Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Sport

Drukuj

Na Politechnice Wrocławskiej uczą windsurfingu

23.06.2014 | Aktualizacja: 25.06.2014 13:32

(fot. Studium Wychowania Fizycznego i Sportu Politechniki Wrocławskiej)

Jesteśmy jedną z nielicznych uczelni w Polsce, które mają takie zajęcia w swojej ofercie dydaktycznej – opowiada Janusz Gryszko, instruktor windsurfingu w Studium Wychowania Fizycznego i Sportu PWr

Iwona Szajner: - Wrocław i windsurfing? Nie jest to zbyt oczywiste skojarzenie…
Janusz Gryszko, instruktor windsurfingu w Studium Wychowania Fizycznego i Sportu PWr: - (śmiech) No raczej nie. A my na Politechnice Wrocławskiej zaczęliśmy uczyć tego sportu już w 1986 roku, czyli prawie 20 lat temu. Co prawda w formie obozowej. Zabieraliśmy studentów do Rydzewa na Mazury. Istniała nawet u nas sekcja windsurfingowa, startowaliśmy w akademickich zawodach. Niestety, w którymś momencie wycofano tę dyscyplinę z międzyuczelnianej rywalizacji.
Dlaczego?
Z powodu małej ilości uczelni, na których istniały sekcje. To jednak drogi sport.
Nawet dla poczatkujących?
Jeżeli ktoś zaczyna na takich zajęciach jak nasze politechniczne, to nie płaci dużo. Nie musi inwestować w sprzęt, a jedynie w dojazdy na miejsce, gdzie ćwiczymy na wodzie. Deski, żagle i ubranie zapewniamy my.
Jak wygląda nauka windsurfingu?
Zaznaczę, że jesteśmy jedną z nielicznych uczelni w Polsce, które mają takie zajęcia w swojej ofercie dydaktycznej. Na naszym kursie są to spotkania weekendowe – pięć zajęć na wodzie i jedno wprowadzające, teoretyczne. Łącznie około 15 godzin. Trenujemy w sobotę i niedzielę w Prężycach około 30 km od Wrocławia. Tam znajduje się odnoga Odry. Ja przyjeżdżam już w piątek ze sprzętem. Część studentów nocuje na miejscu w namiotach – mamy więc element integracji. Ale to też jest szkolenie z tego, jak dbać o sprzęt, jak należy się zachować nad wodą, na kempingu. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale niektórych trzeba uczyć, że np. w nocy się nie hałasuje, że należy po sobie sprzątać. Jak przyjechaliśmy po raz pierwszy w tym sezonie, czyli 14 maja, to zanim rozbiliśmy obóz, nazbieraliśmy z tego terenu 10 worów śmieci, pozostawionych przez ludzi, którzy biwakowali przed nami.
Zajęcia odbywają się tylko w semestrze letnim?
A dokładnie pod koniec maja. Pływanie w złych warunkach pogodowych nie sprawia raczej nikomu przyjemności. Chodzi o to, żeby zachęcić młodych do uprawiania sportu, a nie zniechęcić. Nie chcemy też, żeby studenci traktowali te zajęcia jak kolejny przedmiot tylko do zaliczenia. To są specyficzne zajęcia i wiem, że studentom taka forma odpowiada. Mam z reguły stuprocentową frekwencję.
Gdyby ktoś chciał się zapisać na taki komercyjny kurs…
… to musiałby dużo zapłacić. A potem jeszcze zakup deski, noclegi itp. Chcemy, żeby  młodzi ludzie w trakcie studiów mieli kontakt z różnymi formami aktywności. Po to, żeby znaleźć to, w czym się najlepiej czują. Nie zależy mi na tym, żeby wyszkolić mistrzów, ale żeby wpoić studentom zainteresowanie sportem. Niech się ruszają! A potem, jak już zaczną pracować, niech nie rezygnują z uprawiania sportu.
A jeszcze jak do tego można nabrać mięśni i opalenizny, to tylko same korzyści.
Znajomi się ze mnie śmieją, że mam wypoczynek, a nie pracę  – pływam, opalam się i jeszcze mi za to płacą. A mało kto widzi też tę drugą stronę, czyli przygotowanie sprzętu, odpowiedzialność za bezpieczeństwo innych, poświęcony czas, weekendy itp. Ale nie narzekam, bo lubię to, co robię.
Pan sam też pływa, ale tak dla siebie?
Teraz już mniej. Pierwszy kontakt z deską miałem jakieś 30 lat temu – wtedy był zupełnie inny sprzęt, wszystkiego uczyłem się sam. Prawda jest taka, że to sport dla młodych. Jak widzę, co teraz wyprawiają na wodzie nastolatkowie, to jestem w szoku. Cieszę się, że przez te wszystkie lata przeszkoliłem około dwa tysiące osób! Wielu z moich studentów założyło własne firmy, zrobili karierę zawodową, ale nie przestali pływać np. na Cyprze, na Hawajach. Udało mi się zarazić pasją do windsurfingu.

Rozmawiała Iwona Szajner

*Janusz Gryszko – absolwent AWF Wrocław, trener II klasy judo, instruktor narciarstwa zjazdowego PZN, instruktor windsurfingu, na Politechnice Wrocławskiej pracuje od 1979 roku. Oprócz windsurfingu w SWFiS PWr uczy siatkówki, koszykówki, samoobrony, judo, turystyki rowerowej i kajakarstwa. Jego żona Irena również jest nauczycielem wf w SWFiS PWr (reprezentowała Polskę w piłce ręcznej kobiet, wieloletnia zawodniczka AZS-AWF Wrocław). Czas wolny dzieli między zabawą w wnuczkami Mileńką i Gosią, dobrą książką i oczywiście sportem.

Informacje o zajęciach z windsurfingu dostępne są na stronie internetowej Studium Wychowania Fizycznego i Sportu Politechniki Wrocławskiej.