Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Ludzie Politechniki

Drukuj

Dr Szafran: Chyba jestem pracoholikiem

25.10.2013 | Aktualizacja: 21.11.2013 12:15

Dr inż. Roman Szafran zajmuje się mikroinżynierią chemiczną (fot. Aneta Augustyn)

Dr inż. Roman Szafran z Zakładu Inżynierii Chemicznej na Wydziale Chemicznym zdobył brązowy medal na światowej wystawie wynalazczej w Tajpej. Politechnika Wrocławska została nagrodzona dodatkowo medalem przyznanym przez World Invention Intellectual Property Associations za ten sam wynalazek. Doceniono metodę, która pozwala na badanie zjawisk zachodzących w guzach nowotworowych. 

Rozmowa z dr. inż. Romanem Szafranem
Zaskoczenie?
Kompletne. Na Tajwanie nigdy nie byłem, nawet nie wiedziałem, że mój wynalazek jest zgłoszony. Dotąd najpoważniejszą tego typu nagrodą było wyróżnienie od rektora w konkursie wynalazczym Politechniki Wrocławskiej, a tu nagle przychodzi mail, że mam brązowy medal na wystawie, gdzie swoje pomysły zgłaszają silne zespoły z renomowanych uczelni z całego świata. To tylko prestiż i aż prestiż. Jasne, że się cieszę, choć szczerze mówiąc bardziej przydałby się kolejny grant na badania, bo obecny kończy mi się w przyszłym roku. A właśnie dzięki niemu powstała nagrodzona praca.
Przezroczysta płytka, która wygląda raczej jak nowoczesna biżuteria niż zaawansowana technologia. Te splątane miniaturowe linie to…
…sieć naczyń krwionośnych człowieka, tętniczki, kapilary, żyłki. Fascynujący, precyzyjny układ, przez który przepływa krew lub inne płyny komórkowe. Chcieliśmy odtworzyć ten system, żeby móc symulować przepływy w ludzkim ciele, a dokładniej - w guzie nowotworowym. Naczynia krwionośne nowotworów są inne niż zdrowe naczynia: o bardziej zróżnicowanych rozmiarach i kształtach, o nietypowych rozgałęzieniach. W dodatku to struktura bardzo dynamiczna, gdzie naczynia stale tworzą się i zanikają, dość chaotycznie, tworząc nieprawidłowe połączenia. Słowem, wiele tam się dzieje i temu chcemy się przyjrzeć, żeby lepiej zrozumieć mechanizmy powstawania nowotworu.
Płytka, którą pani trzyma, powstała na podstawie mikroskopowego zdjęcia nowotworu trzustki, które zaczerpnęliśmy z literatury medycznej. Ta płytka to jakby sztuczny guz. Dzięki niej można obserwować proces powstawania nowych naczyń krwionośnych w guzie, czyli angiogenezę, można też badać warunki jakie temu sprzyjają. Chodzi o to, żeby zatrzymać powstawanie nowych naczyń w guzie, a w konsekwencji jego rozwój.
Dzięki naszemu mikroczipowi do symulacji przepływu krwi chcemy też dowiedzieć się, jak komórki nowotworowe wędrują do innych organów, jak się tam zagnieżdżają. A więc jak dochodzi do przerzutów, czyli metastazy. Lepsze zrozumienie tego mechanizmu może pomóc w terapii.
Mikroczip jest dopiero wstępnym etapem. Co dalej?
To dopiero początek drogi. Zaczynamy prace nad mikrokapsułkami, które można wykorzystać w leczeniu nowotworów. Chodzi nam o kapsułki, które są w stanie zablokować przepływ w naczyniach krwionośnych w guzie. Wówczas odcinamy dopływ tlenu i substancji odżywczych i guz obumiera. To tzw. embolizacja, czyli zamknięcie światła naczynia krwionośnego - tętniczego lub żylnego - w celu leczniczym.
Po raz pierwszy zastosowano ją w latach 30. używając do zablokowania naczynia pacjenta pobranej od niego tkanki mięśniowej i tłuszczowej. W latach 70. po raz pierwszy użyto do tego skrzepu z krwi pacjenta. Embolizacji używano najpierw do leczenia krwotoków wewnętrznych układu pokarmowego i moczowego, do tamowania krwawień pourazowych. Potem znalazła zastosowanie w leczeniu nowotworów. Żeby embolizacja była skuteczna, bardzo ważny jest kształt i rozmiar tych mikrocząstek, jakby koreczków, które mają zaczopować naczynie. Tak, żeby wpasowały się idealnie w docelowe miejsce. Średnica takich kapsułek musi być precyzyjnie dopasowana. Nie może być mniejsza niż średnica określonego naczynia krwionośnego, bo wówczas przepłynie przez nie, zamiast zablokować. Oprócz tradycyjnej embolizacji stosuje się również embolizację cząstkami uwalniającymi lek. Wówczas taka mikrokapsułka jest nośnikiem leku, wymierzonego prosto w guza.
Koń trojański w wariancie mikro.
Lek jest dostarczany bezpośrednio do guza i uwalniany przez określony długi czas, w sposób kontrolowany. Cytostatyki, czyli leki stosowane w terapii nowotworowej są toksyczne i mają wiele skutków ubocznych.  Przesyłając je w mikrokapsułkach wprost do guza niszczymy tylko komórki nowotworowe bez uszkadzania innych tkanek. Tę metodę trzeba wciąż udoskonalać, zwłaszcza, że są nowotwory, które nie poddają się radioterapii, źle reagują na naświetlania i taki sposób leczenia jest tam bardziej pożądany. Podobnie jak w przypadku nowotworów trudnodostępnych, nieoperacyjnych.
Z czego tworzy się te mikrokapsułki, które podaje się wprost do guza?
Mogą być z pianki żelatynowej z oczyszczonej żelatyny wieprzowej, ze skrobi czy z cholesterolu, który tworzy lipidową osłonkę. Po prostu muszą być obojętne i biodegradowalne, czyli po pewnym czasie powinny rozpadać się w organizmie. Także zdolne do transportu dużych ilości leku, bez ryzyka jego przypadkowego wydostania się. Również łatwe do wyprodukowania oraz sterylizacji.
Kolejnym naszym etapem będzie przygotowanie oprogramowania do symulacji przepływu płynów komórkowych wykorzystującego karty graficzne do obliczeń i symulacji. To będzie wspólna praca z kolegami z Zakładu Architektury Komputerów w Instytucie Informatyki, Automatyki i Robotyki na Wydziale Elektroniki PWr, dr. inż. Piotrem Patronikiem i dr. inż. Tadeuszem Tomczakiem. Mamy nadzieję, że w jej efekcie powstanie pierwszy na świecie tego typu program do symulacji zjawisk zachodzących w mikroczipach.
Dopiero mikroczip wraz z oprogramowaniem pozwoli na pełną symulację tego, co dzieje się w naszych naczyniach. Wymarzonym następnym etapem byłaby współpraca z Uniwersytetem Medycznym w celu praktycznego wdrożenia i wykorzystania naszego wynalazku w badaniach nad procesami zachodzącymi w nowotworach. A najbardziej odległe marzenie to wykorzystanie w przyszłości tego, nad czym pracujemy do opracowania bardziej skutecznych metody leczenia nowotworów.
Zwłaszcza, że według statystyk Dolnośląskiego Centrum Onkologii niemal 40 procent Dolnoślązaków zachoruje kiedyś na nowotwór złośliwy. U mężczyzn nowotwory najczęściej umiejscawiają się w płucu, jelicie grubym i gruczole krokowym, u kobiet – w piersi, płucu, jelicie grubym.
Nowotwory to temat społecznie bardzo istotny i między innymi dlatego zajęliśmy się nim. Badania nie powinny być oderwane od rzeczywistości, naukowcy są po to, żeby służyć ludziom. Jednak guzy nowotworowe to tylko jeden aspekt. Nowa metoda wytwarzania mikrosytemów, którą opracowaliśmy ma szersze zastosowanie, m.in. w analityce medycznej i chemicznej, mikrosyntezie chemicznej oraz w ochronie środowiska.
Układy takie noszą wspólną nazwę Lab-on-a-Chip, czyli laboratorium na chipie ponieważ są to urządzenia zminiaturyzowane do rozmiaru czipa, w którym można  wykonywać eksperymenty bez normalnego laboratorium. Bez sterylnych pomieszczeń, drogich odczynników i urządzeń. Metoda, która została nagrodzona, daje zupełnie nowe możliwości. Nawet z nazwą oddającą możliwości układu mieliśmy mały kłopot – ostatecznie pozostaliśmy przy urządzeniu mikronaczyniowym. Żaden z obecnie znanych na świecie układów nie umożliwiał pełnego odwzorowania rzeczywistej struktury naczyń krwionośnych, a co za tym idzie prowadzenia badań i symulacji zjawisk transportu zachodzących w guzach nowotworowych. Dotychczas znane metody nie pozwalają na oddanie rzeczywistej zdegenerowanej struktury sieci naczyń krwionośnych, jakie występują w guzach nowotworowych, arteriosklerozie, cukrzycy, nadciśnieniu czy po radioterapii.
Na Tajwanie został pan nagrodzony za metodę wytwarzania mikroczipa. Na czym polega jej wyjątkowość?
Mikroczip to jakby kanapka, która składa się z trzech warstw: od spodu zwykle szkło, z wierzchu tworzywo sztuczne, zazwyczaj „pleksi”, a w środku warstwa elastomeru z rysunkiem naczyń krwionośnych. Zdjęcie mikroskopowe tkanki nowotworowej guza jest podkładem rastrowym wczytywanym do komputera, na którym w programie graficznym rysujemy sieć naczyń. Następnie rysunek wysyłamy do stacji grawerującej, która wypala tę strukturę w materiale kompozytowym – folii, na którą uprzednio nałożyliśmy cieniutkie warstwy elastomeru PDMS. Grawerowanie laserowe jest dość nową, tanią i niepracochłonną techniką, która polega na bezpośrednim grawerowaniu nawet bardzo skomplikowanych wzorów. Następnie cienką warstwę PDMS z folii przenosimy na szkło po uprzednim naświetleniu promieniami UV i łączymy obie warstwy bez użycia kleju. Potem jeszcze raz naświetlamy i łączymy z wierzchnią warstwą pleksi. Wygląda to dość prosto, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach.
Pracował pan solo?
Nie, sukces opiera się na współpracy. Jestem kierownikiem pięcioosobowego zespołu, w skład którego wchodzą jeszcze dr inż. Anna Witek-Krowiak i dr inż. Tomasz Koźlecki z Zakładu Inżynierii Chemicznej na Wydziale Chemicznym PWr oraz dr inż. Piotr Patronik i dr inż. Tadeusz Tomczak z Zakładu Architektury Komputerów w Instytucie Informatyki, Automatyki i Robotyki na Wydziale Elektroniki PWr.
Moi studenci, z których niektórzy są już absolwentami naszej uczelni, mgr inż. Kamila Rogala, mgr inż. Olga Kuteń, inż. Kamil Jażdżyk, inż. Wojciech Filipek, inż. Mieszko Dyliński  napisali kilka prac inżynierskich i dyplomowych związanych z tymi badaniami. Pani Kamila Rogala obroniła pracę dyplomową na temat badań mikroprzepływów w naczyniach włosowatych guzów nowotworowych na szóstkę, kończąc studia z wyróżnieniem i obecnie bierze udział w rekrutacji  na międzynarodowe studia doktoranckie w Max Delbruck Centre w Berlinie. Trzymamy za nią kciuki!
Dochodzenie do wynalazku…
…to długa, mozolna droga. Jakieś 99 procent to ciągłe ślęczenie i stres, że ciągle coś nie wychodzi. Sama próba połączenia elastomeru ze szkłem zajęła nam półtora roku. Półtora roku nieustannych niepowodzeń i wreszcie zaskoczyło. Wtedy jest radość, która rekompensuje tę nużącą dłubaninę.
Komfort pracy w Stanach Zjednoczonych czy w Japonii jest nieporównywalny. Tam myślenie jest bardziej pragmatyczne, nastawione na wdrożenie, a u nas wciąż bardziej akademickie. Wielkie koncerny finansują tam badania, laboratoria są o niebo lepiej wyposażone. Przykładowo, ceny dobrych mikroskopów, podstawowego narzędzia badawczego w mikroinżynierii, zaczynają się od kilkuset tysięcy złotych. My możemy o takim tylko pomarzyć.
Trzy razy oglądam każdą przyznaną złotówkę, zanim ją wydam, bo muszę dokonywać wyborów. Zaawansowane materiały wykorzystywane przy wytwarzaniu mikrosystemów, np. nanorurki węglowe czy katalizatory do mikroogniw paliwowych często przekracza kilka tysięcy złotych za gram.
Z Narodowego Centrum Nauki dostałem 300 tys. zł, dzięki temu mogłem zakupić m.in. stację grawerującą. Ten grant kończy się w przyszłym roku i muszę dalej szukać pieniędzy, bo bez zewnętrznego finansowania nie da się prowadzić zaawansowanych badań.
Ile trzeba pracować, żeby być zauważonym w świecie?
W tym projekcie startowaliśmy dwa i pół roku temu od zera. Nie da się tego zamknąć w osiem przepisowych godzin. To praca, która przechodzi w pasję, pochłania całkowicie. Noce spędza się nad artykułami, granica miedzy życiem zawodowym a prywatnym zaciera się. To męczy, ale nie da się inaczej, jeśli chce się do czegoś dojść. Chyba jestem pracoholikiem.
Odskocznia?
Dwa tygodnie spędziłem nad Bałtykiem. Ze stertą artykułów o mikrourządzeniach pod ręką.
rozmawiała Aneta Augustyn

*Dr inż. Roman Szafran zajmuje się mikroinżynierią chemiczną, ma 38 lat

**Światowa wystawa wynalazcza International Invention Show and Technomart TAIPEI odbyła się 26-29 września na Tajwanie. Wynalazki były oceniane w siedmiu głównych kategoriach, wśród których były między innymi urządzenia półprzewodnikowe, optoelektronika, przetwarzanie sygnałów, telekomunikacja, pomiary, biochemia, biotechnlogia, medycyna, produkty żywnościowe, chemia organiczna, nieorganiczna i polimery, inżynieria mechaniczna, produkty codziennego użytku. Politechnika Wrocławska prezentowała się tam po raz pierwszy. Zgłoszono dwa wynalazki: oprócz pomysłu dr. inż. Romana Szafrana także „Sprzęgło przeciążeniowe rozłączne mechatronicznego systemu bezpieczeństwa maszyny” (profesor Eugeniusz Rusiński i dr inż. Marcin Kowalczyk z Wydziału Mechanicznego) wdrożone w Kopalni Węgla Brunatnego w Turowie, które zostało wykorzystane w największej koparce wielonaczyniowej w Polsce. Nowe sprzęgło zabezpiecza przed przeciążeniem mechanizm koparki, natrafiający podczas wydobycia na ciężkie głazy. Rozwiązanie nie wymaga stosowania elementów znacznie rozbudowujących istniejące układy napędowe, działa w pełni automatycznie i adaptuje się samoczynnie do warunków pracy.
Oba wynalazki zostały uhonorowane brązowymi medalami. Dodatkowo „Sposób wytwarzania urządzenia mikronaczyniowego” dr. inż. Szafrana została nagrodzony specjalnym medalem przyznanym przez WIIPA (World Invention Intellectual Property Associations). Więcej informacji o wystawie w Taipei można znaleźć na stronie patent.wroc.pl.
Politechnika Wrocławska jest liderem, jeśli chodzi o patenty. Według zestawienia Urzędu Patentowego RP w ubiegłym roku zarejestrowała najwięcej patentów wśród wszystkich polskich uczelni i placówek badawczych. W minionym roku dokonała 190 zgłoszeń, a liczba uzyskanych patentów na podstawie zgłoszeń z poprzednich lat wyniosła w 2012 roku również 190. Od kilku lat można zaobserwować trend rosnący: 2008 do końca 2012 roku dokonano ponad 700 zgłoszeń patentowych. Patenty udzielone dla wydziałów w latach 2008-2012 (wydziały z największą liczbą): Wydział Chemiczny - 239, Wydział Mechaniczny - 110, Wydział Elektroniki - 50, Wydział Elektroniki Mikrosystemów i Fotoniki - 30, Wydział Podstawowych Problemów Techniki - 21