Wykształcenie techniczne otwiera mnóstwo drzwi. Dobry matematyk, inżynier radzący sobie z językiem obcym jest na dobrej pozycji startowej. Biuro Karier Politechniki Wrocławskiej przeprowadziło ankietę, która pokazuje, jakiego pracodawcę chcieliby mieć absolwenci naszej uczelni
Rozmowa z Adamem Sulichem, członkiem grupy wolontariuszy działających przy Biurze Karier PWr. To w ich głowach narodził się pomysł zorganizowania konkursu na Idealnego Pracodawcę.
Adam Sulich opracował ankietę, która dała odpowiedź m.in. na pytanie, co u pracodawcy najbardziej cenią sobie absolwenci Politechniki. Ankietowani byli studenci i absolwenci - wskazali 271 różnych firm z całego kraju. Dziesięć firm, które najczęściej pojawiały się w ankiecie, zostało wyróżnionych przez Biuro Karier. Trzech najlepszych pracodawców otrzymało Statuetki „Ideału” podczas uroczystej gali w auli Politechniki Wrocławskiej. Są to Google, Nokia oraz KGHM Polska Miedź. Niebawem ma się ukazać szczegółowe opracowanie ankiety.
Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz: - Co ankietowani w pracy cenią sobie najbardziej?
Adam Sulich: - Przede wszystkim atmosferę, zespół, innowacyjność, otwartość, elastyczność czasu pracy, motywacyjny system wynagrodzeń.
A najmniej?
Nie jest istotnie dla nich np. zawieranie przyjaźni. Nie lubią rywalizacji. Do aplikacji zniechęca ich nieczytelny proces rekrutacji, zła atmosfera i złe warunki pracy.
Pakiet socjalny jest dziś ważny?
Tak, chociaż pewnie trochę inny niż kiedyś. Ankietowani najbardziej cenią sobie w pakiecie socjalnym: prywatną opiekę medyczną (27 proc.), karnety na siłownię i fitness (21 proc), a najmniej pomoc finansową czy paczki okolicznościowe.
Co oferuje dobry pracodawca pracownikowi?
Przede wszystkim dofinansowanie do szkoleń i kursów.
A gadżety?
Dziś służbowy laptop, telefon czy auto zajmują dalekie miejsca w naszym rankingu.
Kim jest idealny kandydat do pracy? Tradycyjny obraz, jaki nam się rysuje, do którego zresztą przyzwyczaili nas pracodawcy to 25,24-latek po studiach ze znajomością angielskiego i z … 5-letnim doświadczeniem zawodowym.
Dokładnie. Tymczasem nasza ankieta pokazała, że rynek pracy nie wygląda wcale tak, jak my go sobie wyobrażamy, czy też do jakiego przywykliśmy. Okazuje się, że pracodawcy jako wymagany staż i tzw. doświadczenie uznają np. przebyte podczas studiów praktyki, zajęcia laboratoryjne, czy inne doświadczenia okołozawodowe. Przy podejmowaniu pracy pracodawca często chce zobaczyć ksero indeksu z ocenami. Sprawdza ilość godzin spędzonych w laboratorium i zalicza to do tzw. doświadczenia. Prześwietlanie kandydata na wskroś to zatem nie tylko teoria - co trzeci ankietowany spotkał się z takimi praktykami.
Należy podkreślić, że studenci doceniają pracodawców, którzy obdarzają ich zaufaniem i zatrudniają mimo braku wymaganego doświadczenia.
Zatem opłaca się podczas studiów uczestniczyć w różnych projektach, nie tylko obowiązkowych?
Bardzo się opłaca. Niezależnie od studiów, jakie się podejmuje, niezależnie od szkoły, jaką się wybiera, czy jest to szkoła policealna, czy podyplomowa - student-uczeń powinien sam zdobywać wiedzę i dbać o rozwój swoich kompetencji. Dziś jeśli ktoś chce nauczyć się programowania, nie musi studiować informatyki. Programowania można się nauczyć przez Internet. Trzeba poszerzać swoją wiedzę i horyzonty. Wtedy mamy więcej szans i możliwości.
Opłaca się być aktywnym studentem?
Tak. Studenci aktywni, działający w kołach naukowych, wyjeżdżający na wymiany, korzystający z programów unijnych - potem wygrywają z pozostałymi kandydatami.
Poza tym studia zobowiązują, my kiedyś staniemy się solą tej ziemi. Trzeba być uniwersalnym, elastycznym, wszechstronnym, angażować się w różne sprawy, czasem nawet być wolontariuszem, popracować społecznie.
Jak długo szukają pracy studenci oraz absolwenci Politechniki?
Maksymalnie dwa lata, ale to są wyjątki. Uczelnia techniczna otwiera z impetem wiele drzwi.
Byłam ostatnio na kilku spotkaniach z pracodawcami i główne pytanie zawsze brzmiało: - Ile się u was zarabia? Czy to naprawdę dla młodych ludzi jest najważniejsze?
Naszych ankietowanych można podzielić na dwie grupy: studentów i absolwentów. Dla studentów liczy się “co oni - pracodawcy - mogą mi dać”, absolwenci są zainteresowani bardziej szkoleniami. Dla nich pieniądze już nie są najważniejsze. Mają większe doświadczenie i pewnie inne podejście do życia.
Co się zatem liczy, oprócz zarobków?
Elastyczność czasu pracy. Studenci chcieliby wobec uczelni zachowywać się fair, a po szkole chcieliby pracować, zarabiać i zdobywać doświadczenie. Tu pracodawcy są w większości niestety mało elastyczni. Chcą, by pracownik osiem godzin, od 8 do 16, trwał na posterunku. Do rzadkości należą pracodawcy stwarzający warunki do pogodzenia obowiązków na uczelni i w pracy. Tacy są najbardziej cenieni wśród studentów.
Pracodawcy, którzy ufają pracownikom, na tym wygrywają, to, że zadanie jakieś można wykonać w domu po zajęciach jest cenione przez poszukujących pracy.
Ile chcieliby zarabiać absolwenci?
Średnio 2648 zł netto (około 3,5 tys. brutto). Sądzę, że nie jest to wygórowana kwota. Ale są też tacy, którzy chcieliby więcej, np. 10 tys. złotych. Największe wymagania płacowe spośród ankietowanych mają absolwenci Wydziałów Elektroniki oraz Informatyki i Zarządzania.
Zwłaszcza, kiedy przez media są nakręcani, że są “niczym bogowie”....
Specjaliści IT (śmiech), no tak. To jest nakręcanie błędnego koła. Uczelnie doskonale sobie zdają sprawę, że kształcenie studentów w tych kierunkach jest intratne. Ale informatyk informatykowi nie jest równy. Czasem ani jeden na stu kandydatów nie otrzymuje określonej posady, bo nie posiada danej, konkretnej kompetencji.
Co zatem gwarantuje pracę?
Będę powtarzał jak mantrę: elastyczność ze strony studenta gwarantuje podjęcie zatrudnienia. Bardzo pomagają też kontakty nabyte podczas studiów, praktyk, staży, spotkań podczas warsztatów w Biurze Karier PWr.
Rozmowy na Facebooku?
Tylko w realu (śmiech). Kontakty to coś cenniejszego niż wynagrodzenie. Jak się ma dwadzieścia kilka lat i nie ma się jeszcze zobowiązań, rodziny, kredytu, pieniądze nie powinny być ważne. A my dziś mamy kulturę typu instant, już chcemy mieć takie zarobki jak prezes firmy, który do tego, co ma, dochodził latami ciężkiej pracy.
Pozycja roszczeniowa “już i teraz” się nie opłaca?
Takie podejście prowadzi do zguby, do rozczarowań. Potem młody człowiek wyjeżdża za granicę i pracuje gdzieś poniżej swoich kwalifikacji. Studenci nie doceniają uczelni, ale i samych siebie. Nie potrafią, albo im się nie chce, wykorzystać tego, że studiują na jednej z lepszych uczelni technicznych.
Na wszystko jest czas, jest czas na studia, aby zająć się nauką i obowiązkami, czas na życie studenckie. Coraz częściej godziny dziekańskie wprowadzane są, aby umożliwić studentom udział na przykład w spotkaniach z przemysłem. Tylko do studenta należy wybór, czy podczas dni rektorskich zajmie się zaległym projektem, zaangażuje się w wydarzenie, czy pójdzie na piwo.
Mam znajomą, która ma doktorat z chemii i nie może znaleźć pracy….
Moim zdaniem ukończenie technicznej uczelni wyższej otwiera wiele drzwi, do wielu firm. Może znajoma ma nazbyt duże oczekiwania płacowe? Może nie zna polskich realiów płacowych? A może nie chce poszerzyć swoich kompetencji? Warto korzystać z porad biur karier, różnych agencji pracy już w czasie studiów. Wszechstronność, elastyczność są w dzisiejszych czasach tak niezbędne jak umiejętność oddychania.
Rozmawiała Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz
*Adam Sulich jest absolwentem biotechnologii, doktorat pisze na Wydziale Informatyki i Zarządzania Politechniki Wrocławskiej. Będzie badać metodami ilościowymi efektywność instytucji wspomagających zatrudnienie absolwentów szkół wyższych na terenie województwa dolnośląskiego.