Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości
Drukuj

Nowe życie willi Hendricha

17.02.2014 | Aktualizacja: 20.02.2014 12:48

Dr Maciej Pawłowski (fot. Krzysztof Mazur)

Koleje, wody termalne i domy przysłupowe – o tym usłyszymy na tegorocznych konferencjach w centrum konferencyjnym Politechniki Wrocławskiej w Szklarskiej Porębie.
Od września 2013 r. w willi Hendricha organizowane są konferencje w ramach projektu współfinansowanego przez Unię Europejską. - Projekt utworzenia centrum konferencyjnego w willi Hendricha składał się z dwóch części: konferencyjno-wystawowej i części finansowej. Ta ostatnia polegała na uzyskaniu zwrotu kosztów za remont zabytkowej willi, na który Politechnika Wrocławska wydała 1,9 mln złotych. Było to bardzo trudne ze względu na wysokie wymogi formalne tego typu projektów, ale dzięki zespołowi, jaki udało się nam zbudować, przebiegło w miarę bezboleśnie. Otrzymaliśmy 1,5 mln złotych zwrotu ze środków unijnych – mówi dr Maciej Pawłowski, koordynator projektu.
W sensie czysto ekonomicznym było to więc bardzo udane przedsięwzięcie. W sensie organizacyjnym jeden z najtrudniejszych projektów, jakie realizowaliśmy. Część konferencyjna projektu również została dobrze oceniona przez uczestników spotkań, choć w niewielkim stopniu wiązała się z tym, co zazwyczaj robimy na Politechnice Wrocławskiej – dodaje.
Rozmowa z dr Maciejem Pawłowskim

Willa Hendricha dostała nowe życie. W odrestaurowanym domu toczy się życie konferencyjne.
Zorganizowaliśmy cztery konferencje i wystawy na tematy związane z historią Szklarskiej Poręby, historią ludzi, którzy tam niegdyś mieszkali historią sztuki i techniki.
Czwarta konferencja, bardzo ciekawa, dotyczyła sztuki cmentarnej tego regionu. Więcej uwagi poświęcamy zwykle słynnym nekropoliom. Tu mówiliśmy o cmentarzu bardzo specjalnym, trochę podobnym w charakterze do tego na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem - o cmentarzu ewangelickim w Szklarskiej Porębie Dolnej. Pochowano tam pisarzy z okresu Młodych Niemiec, malarzy, mecenasów sztuki i biznesmenów, bo Szklarska Poręba w początku XX wieku była kolonią artystyczną, która przyciągała również ludzi biznesu. Mieli tu swoje letnie domy, np. burmistrz Berlina i prezesi dużych firm, np. Siemensa czy Kruppa. Kupowali tamtejsze domy, które przerabiali, tworząc perełki architektury. Były też domy budowane od nowa, wspaniałe wille, które można podziwiać do dziś [temu tematowi była poświęcona trzecia konferencja – red.]. Podobnie na cmentarzu - nagrobki, które nie uległy zniszczeniu i są w stosunkowo dobrym stanie, są także dziełami sztuki. Cmentarz ten niestety nie miał szczęścia. Był piękny jeszcze w pierwszych latach po wojnie, ale potem uległ stopniowej dewastacji. Jako ewangelicki nie był objęty troską miejscowych wiernych, bo ich już tam nie było. Jako poniemiecki, podobnie jak wiele innych zabytków na Dolnym Śląsku, przez wiele lat popadał w ruinę, stał się ofiarą wandalizmu. Nie liczyła się wartość artystyczna tych obiektów, bo były poniemieckie.
Czy ostatnio coś się zmieniło?
Umiarkowanie. Mamy nadzieję, że po tej konferencji cmentarz zostanie otoczony większą opieką. Fundacja Memento, która miała też swoje referaty podczas ostatniego spotkania w Willi Hendricha, sporządziła dokumentację zachowanych nagrobków i we współpracy z Urzędem Miasta Szklarska Poręba wkrótce ma rozpocząć rewitalizację cmentarza. Deklaracja była taka, że w miarę swoich możliwości będą się o niego troszczyć.
Ale to nie wszystko. Mało zdajemy sobie sprawę z tego, że na terenie Kotliny Jeleniogórskiej jest bardzo wiele zabytkowych miejsc pochówków poza cmentarzami. Właśnie Fundacja Memento odkrywa takie miejsca i tam, gdzie można, stara się przywrócić je do stanu pamięci. Nie zawsze do stanu świetności nagrobków, ale przynajmniej takiego, by ludzie wiedzieli, gdzie ktoś zasłużony dla tej ziemi jest pochowany, i żeby nie zatarło to się całkiem w lokalnej świadomości.
Jednocześnie z konferencjami organizowane były wystawy...
Tak, już o tym wcześniej wspominaliśmy. Przyjęto taką formułę, że każda kolejna wystawa nie jest robiona w miejsce poprzedniej, ale ją uzupełnia. Taki tryb narastający.
Jako politechnika nie jesteśmy instytucją wystawienniczą i dotarcie do niektórych eksponatów było dla nas szczególnie trudne. Uzyskaliśmy eksponaty z kolekcji prywatnych, np. trzy oryginalne obrazy Hendricha, szkło z huty Julia. Część z nich musieliśmy już oddać, ale część pozostała: historia na kartach pocztowych, reprodukcje obrazów, trochę zabytkowych elementów techniki z okresu, kiedy rozwijała się kolej. Nie jest to profesjonalna wystawa muzealna, ale jest tam co oglądać. Zapraszamy do jej odwiedzenia np. podczas ferii [klucze na portierni Ośrodka Konferencyjno-Szkoleniowego PWr „Radość” – red].
Podsumowując, z głosów uczestników tych spotkań wynika, że ocenili dość wysoko te nasze działania. Mamy też permanentne zapytania: co dalej?
A więc, co dalej?
To, co będziemy chcieli robić w tym roku, też można podzielić na dwie grupy: konferencje i wystawy.
Nie ma jeszcze pewności, kto będzie za to odpowiedzialny, ale uczelnia niewątpliwie będzie musiała pewne środki na to wydać. Taka była konstrukcja tego projektu, że Unia Europejska zwraca nam koszty remontu, ale część pieniędzy musimy w to włożyć sami.
W 2014 roku chcemy zorganizować trzy lub cztery kolejne konferencje. One będą podobne w charakterze, a więc też będą dotyczyły pogranicza, historii tych terenów, historii techniki. Chcemy przesunąć akcent w stronę zagadnień związanych z techniką ze względu na charakter naszej uczelni. Może to będzie rozwój środków transportu na tym terenie lub perspektywy rozwoju regionalnego transportu szynowego wobec nowej perspektywy finansowej UE. Bardzo prawdopodobny jest taki model przyszłości, że wiele osób będzie pracowało we Wrocławiu i codziennie dojeżdżało z Jeleniej Góry i innych miast regionu, więc kolej regionalna będzie modernizowana.
Być może będziemy kontynuowali temat architektury regionalnej, ze szczególnym uwzględnieniem domów przysłupowych, które są wyróżnikiem tych terenów. Mamy tu specjalne, unikalne doświadczenia, bo przewoziliśmy domy przysłupowe w całości, nie w częściach. Może będzie także konferencja poświęcona minerałom i źródłom termalnym, bo to też jest specyfiką tego regionu. Czekamy np. na nowe termy w Cieplicach, które w lutym mają zostać uruchomione. Jesteśmy otwarci na to, co nasi koledzy, pracownicy Politechniki Wrocławskiej, zaproponują. Jest w nas pełna otwartość, jeśli chodzi o wystawy.
A zabytki architektury przemysłowej?
Być może to będzie także temat brany pod uwagę, bo w ostatnich latach na terenie Jeleniej Góry i okolic dużo się mówiło o wykonaniu katalogu zabytków techniki, jako projektu lustrzanego do podobnego katalogu zrobionego po stronie czeskiej. Nie wiem, jakie były ostateczne rozstrzygnięcia, ale wtedy bardzo się zapaliłem do tego tematu, prowadziłem o tym rozmowy z profesorem Jackiem Kościukiem z Wydziału Architektury. Jesteśmy jako Politechnika Wrocławska do tego tematu przygotowani i organizacyjnie, i materialnie. Dysponujemy najpełniejszymi materiałami dotyczącymi zabytków techniki na Dolnym Śląsku - w tym i w Kotlinie Jeleniogórskiej – inwentaryzacjami konserwatorskimi, które są w posiadaniu Wydziału Architektury.
Katalog najważniejszych zabytków techniki miałby dwa zadania: wyznaczać marszrutę dla osób odwiedzających te tereny, a po drugie - stanowić materiał informacyjny dla potencjalnych inwestorów, zainteresowanych kupnem takich zabytków, ale nie z założeniem rozbiórki (jak głośnej ostatnio fabryki w Mysłakowicach), tylko ich odrestaurowania i ulokowania tam nowych funkcji biznesowo-turystycznych.
Rozmawiała Krystyna Malkiewicz
* Centrum Konferencyjne Politechniki Wrocławskiej zostało odrestaurowane w ramach projektu współfinansowanego przez Unię Europejską  „Odremontowana zabytkowa willa Hendricha w Szklarskiej Porębie punktem międzynarodowych spotkań odkrywających walory kulturowe, historyczne i społeczno-gospodarcze pogranicza”