Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Ludzie Politechniki

Drukuj

Młode pokolenie polskich inżynierów nie może mieć kompleksów

07.02.2014 | Aktualizacja: 20.02.2014 11:41

Profesor Maciej Chorowski jest dyrektorem Instytutu Inżynierii Lotniczej, Procesowej i Maszyn Energetycznych Wydziału Mechaniczno-Energetycznego Politechniki Wrocławskiej (fot. Krzysztof Mazur)

Tylko konsekwentna realizacja uchwały w sprawie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej może przynieść korzyści – uważa profesor Maciej Chorowski z Politechniki Wrocławskiej.
----                                                     
W 2008 roku alarmował pan - jako ekspert BCC - że grożą nam regularne wyłączenia prądu do mieszkań i firm, jeśli nie rozpoczną się w Polsce inwestycje w moce wytwórcze i zdolności przesyłowe. Przyczyną takiej perspektywy był brak środków na renowacje pracujących bloków energetycznych i urządzeń oraz na inwestycje w nowe moce.  Jak dziś patrzy pan na ówczesne czarne prognozy?
Profesor Maciej Chorowski: - Niestety te tezy są nadal aktualne. Polska jest krajem, który wciąż jeszcze ma zrównoważone moce wytwórcze z potrzebami, to znaczy wytwarza tyle energii elektrycznej, ile zużywa. Jednak sytuacja ta nie jest stabilna. Po pierwsze dlatego, że wchodzą w życie regulacje prawne coraz bardziej restrykcyjne wobec źródeł wytwarzających energię elektryczną z paliw kopalnych. I nie chodzi tu wyłącznie o emisję CO2. Przełomowy będzie rok 2016, kiedy istotna część naszych mocy wytwórczych straci prawną zdolność do działania ze względu na kończące się derogacje dotyczące emisji zanieczyszczeń z elektrowni węglowych.
Nie tylko emisja CO2 ogranicza naszą moc wytwórczą. Polskie elektrownie zwyczajnie się starzeją.
Oczywiście. I nie chodzi tu wyłącznie o stronę techniczną budowanych przeważnie w latach 70. elektrowni, ale też o stronę prawną. Wymagają one gruntownej modernizacji, a nawet odbudowy, przestaną też spełniać dość wyśrubowane normy ochrony środowiska.
Ale wyłączeń planowych jednak nie ma.
Planowych nie.  Ale na dobrą sprawę - zwłaszcza zimą - bez przerwy słyszymy, że ludzie  przez kilkadziesiąt godzin pozbawieni są prądu. To jest też dowód na to, że coś nie działa. Świadczy to zwyczajnie o niedoinwestowaniu polskiej energetyki.
I to nie jest kwestia klimatu w jakim żyjemy…
Mamy do czynienia z eksploatacją czegoś na granicy śmierci technicznej. Śnieg i oszronione kable, to nie są zjawiska paranormalne w naszym klimacie. We Francji kilkadziesiąt lat temu opracowano systemy podnoszenia oblodzonych przewodów. Francuzi mają doskonały system reagowania. W wybranych lokalizacjach na terenie Francji stoją specjalne samochody z systemem wysięgników, które w razie potrzeby podjeżdżają w miejsce awarii i przywracają systemowi przesyłu funkcjonalność, pozwalającą na jego działanie do momentu końcowej naprawy. Nam przydałoby się podobne myślenie i to nie tylko o systemie elektroenergetycznym, ale również np. o transporcie kolejowym.
A może w energetykę się nie inwestuje, bo jej nie widać?
Jest zauważalna, kiedy się coś zepsuje (śmiech). I proszę zauważyć, że ta diagnoza o wyłączeniach prądu to się w zasadzie sprawdza. To może nie są jeszcze wyłączenia planowe, z powodu deficytu energii, ale wyłączenia z powodu awarii. Efekt z punktu widzenia użytkownika jest ten sam. Brak prądu. A do tego polska energetyka pracuje praktycznie bez żadnych rezerw.
W ostatnich dniach napływają do nas jednak dobre informacje. Rozpoczęła się budowa nowych bloków w Elektrowni Opole, a do tego Rada Ministrów podjęła 28 stycznia uchwałę w sprawie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ). Wdrożenie energetyki jądrowej nie oznacza jedynie budowy elektrowni jądrowych i uzupełnienia polskiego koszyka energetycznego o energię pochodzącą z siłowni jądrowych. Ma być impulsem dla rozwoju gospodarczego, społecznego i regionalnego.
Konsekwentna realizacja uchwały w sprawie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej przyniesie same korzyści. Ale podkreślam: konsekwentna.
Technologia jądrowa dla jednych jest przestarzała, a koszty jej wdrażania są zbyt wysokie, a dla innych stanowi najtańszy sposób wytwarzania energii przy dużym kapitale początkowym.
W latach 80. polski przemysł był przygotowany do zbudowania prawie całej elektrowni atomowej m.in.: Rafako, Chemar Kielce, Metalchem, Zamech, Dolmel, który zbudował generator (został potem przerobiony na przysłowiowe żyletki). Decyzja premiera Mazowieckiego o zatrzymaniu programu jądrowego była według mnie ogromnym błędem. Z przyczyn politycznych zatrzymano w dużej części rozwój naszego przemysłu.
Dziś powrotu do tamtej sytuacji już nie ma. Mamy teraz dostawców technologii reaktorów i elektrowni jądrowych z Korei, Japonii czy USA. Jednak w dalszym ciągu Polskę charakteryzuje duży potencjał w tej dziedzinie. Polskie przedsiębiorstwa w dużej części budują dziś np. elektrownię atomową Olkiluoto w Finlandii.
Generalnie można jednak stwierdzić, że w Polsce - po Czarnobylu - nastąpiła dziura pokoleniowa i dziś energetyka jądrowa odkrywana jest niejako na nowo.
Jaka jest świadomość społeczna jeśli chodzi o elektrownie jądrowe?
Powiedziałbym, że nijaka. Jak się przejrzy oficjalne strony rządowe, to mamy do czynienia wyłącznie z oswajaniem społeczeństwa z polityką jądrową. Czytamy, że koszty są wysokie, ale do uniesienia, że uran jest dostępny w Polsce, więc nie grożą nam tu jakieś braki w dostawie paliwa itd.
A co z lokalizacją elektrowni? Według rządowych planów musi ona nastąpić do końca 2016.
Prawdopodobnie elektrownie jądrowe będą nad morzem. Niewykluczone, że powrócimy do Żarnowca. Lokalizacja musi być w pobliżu akwenów wodnych, chodzi oczywiście o zapewnienie niezawodnego systemu chłodzenia reaktorów.
Realizacja polskiego programu jądrowego zakłada m.in., że do końca 2030 zakończy się budowa pierwszej elektrowni, a w 2035 drugiej elektrowni jądrowej.
To jest perspektywa realna. Ale podkreślam raz jeszcze - plan jest do zrealizowania pod warunkiem, że będzie konsekwentnie wdrażany. Niepokoi mnie możliwość podporządkowania tego planu cyklom wyborczym. U nas politykę dostosowuje się do oczekiwań wyborców, a nie realnych potrzeb społeczeństwa. Więc na te daty z PPEJ trzeba by nałożyć jeszcze daty wyborów i wtedy zobaczyć co z tego wyjdzie.
Wszystkie decyzje będą kontrowersyjne, i co do lokalizacji, i co do wydawania pozwoleń na budowę.
Tak, ale muszą być podjęte. Ludzie wolą konkrety. Muszą wiedzieć, wówczas podejmują decyzję co do swojej przyszłości. Albo zostają i otrzymują rekompensatę za mieszkanie w strefie oddziaływania inwestycji, albo się przeprowadzają. Tak to działa na całym świecie. Tylko scenariusze bywają różne: azjatycki “spychaczem przepycha się ludzi dalej”, albo europejski - buduje się wokół inwestycji “centrum dobrobytu”. Przykładem jest Europejska Organizacja Badań Jądrowych CERN w Genewie, która zapewniła akceptację dla 30-kilometrowego, ulokowanego pod ziemią Wielkiego Zderzacza Hadronów, poprzez zapewnienie dobrobytu i świetnej infrastruktury mieszkańcom wiosek i miasteczek, pod którymi przebiega akcelerator. W Polsce podobne oddziaływanie obserwuje się np. w pobliżu KGHM czy elektrowni Bełchatów.
Ile energii pochodzić będzie z dwóch elektrowni atomowych?
Elektrownie jądrowe miałyby około 15 proc. udziału w naszym zapotrzebowaniu energetycznym, reszta energii pochodziłaby z węgla oraz ze źródeł odnawialnych i gazu.
Tak mało? We Francji to około 85 proc.
15 proc. to na tyle dużo, że warto wokół tego budować całą infrastrukturę, kształcić ludzi, szkolić służby nadzoru. Podniosłoby to też kulturę pracy i dyscyplinę w sektorze energetycznym.
Francja budowała swoją energetykę jądrową 11 lat, bywały lata, że uruchamiała rocznie ponad 10 reaktorów. U nas - jak już wspomniałem - mamy do czynienia z przepaścią pokoleniową po Czarnobylu i pewną schizofrenią w myśleniu o energetyce jądrowej. Z jednej strony pojawiają się głosy, że energetyka jądrowa jest przestarzała i nie powinno się do niej wracać, z drugiej obawiamy się, że nie poradzimy sobie ani z budową ani z eksploatacją elektrowni jądrowych ze względu na zacofanie technologiczne i organizacyjne Polski. To trzeba zmienić, szczególnie młode pokolenie polskich inżynierów nie może mieć kompleksów.
Czyli same plusy i nic nam już nie przeszkodzi w realizacji programu energetycznego, oprócz wyborów?
To nie jest takie proste. Optymistyczne jest, że powstał program, że jest harmonogram, a skala przedsięwzięcia jest na tyle duża, że nasze firmy wzmocnią się na tych inwestycjach i staną się konkurencyjne w skali globalnej.
Rząd jest też zdeterminowany, aby coś zrobić w kierunku rozwoju energetyki. Jednak z pewnością napotkamy na liczne sprzeciwy.
Kto nie ma interesu w tym abyśmy budowali elektrownie jądrowe?
Interes przeciwny mają z pewnością Niemcy. Ich gospodarka opiera się o dość rozchwiany system energetyki odnawialnej. Budowa energetyki jądrowej będzie niespójna z ich potrzebą regulacyjną, i raczej będzie parcie abyśmy poszli w stronę gazu. Co jest z kolei zgodne z interesami polityki rosyjskiej.
A co z łupkami?
Najgorszym scenariuszem było by “granie łupkami” i mówienie, że nie da się inwestować w elektrownie jądrowe i w łupki jednocześnie. Najgorszym błędem byłaby konfrontacja tych dwóch technologii i w ten sposób ukręcenie głowy obu. I scenariusz: że będziemy mieli niemieckie wiatraki i rosyjski gaz.
Stać nas na obie technologie?
Powiem tak, jeśli stać nas na Pendolino i stadiony, to znaczy, że stać nas na dużo.
Jak wyglądałby model polskiej energetyki po wybudowaniu elektrowni jądrowych?
Nadal będziemy mieć energetykę węglową, tylko zmniejszy się jej udział w tzw. miksie energetycznym z ponad 90 do około 50 proc. Wówczas około 15-20 proc. czerpalibyśmy z elektrowni jądrowych, około 20 proc. z wiatraków i resztę z gazu.
Rozwój energetyki jądrowej w Polsce ma jeszcze bardzo ważny aspekt związany z naszym bezpieczeństwem.
Tak i mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Jesteśmy dziś otoczeni przez elektrownie atomowe zbudowane w pobliżu naszych granic. Nie mamy też wpływu na to, że np. w okręgu kaliningradzkim budowana jest elektrownia atomowa.  A nie mając w Polsce ani jednej takiej elektrowni nie mamy też praktycznie służb i procedur reagowania na wypadek awarii.
Energia jądrowa wbrew pozorom jest też stabilizatorem pokoju na świecie. Przykład japoński: po wyłączeniu reaktorów Japończycy szukają innych źródeł energii. I pytanie: czy gaz na terytoriach spornych na Morzu Wschodniochińkim nie stanie się zarzewiem konfliktu japońsko-chińskiego?
Abstrahując jednak od polityki globalnej, co lokalnie możemy zyskać na realizacji planu rozwoju energetyki jądrowej?
Dzięki współpracy z firmami zainteresowanymi rozwojem energetyki Politechnika Wrocławska ma szansę na wiodącą rolę w pracach nad badaniami w dziedzinie energetyki jądrowej. W ubiegłym roku rektor podpisał np. umowę z firmą Areva. [15 listopada 2013 r. we Wrocławiu francuska firma energetyczna AREVA podpisała porozumienie o współpracy (MoU) z Politechniką Wrocławską. Umowa przewiduje realizację działań na rzecz rozwoju współpracy w zakresie edukacji i badań w dziedzinie Energetyki Jądrowej w Polsce. Porozumienie zostało podpisane przez dyrektora AREVY – Jean-Andre Barbosa oraz profesora Tadeusza Więckowskiego, rektora Politechniki Wrocławskiej – red.].
Jednym słowem: - rozwój nauki, badań, kształcenie kadr. Powiem kolokwialnie: jeśli ktoś jest dobrym specjalistą od budowy reaktorów, to jest dobrym specjalistą od budowy czegokolwiek co wymaga zaawansowanych metod projektowania i technologii mechanicznych. Na szczęście energetyka jest coraz bardziej doceniana, a związanie się zawodowe z tym sektorem jest stabilne, daje możliwości rozwoju.
Rozmawiała Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz
--------
Profesor Maciej Chorowski jest dyrektorem Instytutu Inżynierii Lotniczej, Procesowej i Maszyn Energetycznych Wydziału Mechaniczno-Energetycznego Politechniki Wrocławskiej. Uczestniczył m.in. w pracach badawczo-rozwojowych w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN w Genewie, a następnie w projektowaniu Wielkiego Zderzacza Hadronów (and. LHC) - największego na świecie akceleratora cząsteczek. Jest reprezentantem polskiego przemysłu w CERN (ang. Industrial Liaison Officer) oraz inicjatorem transferu technologii wykonywania elementów detektorów gazowych z CERN do przemysłu polskiego. Uczestniczy w pracach projektowych reaktora termonuklearnego ITER w Cadarache. Opublikował ponad 100 prac z dziedziny kriogeniki, nadprzewodnictwa stosowanego i nowych technologii w energetyce.