Senat PWr nadał w czwartek tytuły honorowego profesora Politechniki Wrocławskiej dwóm naukowcom. Otrzymali je profesor Imre Rudas z Obuda University w Budapeszcie oraz profesor Henryk Kozłowski z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Urodzony w 1949 roku w Budapeszcie profesor Imre Rudas jest matematykiem i rektorem Obuda University. Uczelnia jest ważnym ośrodkiem akademickim na Węgrzech, jej korzenie sięgają końca XIV wieku, czasów panowania Zygmunta Luksemburskiego. Profesor Imre Rudas ukończył studia inżynierskie w Banki Donat Polytechnic, następnie matematykę na Eoetvoes Lorand University w Budapeszcie. Doktorat z robotyki uzyskał w 1987 roku, habilitację w 2004 r. w Węgierskiej Akademii Nauk. Jest specjalistą w zakresie Computational Cybernetics, Soft Computing, Computed-aided Process Planning, Fuzzy Control and Fuzzy Sets. Od wielu lat współpracuje z Wydziałem Elektroniki Politechniki Wrocławskiej: współorganizuje wspólne konferencje INES, LINDI, wspiera wymianę studentów i pracowników w ramach programu Erasmus, wspomaga edycje książek w wydawnictwie Springer Verlag w serii: Intelligent Engineering and Informatics razem z Janosem Fodorem, dzięki podpisanemu bezterminowo Memorandum of Understanding z PWr ułatwiona została współpraca między naszymi uczelniami, jest niestrudzonym propagatorem Politechniki Wrocławskiej na Węgrzech i na świecie. Profesor Henryk Kozłowski jest jednym z najwybitniejszych polskich chemików. Członek m.in. Polskiej Akademii Nauk, Centralnej Komisji ds. Tytułu Naukowego i Stopni Naukowych, Narodowego Centrum Nauki. Jest doktorem honoris causa uniwersytetu w Kijowie. Działa na rzecz integracji środowiska naukowego Wrocławia i Dolnego Śląska. W jego obecności została zawarta umowa w sprawie powołania Wrocławskiego Centrum Chemii i Biotechnologii, podpisana w 2012 r. przez rektorów PWr i UWr, a także dyrektorów Instytutu Niskich Temperatur i Badań Strukturalnych PAN oraz Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu. Przy jego udziale powołano do życia Nadodrzańskie Centrum Chemii i Biotechnologii Zaawansowanych Materiałów i Nanomateriałów. Za swą działalność został odznaczony Złotą Odznaką Politechniki Wrocławskiej i Medalem Zasłużony dla Wydziału Chemicznego PWr. Rozmowa z profesorem Henrykiem Kozłowskim Od 25 lat współpracuje pan z Politechniką Wrocławską. Jak to się zaczęło? Pierwsza wspólna publikacja powstała w 1987 r. Brał w niej udział wówczas młody adiunkt Janusz Kowalik. Druga powstała w 1989 z Pawłem Kafarskim i Barbarą Lejczak, a kolejna w 1990 r. z Ewą Kowalik (żoną Janusza, oboje wyjechali później do USA). A jak to się zaczęło? Znałem dość dobrze profesora Przemysława Mastalerza i kiedyś od niego dowiedziałem się, że na politechnice pracują nad aminofosfonianami – to grupa związków, analogów naturalnych aminokwasów. Ponieważ my, na uniwersytecie, zajmowaliśmy się naturalnymi aminokwasami, powiedziałem, że chętnie bym pooglądał ich wyniki, bo nas interesował wpływ jonów metali na różnego rodzaju biomolekuły oraz możliwość wykorzystania ich jako skutecznych chelatorów jonów metali do usuwania metali toksycznych z organizmu. Po rozmowie z profesorem Mastalerzem i Januszem Kowalikiem, zabraliśmy się do badań nad związkami, które nam dostarczył Janusz i tak powstała pierwsza wspólna praca na temat kompleksów metali z aminofosfonianami. Dalszą współpracę prowadziłem z Pawłem Kafarskim. Po pierwszych wynikach było wiadomo, że fosfoniany stanowią znakomitą grupę ligandów dla różnych jonów metali, a Paweł miał ich bardzo dużo, więc wyniki otrzymane we współpracy z profesorem Kafarskim i profesor Lejczak były bardzo interesujące i ważne dla chemii i biochemii, zarówno jonów metali, jak i aminofosonianów. Dlaczego fosfoniany były dla pana tak interesujące? Fosfoniany od podstawowych dla biologii fosforanów różnią się pewnym szczegółem: fosforan ma cztery atomy fosforu, cztery atomy tlenu, podczas gdy fosfonian, wyglądając bardzo podobnie, zamiast jednego tlenu ma atom węgla. To umożliwia m.in. zastosowanie fosfonianów w pewnych procesach jako mimetyków fosforanów, np. w procesach związanych z chorobami kości, choćby przy leczeniu osteoporozy. Można również wykorzystać fosfoniany do usuwania jonów metali toksycznych będących w nadmiarze w naszym organizmie. Ponieważ fosfonian nie jest dokładnie fosforanem, nie wchodzi w drogę „biologiczną” fosforanowi. Nasze wspólne badania wyraźnie wykazały, że fosfoniany oddziaływają bardzo specyficznie z jonami metali i są bardzo skutecznymi ligandami dla jonów metali. Fosfoniany, szczególnie bis-fosfoniany są używane do tworzenia leków stosowanych w osteoporozie lub w innych chorobach kości. Nasze badania pozwoliły zrozumieć mechanizmy ich działania jako leków. Np. nowotwory kości są bardzo bolesne. Istnieje promieniotwórczy pierwiastek samar, który skompleksowany z poli-fosfonianami może być wykorzystany w obniżaniu poziomu bólu u ludzi chorych. Co pan uważa za najważniejszy wynik współpracy z Politechniką Wrocławską? Opracowaliśmy precyzyjnie właściwości koordynacyjne fosfonianów z aspektami chemicznymi i biologicznymi. Na ten temat powstało około trzydziestu prac. Myślę, że to jest najważniejsze osiągnięcie. Teraz rozumiemy, w jaki sposób fosfoniany mogą sobie poradzić (albo nie) z metalami, i w biologii, i w chemii. Poza tym prowadziliśmy wspólne badania z Bożeną Kolarz i z Andrzejem Trochimczukiem nad właściwościami koordynacyjnymi polimerów. Ostatnio współpracuję z Piotrem Młynarzem, zresztą moim doktorantem. To są w dalszym ciągu badania nad fosfonianami. Jakimi jeszcze tematami badawczymi się pan zajmuje? W tej chwili są dwa sztandarowe tematy, w których mamy dość duże osiągnięcia. Pierwszy to badania nad mechanizmami molekularnymi istotnymi dla rozwoju chorób neurodegeneracyjnych, głównie chorób prionowych i choroby Alzheimera. A drugi to funkcjonowanie niklu w biologii bardzo uciążliwej bakterii Helicobacter pylori (Hp). Nie dość, że Hp żyje w środowisku kwaśnym, więc ma mechanizm ochronny przed bardzo kwaśnym środowiskiem, to jeszcze używa do tego metalu, który jest zbędny dla naszego organizmu. Gospodarka niklem w tej bakterii jest bardzo skomplikowana i próbujemy poznać jej mechanizm w celu znalezienia metody na leczenie choroby wrzodowej oraz nowotworów wywołanych tą bakterią. Jedna z metod leczenia polega na podawaniu choremu związków bizmutu. Antybiotyki działają nie najlepiej, poza tym trzeba je brać w dużych ilościach, a podawanie związków bizmutu bardzo poprawia sytuację chorego. Myślę, że rozumiemy przynajmniej częściowo, dlaczego tak się dzieje. W tej dziedzinie współpracujemy z Włochami - uniwersytetami w Sienie, Florencji i Ferrarze. Rozmawiała Krystyna Malkiewicz
|