Damian Trzeciak, Krystian Śliwa i Mateusz Piszczek, studenci Politechniki Wrocławskiej, zdobyli II miejsce w międzynarodowych mistrzostwach EMEA Freescale Cup w Noisy Le Grand pod Paryżem. W zawodach rozegranych 26-28 marca rywalizowało 28 studenckich zespołów z różnych europejskich szkół wyższych. Drużyny, składające się z dwóch lub trzech osób, miały zbudować i zaprogramować inteligentny model samochodu. Aby szanse były równe, organizatorzy wcześniej dostarczyli części mechaniczne pojazdów, tj. podwozie czy sterownik elektroniczny. Zadaniem studentów było stworzenie oprogramowania i urządzeń elektronicznych, wybór sensorów odpowiedzialnych za detekcję trasy. Roboty musiały samodzielnie przejechać dwa okrążenia po torze wyznaczonym przez czarną linię (wykrywa ją kamera zamontowana w pojeździe). Potem czekał ich prawdziwy rajd - ścigały się po kilkudziesięciometrowej trasie pełnej zakrętów, wzniesień i tuneli. Najszybszy okazał się pojazd zespołu „FEI-Minetors” z Uniwersytetu Technicznego w Bratysławie. I to ta drużyna będzie w sierpniu reprezentowała Europę, w światowym finale mistrzostw, w chińskim Harbin. Trzecie miejsce zajął włoski „Crash Team” z Uniwersytetu w Padwie. Wicemistrzowie z politechnicznego „Wheel eXtreeme” są studentami pierwszego roku studiów magisterskich. Damian Trzeciak i Krystian Śliwa studiują na Wydziale Elektroniki Automatykę i Robotykę, Mateusz Piszczek jest studentem Wydziału Informatyki i Zarządzania.
zawody 1.mp3
Konkurs zorganizowała firma Freescale, producent układów elektronicznych do zastosowań w systemach wbudowanych. Gospodarzem imprezy była ESIEE (École Supérieure d'Ingénieurs en Électronique et Électrotechnique). W przyszłym roku europejski etap mistrzostw zorganizuje Instytut Fraunhofera w Erlangen w Niemczech.
Rozmowa z Damianem Trzeciakiem i Mateuszem Piszczkiem
Kto namówił Was do przystąpienia do zawodów EMEA Freescale Cup? Mateusz Piszczek: - Nasi opiekunowie: dr Marek Wnuk z Instytutu Informatyki, Automatyki i Robotyki i mgr inż. Mateusz Cholewiński, którzy zajęli się organizacją konkursu na uczelni. W zeszłym roku też startowaliśmy, a na europejskim etapie w Pradze były aż trzy zespoły z PWr. Kolegom udało się zająć wtedy trzecie miejsce, a nasz pojazd, niestety, odmówił posłuszeństwa. Czyli doświadczenia procentują. Czy teraz napotkaliście na jakieś problemy techniczne? Damian Trzeciak: - Tylko niewielkie, konstrukcja przywieziona z Wrocławia była gotowa z poprzedniego etapu konkursu. Tam, na miejscu, mieliśmy najwyżej czas na drobne korekty pierwszego dnia, po przejazdach próbnych na krótkich trasach. Polegało to na dobieraniu odpowiednich parametrów, w zależności od trasy, od tego jak idzie konkurencji. Wówczas pojawił się problem z naszym modelem: we Wrocławiu nie mieliśmy jednego z elementów trasy, a mianowicie wzniesienia. W Paryżu, na podjeździe pod górkę, nasz pojazd za każdym razem się zatrzymywał. Długo nie wiedzieliśmy, dlaczego. Konsultowaliśmy się w tej sprawie z inżynierami z firmy Freescale, organizującej zawody. Cały pierwszy dzień poświęciliśmy na rozwiązanie tego problemu. W końcu okazało się, że trasa przejazdu była bardzo naelektryzowana i w takich miejscach następował przeskok iskry, zwarcie i resetowanie się całego układu. Rozwiązaniem okazało się uziemienie całości. Drugiego dnia organizatorzy najpierw zbudowali tor większy, podobny do tego finałowego z rozmaitymi przeszkodami, na którym też przeprowadzaliśmy testy pojazdów. Potem wyprosili z sali wszystkich uczestników, tak, aby nikt nie mógł, np. sfotografować trasy i zaprogramować swojego modelu, i wtedy ułożyli tor finałowy, na którym odbyły się właściwe zawody. W czym lepsi byli studenci z Bratysławy? Mateusz Piszczek: - W finale każdy zespół miał po dwa przejazdy. Słowacy pierwszy przejazd pokonali bardzo wolno po to, by zapamiętać trasę. Ich pojazd wykorzystywał pamięć, którą zamontowali do zapisu informacji o kształcie trasy, a w drugim przejeździe algorytm wykorzystywał zapisane informacje. Dzięki temu następny przejazd mogli pokonać dużo szybciej niż inne pojazdy, reagujące na bieżąco na bodźce z sensorów, bo w gruncie rzeczy taka jest idea pojazdu autonomicznego. Natomiast oni, tak jakby wyposażyli swój model w GPS. Nie było to zabronione, a nikt inny tego nie zrobił, więc wygrali. Przyznajemy, że myśleliśmy też o takim rozwiązaniu, ale nie mieliśmy pewności, czy np. drugi przejazd nie będzie wykonywany w odwrotnym kierunku. W przyszłym roku też spróbujecie swoich sił w tych zawodach? Mateusz Piszczek: - To już niemożliwe, bo według regulaminu konkursu tylko jedna osoba w zespole może być na studiach magisterskich. Być może przekażemy nasz model do udoskonalenia młodszym kolegom? Na pewno nadal będziemy zajmować się programowaniem. Polecamy też innym takie konkursy: poza wzbogaceniem doświadczeń zawodowych, to także możliwość ciekawych spotkań z ludźmi z innych krajów o podobnych zainteresowaniach. Krystyna Malkiewicz
Zawody 2.mp3
|