Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości
Drukuj

​Profesor Miodek na PWr o języku: elastyczny i zarazem stabilny

19.03.2014 | Aktualizacja: 28.03.2014 16:28

Profesor Jan Miodek na XX Wrocławskich Targach Książki Naukowej (fot. Krzysztof Mazur)

W ramach XX Wrocławskich Targów Książki Naukowej​, które odbywają się na Politechnice Wrocławskiej, z czytelnikami spotkał się profesor Jan Miodek. Językoznawca wygłosił prelekcję o elastycznej stabilności języka

Owa elastyczna stabilność to pojęcie, którego jako pierwszy użył czeski językoznawca  Bohuslav Havránek. – Przy całej swojej elastyczności język jest zarazem stabilny, bo zmiany dokonują się w nim bardzo powoli – tłumaczył profesor Miodek. – Obumieranie jakiejś formy gramatycznej może trwać nawet kilkaset lat. Język robi bowiem wszystko, żeby stać się coraz bardziej precyzyjnym  i łatwiejszym narzędziem wyrażania myśli, czasem się to zresztą ze sobą kłóci. Najwolniej zmieniają się formy najczęściej używane.


Dla zilustrowania tego profesor użył przypadku zaimka „tę“. W tekstach pisanych czy oficjalnych przemówieniach poprawna jest oczywiście forma „tę rozmowę“. Na co dzień mówimy jednak „tą rozmowę“ czy „tą szklankę“ i – jak przekonywał profesor – nie jest to błędne.  – Mówimy tu bowiem o normie wzorcowej i normie potocznej – tłumaczył.

Z czego wynikają problemy z „tę“ i „tą“? Jeszcze 200 lat temu mówiło się „tę dziewczynę“, „moję matkę“, „twoję żonę“ czy „tamtę stronę lądu“. Wszystkie zaimki rodzaju żeńskiego miały więc w czwartym przypadku końcówkę „ę“. Jednocześnie przymiotniki miały końcówkę „ą“ – „dobrą matkę“, „młodą żonę“, itd.

- Ludzie musieli więc wtedy mówić „moję dobrą żonę“, „twoję starszą siostrę“ czy „tamtę daleką stronę lądu“, a to było bardzo niewygodne. Dlatego z czasem zaimki przyjęły końcówkę „ą“ – mówił profesor Miodek. – Czemu zatem najkrótszy z nich pozostał przy „ę“? Właśnie dlatego, że formy najczęściej używane zmieniają się najwolniej.

Profesor opowiadał także o formach już nieużywanych – przypadkach, w których precyzja przegrała  z ekonomicznością języka. Np. dawniej do dwóch osób mówiono „chodźwa“, choć jednocześnie do trzech czy większej liczby – „chodźcie“. Używaliśmy także czasu zaprzeszłego, przykładowo: „Poszedłem był do kina i obejrzałem ten film“.

- Pozwalało to na określenie następstwa czasu, ale na dobrą sprawę my to następstwo czasu czujemy. Dlatego przestaliśmy używać czasu zaprzeszłego. Wygrała ludzka wygoda – tłumaczył profesor Miodek.

youtube

Profesor odpowiedział też na wiele pytań z sali, dotyczących poprawności używania języka polskiego. Na zakończenie żartobliwie odniósł się do pojawiającego się często zarzutu jego dużej tolerancji dla nowych form językowych. – Powstał już taki dowcip. Dwie blondynki zastanawiają się, która forma jest poprawna „Iran“ czy „Irak“. Jedna mówi do drugiej: „Może zapytamy profesora Miodka?“. Na co druga: „Nie ma sensu. On i tak powie, że obie są poprawne“.

lucy