Godzinę po starcie z lotniska w Kuala Lumpur zniknął z radarów. Do dziś nie odnaleziono samolotu malezyjskich linii lotniczych. Leciał do Pekinu z 239 osobami na pokładzie. 8 kwietnia minął miesiąc od zaginięcia maszyny
Rozmowa z profesorem Krzysztofem Sibilskim z Zakładu Inżynierii Lotniczej Politechniki Wrocławskiej
 Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz: Wielokrotnie informowano o obiektach pływających po Oceanie Indyjskim, które mogły być częściami samolotu. Wciąż jednak nie wiadomo, co tak naprawdę stało się z maszyną. Profesor Krzysztof Sibilski: - Niestety zazwyczaj większość katastrof jest spowodowane błędem człowieka. Czyli jednak katastrofa? Moim zdaniem, tak. A jaka mogła być przyczyna? Przyczyną katastrofy samolotu malezyjskiego mogła być nagła dehermetyzacja kabiny. Załoga w takim przypadku stara się obniżyć lot. W rezultacie samolot mógł znaleźć się bardzo blisko poziomu morza. Co się dzieje w takim przypadku? System automatycznego sterowania lotu doprowadził do wyrównania poziomu lotu na wysokości nawet kilkudziesięciu metrów. W efekcie samolot nie byłby widzialny przez systemy kontroli lotów. Samolot staje się wtedy „niewidzialny”? Lot na niskiej wysokości namierzyłby system AWACS - ale nikt nie wysyła takich samolotów nad ocean, chyba że chodzi o działania militarne. Do czego może doprowadzić nagła dehermetyzacja? Do śmierci wszystkich pasażerów i załogi oczywiście. A potem, po wyczerpaniu paliwa, samolot spada do morza. Jeżeli wodowanie odbyłoby się nad głębią - a mówimy o głębokości oceanu w miejscu wodowania rzędu 7000 m, to znalezienie czarnej skrzynki z zapisami parametrów lotu może być praktycznie niemożliwe. Szukanie samolotu w bezkresie oceanu to szukanie przysłowiowej igły w stogu siana? Nawet najbardziej wyrafinowana technika jest bezradna wobec żywiołów. Musimy pamiętać o pokorze wobec potęgi oceanu! Latanie nad oceanem jest niebezpieczne? Współczesna technologia pozwala na zachowanie ryzyka lotu transatlantyckiego na poziomie 1 ER (ER=elementarne ryzyko określane prawdopodobieństwem zajścia katastrofy). Dla porównania przejazd samochodem z centrum Wrocławia do Portu Lotniczego Kopernika to 37 ER. Rozmawiała Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz
|