Bywa,
że zajmuję się brudną robotą – śmieje się Beata Nienartowicz z Zakładu
Inżynierii Miejskiej Politechniki Wrocławskiej. Ma prawo jazdy na
ciężarówkę i za pomocą mobilnej kamery zagląda do rur, kanałów i
studzienek
Iwona
Szajner: - Spotykamy się w hali budynku H-3, gdzie duże auto ciężarowe z
napisem „Mobilne Laboratorium Infrastruktury Podziemnej Miast” stoi
rozłożone na części. Coś się zepsuło?
Beata Nienartowicz: Z
samochodem jest w wszystko w porządku. Trwa natomiast przegląd
aparatury technicznej znajdującej się na wyposażeniu naszego
laboratorium. Podłączyłam wszystko do komputera i specjaliści w
Niemczech sprawdzają krok po kroku stan techniczny.
W Niemczech? Przecież auto jest tutaj na Politechnice.
Takie
mamy możliwości, żeby wykonać przegląd systemu zdalnie u niemieckiego
producenta. Jestem z nimi w kontakcie i tylko podłączam kolejne
elementy, a oni sprawdzają.
Do czego właściwie jest wykorzystywane laboratorium?
Dzięki naszej aparaturze pomiarowej możemy np. wykonać przegląd stanu technicznego przewodów kanalizacyjnych.
Brzmi bardzo mądrze.
Chodzi
o to, że możemy zajrzeć do różnego typu rur, kanałów, studzienek – w
poziomie i w pionie – wszędzie tam, gdzie człowiek się nie zmieści lub
gdzie wchodzenie jest ryzykowne. Nasza kamera jest mobilna, może pokonać
długi, nawet kilkusetmetrowy odcinek i nakręcić z tego film do
dokumentacji. Najmniejszy otwór, do którego możemy zajrzeć, to 8 cm. Gdy
kamera znajduje się pod ziemią, pracownik obsługujący ją na górze ma
cały czas podgląd obrazu.
Czyli pani.
Na
przykład ja. Od razu też dokonujemy dokumentacji, czyli zapisujemy różne
ważne informacje, które widzi kamera. Klient, który zlecił wykonanie
ekspertyzy, otrzymuje od nas pełną dokumentację filmową wraz ze
szczegółowym opisem. I to najczęściej jest element opinii technicznej na
temat stanu całego obiektu.
I co badacie?
Stan faktyczny, czyli np. wykonujemy inspekcję tv uzupełnioną o badania deformacji, badanie spadku czy szczelność połączeń.
Do każdej rury dotrze wasza kamera?
Właściwie
do każdej, chociaż są pewne ograniczenia. Kanał zawsze powinien być
wyczyszczony przed badaniem, jeśli będzie w nim za dużo osadów, wtedy
mogą ślizgać się kółka i inspekcji nie uda się dokończyć. Są też takie
przewody, gdzie wykonanie inspekcji kamerą jadącą na wózku jest
niemożliwe - jeśli np. średnica rury jest za duża, to nie będziemy w
stanie odpowiednio doświetlić obrazu. Wtedy wykonujemy inspekcję
używając systemu przenośnego, czyli po prostu trzeba założyć kamerę na
specjalne szelki i wejść z nią do środka. Nasz sprzęt, przy odpowiednim
skonfigurowaniu, jest w stanie wykonać badania właściwie w dowolnym
obiekcie infrastruktury podziemnej. Najlepiej i najpewniej wykonuje się
inspekcje kanałów bezpośrednio po czyszczeniu, nowych lub świeżo po
renowacji.
Czyli zbytnio się pani nie ubrudzi?
Oj,
czasami się ubrudzę. Badamy kanały w różnych miejscach. Cały sprzęt
trzeba podłączyć, dostać się do kanału czy studzienki, a potem wszystko
wyczyścić. Kamera nie może być oblepiona błotem ani ubrudzona tym, co
napotka pod ziemią.
A co napotyka?
Na szczęście najczęściej nic, bo
inspekcja dotyczy przeważnie świeżo czyszczonych albo nowych kanałów.
Ale zdarzyło nam się też spotkać szczura.
Dochodzi do walki?
No właśnie nie (śmiech). Szczury nie są specjalnie bojowo nastawione. Z reguły chwilę obwąchują kamerę i idą w swoją stronę.
Co jeszcze mieści się w laboratorium?
Podstawę
stanowią trzy kamery wraz z wózkami, które mogą jeździć po różnych
podłożach. Jedna z kamer to kamera skanująca, która służy tylko do
przewodów kołowych. Stawia się ją na początku kanału, potem kamera
powoli jedzie przez cały odcinek i wykonuje zdjęcia obwodowe z bardzo
dużą częstotliwością. Z tego zgromadzonego materiału tworzy się potem
tzw. model 3D rurociągu. Oprócz tego mamy na wyposażeniu także sprzęt do
badania szczelności całych odcinków lub pojedynczych połączeń, sprzęt
do badania spadków i deformacji całych odcinków, ale także aparaturę do
badań wytrzymałościowych betonu, przez co jesteśmy w stanie także
określić dokładne parametry wytrzymałościowe badanego obiektu, a nie
tylko dokonać wizualnej oceny stanu. Dodam, że w naszym laboratorium
wykonujemy zlecenia komercyjne, ale przede wszystkim ma ono funkcję
naukowo-dydaktyczną i badawczą. Uczymy studentów, jak działają takie
systemy. Uczestniczyliśmy także w dużym ogólnopolskim grancie
nadzorowanym przez Politechnikę Łódzką. Robiliśmy część dotyczącą
inspekcji, opracowywaliśmy wytyczne, jak takie inspekcje należy
wykonywać.
Trudna jest obsługa takiego mobilnego laboratorium?
W
sumie nie, wszystko jest zautomatyzowane, choć trzeba mieć prawo jazdy
na ciężarówkę. Generalnie jedna osoba powinna sobie spokojnie poradzić z
obsługą sprzętu. Czasem jest to trudne. Zwłaszcza, gdy gdzieś zaklinuje
się linka od kamery albo samo wejście do studzienki jest nietypowe.
Wcześniej cały system trzeba podłączyć, skonfigurować uwzględniając
specyfikę miejsca, w którym odbędzie się inspekcja.
Śrubokręt ma zawsze pani pod ręką?
Nawet cały zestaw narzędzi (śmiech).
Rozmawiała Iwona Szajner
Beata Nienartowicz
- absolwentka Wydziału Budownictwa Lądowego i Wodnego PWr, jest
asystentem w Zakładzie Inżynierii Miejskiej Politechniki Wrocławskiej.
Właśnie kończy pisać pracę doktorską nt. nośności rurociągów odnawianych
technologią relining. Lubi ludzi, słońce, dobrą muzykę, czekoladę i
prace ręczne.