna technika będzie przydatna dla władz archipelagu Svalbard, ale też dla badaczy z różnych dziedzin. Dlatego przy okazji planują wspomóc zoologów z Gdańska, którzy prowadzą obserwację alczyków. – To taki niewielki ptaszek zamieszkujący Spitsbergen. Naszymi pomiarami termowizyjnymi możemy pomóc w lokalizacji ich gniazd. Naukowcy z Politechniki Wrocławskiej są już przygotowani do wyprawy. - Część naszego bagażu popłynęła statkiem dużo wcześniej. Mamy pozwolenie lokalnych władz na używanie broni. To na wypadek nieoczekiwanego spotkania z niedźwiedziem polarnym – mówi Katarzyna Grudzińska. Dodaje, że nieocenione jest doświadczenie zdobyte podczas pobytu na Spitsbergenie w ubiegłym roku. Iwona Szajner
|