Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości
Drukuj

Mylimy miłość z pożądaniem, a skutki tego są opłakane

19.03.2015 | Aktualizacja: 25.03.2015 14:58

Prof. Janusz L. Wiśniewski i prof. Zbigniew Izdebski na spotkaniu w ramach XXI Wrocławskich Targów Książki Naukowej (fot. Krzysztof Mazur)
O miłości, seksie, wierności i zdradzie opowiadali na Politechnice Wrocławskiej profesorowie Zbigniew Izdebski i Janusz L. Wiśniewski, autorzy „Intymnie. Rozmowy nie tylko o miłości”. Podkreślali, że napisali tę książkę, by pomóc Polakom zrozumieć, jak zmienia się ich seksualność w różnych etapach życia
Na spotkaniu w ramach XXI Wrocławskich Targów Książki Naukowej profesorowie opowiadali, że w Polsce bardzo zmienia się obyczajowość. W sferę naszej miłości coraz częściej wkracza internet. Jesteśmy też odważniejsi w kontaktach seksualnych. Jednocześnie także coraz bardziej wymagający w relacjach. Stąd też rośnie liczba osób, które decydują się na życie w pojedynkę. Nie są w stanie znaleźć partnerów, którzy sprostaliby ich oczekiwaniom.

- Bardzo często mylimy też miłość z pożądaniem. Najczęściej popełniają ten błąd mężczyźni – opowiadał prof. Janusz L. Wiśniewski. – Pędzą więc do Urzędu Stanu Cywilnego, nie zastanawiając się nad tym, czy z obiektem pożądania łączy ich coś więcej niż tylko owo pożądanie. Skutki są opłakane.
Prof. Zbigniew Izdebski tłumaczył, że książka „Intymnie. Rozmowy nie tylko o miłości” powstała, by pokazać czytelnikom pewne mechanizmy, które są naturalne w naszym życiu. Jak np. to, że w każdym związku z biegiem czasu intensywność namiętności spada. - Rok po ślubie liczba aktów seksualnych, wśród nadal kochających się par, zmniejsza się o połowę – dodawał prof. Wiśniewski.
- I nie ma w tym nic dziwnego – zaznaczał prof. Izdebski. – Podobnie jak w tym, że na każdym etapie naszego życia mamy inne potrzeby seksualne. Badania pokazują, że po 50. roku życia aż 40 proc. kobiet deklaruje, że seks nie odgrywa w ich życiu absolutnie żadnej roli. Wśród mężczyzn ten wskaźnik to 15 proc.
Prof. Izdebski mówił również o tym, że bardzo często zapominamy o tym, że nasze związki są jak mały, własny biznes. – A w każdy biznes trzeba inwestować, bo inaczej wyprzedzi nas konkurencja i na rynku pojawią się lepsi. Dlatego nad związkiem trzeba pracować, trzeba rozmawiać o swoich potrzebach, wprowadzać modyfikacje i nie zakładać, że skoro jest jak jest, to tak będzie zawsze – tłumaczył.
Prof. Janusz L. Wiśniewski, który ma wykształcenie m.in. fizyczne, chemiczne i informatyczne, a na co dzień pracuje w branży farmaceutycznej, został zapytany o możliwość powstania w przyszłości „eliksiru miłości”, środka, który będzie w stanie wywołać u drugiej osoby uczucie. – Już dzisiaj wiemy wszystko o składowych miłości. Że to czysta chemia, kwestia fenyloetyloaminy, którą zaczyna wydzielać nasz mózg. Nie mamy natomiast pojęcia, dlaczego tak się dzieje, że na widok jego czy jej nasz mózg ją produkuje – opowiadał profesor. – Na rynku są dziś tabletki, które powodują, że mężczyźni są przez 36 godzin w stanie gotowości do aktu seksualnego. Nie potrafimy jednak wynaleźć leków, które wzbudzałyby u nich pożądanie. A bez pożądania żadne tabletki nie pomogą.
Profesor tłumaczył też: - Nie ma co wierzyć w żaden lubczyk czy sproszkowany róg słonia z miodem. Żadne badania kliniczne nie dowiodły skuteczności afrodyzjaków. Ja znam dwa pewne. Jeden to etanol, a drugi to po prostu miłość.
youtube
Czytelnicy pytali też profesora o to, jak znajduje motywację, by mimo pracy w korporacji, pisać i publikować książki. – „Samotność w sieci” powstała, bo z powodu pewnej kobiety było mi bardzo smutno w życiu – opowiadał prof. Wiśniewski. – Zacząłem pisać do „elektronicznej szuflady”, bo to była forma rozmowy z samym sobą. Potem, po namowach, zdecydowałem się tę książkę opublikować. A wydawało mi się to wtedy czymś bardzo trudnym. W Polsce przecież więcej osób pisze książki niż je czyta. Wystarczy na dożynkach pojawić się przez pięć minut w kamerze i już człowiek ma myśli o zostaniu pisarzem – ironizował.
Opowiadał, że „Samotność w sieci” bardzo zmieniła jego życie i dziś nie wyobraża go już sobie bez pisania. – Pisząc książki uczę się, poznaje nowe dziedziny i to mnie ogromnie wciąga – tłumaczył. – Naukowcy zwykle zamykają się w bardzo wąskiej dziedzinie, którą się zajmują. A ja tak nie chciałem. Uzależniłem się od tego ciągłego uczenia się i dlatego piszę. Mam jednak tę przewagę nad kolegami, że nie muszę pisać, żeby przeżyć, bo mam inne zajęcie w życiu.
Do tej pory prof. Janusz L. Wiśniewski opublikował 20 książek. Najnowsza, zbiór jego tekstów publicystycznych „Moje historie prawdziwe”, ukazała się w dniu spotkania z czytelnikami na Politechnice Wrocławskiej.
Lucyna Róg