Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości
Drukuj

Profesor Sibilski: Musimy pamiętać o pokorze wobec potęgi oceanu

09.04.2014 | Aktualizacja: 17.04.2014 11:16

Boeing 777 - takim samolotem lecieli pasażerowie malezyjskich linii (fot. Aldo Bidini)

Godzinę po starcie z lotniska w Kuala Lumpur zniknął z radarów. Do dziś nie odnaleziono samolotu malezyjskich linii lotniczych. Leciał do Pekinu z 239 osobami na pokładzie. 8 kwietnia minął miesiąc od zaginięcia maszyny

Rozmowa z profesorem Krzysztofem Sibilskim z Zakładu Inżynierii Lotniczej Politechniki Wrocławskiej


Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz: Wielokrotnie informowano o obiektach pływających po Oceanie Indyjskim, które mogły być częściami samolotu. Wciąż jednak nie wiadomo, co tak naprawdę stało się z maszyną.
Profesor Krzysztof Sibilski: - Niestety zazwyczaj większość katastrof jest spowodowane błędem człowieka.
Czyli jednak katastrofa?
Moim zdaniem, tak.
A jaka mogła być przyczyna?
Przyczyną katastrofy samolotu malezyjskiego mogła być nagła dehermetyzacja kabiny. Załoga w  takim przypadku stara się obniżyć lot. W rezultacie samolot mógł znaleźć się bardzo blisko poziomu morza.
Co się dzieje w takim przypadku?
System automatycznego sterowania lotu doprowadził do wyrównania poziomu lotu na wysokości nawet kilkudziesięciu metrów. W efekcie samolot nie byłby widzialny przez systemy kontroli lotów.
Samolot staje się wtedy „niewidzialny”?
Lot na niskiej wysokości namierzyłby system AWACS - ale nikt nie wysyła takich samolotów nad ocean, chyba że chodzi o działania militarne.
Do czego może doprowadzić nagła dehermetyzacja?
Do śmierci wszystkich pasażerów i załogi oczywiście. A potem, po wyczerpaniu paliwa, samolot spada do morza. Jeżeli wodowanie odbyłoby się nad głębią - a mówimy o głębokości oceanu w miejscu wodowania rzędu 7000 m, to znalezienie czarnej skrzynki z zapisami parametrów lotu może być praktycznie niemożliwe.
Szukanie samolotu w bezkresie oceanu to szukanie przysłowiowej igły w stogu siana?
Nawet najbardziej wyrafinowana technika jest bezradna wobec żywiołów. Musimy pamiętać o pokorze wobec potęgi oceanu!
Latanie nad oceanem jest niebezpieczne?
Współczesna technologia pozwala na zachowanie ryzyka lotu transatlantyckiego na poziomie 1 ER (ER=elementarne ryzyko określane prawdopodobieństwem zajścia katastrofy). Dla porównania przejazd samochodem z centrum Wrocławia do Portu Lotniczego Kopernika to 37 ER.
Rozmawiała Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz