Tworzy zapachy,
modyfikuje je, ulepsza. Jest laureatem trzeciej edycji programu
Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Top 500 Innovators. W nagrodę,
7 padździernika, jedzie na staż do Berkeley.
O powstawaniu zapachów i planach na przyszłość rozmawiamy z Danielem Strubem z Wydziału Chemicznego Politechniki Wrocławskiej. Skąd
u pana zainteresowanie zapachami? Mnie przypominają „Jasminum” Jana
Jakuba Kolskiego - film, w którym odgrywają szczególną rolę. Albo
„Pachnidło” Toma Tykwera [adaptacja bestsellerowej powieści Patricka
Süskinda – red]. Ja nie owijam dziewic płótnem, nasączonym tłuszczem i
nie izoluję potem feromonów. Moja praca wygląda trochę bardziej
prozaicznie. Związkami zapachowymi zainteresował mnie promotor mojej
pracy doktorskiej profesor Stanisław Lochyński. Związki, którymi się
zajmuję, są mało znane i nie zostały opisane w literaturze naukowej i
patentowej. Zajmuję się przygotowywaniem nowych, innowacyjnych
substancji organicznych i określeniem wpływu wielkości i kształtu tych
związków na ich zapach. Odkryłem, że projektowane przeze mnie substancje
posiadają ciekawe właściwości zapachowe. Może się nimi zainteresować
przemysł kosmetyczny. Ktoś pomagał panu ocenić właściwości zapachowe tych substancji? Tak,
specjaliści z Politechniki Łódzkiej – olfaktoryści. Zajmują się właśnie
ocenianiem zapachów. Wąchają i już wiedzą, że to na przykład zapach
drzewny z nutą ziemistą. Taką wiedzę dają im lata praktyki, wąchania
tzw. standardów i porównywania z innymi zapachami. Jakie zapachy pan tworzy? Zaczynając
pracę nie da się do końca przewidzieć, jak będzie pachniała dana
substancja. Musi być jednak spełnionych kilka warunków, żeby jakiś
związek pachniał ładnie lub brzydko. W perfumach muszą na przykład
występować związki lotne, które mają szansę dotrzeć do skomplikowanego
zmysłu węchu. My zajmujemy się związkami pochodzenia naturalnego, które
już pachną. Modyfikujemy strukturę ich cząsteczek i wychodzi z tego
związek, który pachnie zupełnie inaczej niż pierwotnie. Rozbudowujemy
zatem bazę związków zapachowych, które mogą być wykorzystywane w
kosmetyce. Czy bada pan związki organiczne tylko pod kątem zapachu? Nie
tylko. Chcę również sprawdzić, czy wykazują one aktywność
przeciwgrzybiczą i przeciwbakteryjną. Jeżeli tak, to będzie je można
stosować na przykład w kremach, stosowanych przy zakażeniach skórnych. Badania mają zatem praktyczne zastosowanie nie tylko w przemyśle kosmetycznym, ale również farmaceutycznym? Użyteczność
badań jest dla mnie bardzo ważna. Praktycznego podejścia do nauki uczę
się również pracując w projekcie unijnym na Wydziale Chemicznym
Politechniki Wrocławskiej „Biotransformacje użyteczne w przemyśle
farmaceutycznym i kosmetycznym”. Takimi utylitarnymi cechami
charakteryzował się również projekt, który przedstawiłem aplikując do
ministerialnego programu Top 500 Innovators. Jakie są zasady tego programu? Konkurs
jest kilkuetapowy. Naukowcy zgłaszają swoje projekty do Ministerstwa
Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Są oceniane pod względem merytorycznym i
formalnym. Następne są rozmowy kwalifikacyjne, egzamin z języka
angielskiego. Końcowy etap to rozmowa kwalifikacyjna z komisją pod
przewodnictwem sekretarza stanu w MNiSW. Sprawdzane jest między innymi
powiązanie badań z gospodarką. Tego również dotyczy ministerialny
projekt „Boomerang”, którego założeniem jest organizowanie spotkań z
ludźmi nauki i biznesu, na których opowiadają oni o swoich
doświadczeniach w komercjalizacji wyników badań naukowych. Co jest nagrodą dla laureatów? Laureaci
mają możliwość odbycia 9-cio tygodniowych staży i szkoleń w najlepszych
uczelniach świata. Dowiedzą się tam, jak prowadzić działalność
gospodarczą i komercjalizować wyniki badań. Ja wyjeżdżam do University
of California w Berkeley. Będę mógł zobaczyć, jak w tamtejszych firmach
założonych przy uniwersytecie, pomysły naukowców wdrażane są do
produkcji. Fachowcy pomogą mi stworzyć profesjonalny biznes plan.
Doświadczenia tam zdobyte przywiozę do Wrocławia, bo wkrótce zakładam ze
znajomymi firmę. Czym będziecie się zajmowali? Będziemy
produkować płyny do czyszczenia i konserwacji klimatyzacji. Mamy już
opracowane produkty, chcemy sprzedawać. Tutaj również przydadzą się
właściwości przeciwgrzybicze związków, które badam. Co więcej, środki,
którymi czyszczona jest klimatyzacja, często nieprzyjemnie pachną. Te,
stworzone przez nas, będą miały przyjemny zapach. To dopiero początek.
Jeżeli wszystko wypali, będziemy się dalej rozwijali w kierunku bardziej
innowacyjnych rozwiązań. Nie chce pan zostać za granicą na stałe? Wiem,
że było by mi łatwiej w Stanach Zjednoczonych, czy też w Niemczech,
chociażby ze względu na mniejszą biurokrację. Założenie firmy jest tam
dużo łatwiejsze. Łatwiej jest również uzyskać kartę stałego pobytu,
jeśli rozpoczynasz działalność gospodarczą w USA. Mimo wszystko wolę
zostać w Polsce i tutaj rozkręcić swój biznes. Prawdopodobnie zaczniemy w
garażu - tak jak Inglot, który dziś jest cenioną marką kosmetyczną. Rozmawiała Małgorzata Jurkiewicz Mgr inż. Daniel Strub
jest doktorantem na Wydziale Chemicznym Politechniki Wrocławskiej. Jego
praca doktorska pt.: „Synteza pochodnych terpenoidowych o potencjalnej
aktywności na centralny układ nerwowy” dotyczy chemii medycznej.
Absolwent chemii i biotechnologii Wydziału Chemicznego Politechniki
Wrocławskiej. Odbył staż w Leibniz Institute of Plant Genetics and Crop
Plant Research (Instytucie Genetyki Roślin i Badań nad Roślinami
Uprawnymi im. Leibniza) w Gatersleben w Niemczech. Został najwyżej
ocenionym laureatem rekrutacji uzupełniającej do trzeciej edycji
programu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Top 500 Innovators.
|