O wrocławskim matematyku Hugonie Steinhausie przypomniał emerytom Politechniki Wrocławskiej profesor Aleksander Weron, twórca Centrum Metod Stochastycznych im. Hugona Steinhausa PWr. 7 listopada był gościem Spotkania Czwartkowego w Klubie Seniora. Profesor Weron opowiadał o mniej znanych faktach z życia Steinhausa. Przypomniał, że po powrocie ze studiów w Getyndze zamieszkał on w Jaśle, a w czasie I wojny światowej pracował w Centrali Odbudowy Kraju w Krakowie. Uprawiał wioślarstwo, grał w tenisa. Już w 1913 r. był sędzią głównym na turnieju tenisowym w Krakowie. – Warto, by np. siostry Radwańskie pamiętały, że w pewien sposób one też są spadkobierczyniami tradycji Steinhausa – mówił profesor Weron. - Do pierwszego spotkania Steinhausa ze Stefanem Banachem doszło, gdy Steinhaus przechodził krakowskimi Plantami i usłyszał, jak dwóch młodych ludzi (jednym z nich był Banach) na parkowej ławce dyskutuje o całkach Lebesque’a – opowiadał prelegent. – Ponieważ nie jest to standardowy temat rozmów w parku, Steinhaus podszedł do nich, przedstawił się i włączył się do rozmowy. Zaowocowało to wieloletnią współpracą obu matematyków. Chcielibyśmy, żeby na Plantach w Krakowie stanął pomnik upamiętniający to spotkanie – dodał profesor Weron. Hugo Steinhaus był współtwórcą tzw. lwowskiej szkoły matematycznej. Po II wojnie światowej osiadł we Wrocławiu, gdzie już w 1945 r. został dziekanem Wydziału Matematyki Uniwersytetu i Politechniki [w pierwszych powojennych latach obie te uczelnie funkcjonowały jako jeden organizm ze wspólnym rektorem - red]. Wielu słuchaczy profesora Werona, którzy spotkali się w Klubie Seniora, pamiętało profesora Steinhausa. Profesor Ryszard Krasnodębski wspominał: - Tłumaczyłem kiedyś z angielskiego podręcznik geometrii dla studentów. Każdy rozdział tej książki był opatrzony mottem. Sam nie odważyłem się na tłumaczenie tej poezji, poprosiłem więc o pomoc profesora Steinhausa. Zrobił to doskonale. Dr Henryk Wojewoda: - Jako student słuchałem wykładów profesora Steinhausa. Pamiętam, że egzamin ustny u niego zawsze kończył się rozmową. Steinhaus zadawał wtedy czasem podchwytliwe pytania. Dr Ludmiła Lewowska: - Chodziłam na wykłady profesora Steinhausa w semestrze letnim 1952/52. Pewnego dnia do sali wykładowej w czasie zajęć wpadł aktywista Związku Młodzieży Polskiej i zażądał natychmiastowego przerwania zajęć, ponieważ do Wrocławia dotarła wiadomość o śmierci Stalina i za chwilę będzie studencki wiec z tej okazji. Profesor Steinhaus odpowiedział mu spokojnie: - Drogi panie, tu odbywa się teraz wykład akademicki. Jedynym powodem przerwania wykładu akademickiego może być to, że sufit wali się na głowy słuchaczy. Jeśli dobrze widzę, sufit się nie wali, więc nie ma powodu do przerwania wykładu. I dalej kontynuował wykład. Do końca zajęć z sali nie wyszedł ani jeden student. Andrzej Ostoja-Solecki przypomniał wojenne losy profesora Steinhausa. Przez kilka lat ukrywał się on przed Niemcami w przysiółku Berdechów koło Stróż. Prowadził tam tajne nauczanie. Całe przedsięwzięcie nazywał Akademią Berdechowską. Maria Lewowska
|