Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości
Drukuj

Władca liczb i ostatnia sprawa Popielskiego. Marek Krajewski na Politechnice Wrocławskiej

19.03.2015 | Aktualizacja: 25.03.2015 14:58

Spotkanie z Markiem Krajewskim na Politechnice Wrocławskiej (fot. Krzysztof Mazur)
Gościem XXI Wrocławskich Targów Książki Naukowej był Marek Krajewski. Na spotkaniu z czytelnikami autor poczytnych kryminałów opowiadał m.in. o dwóch nowych książkach, które ukażą się jeszcze w tym roku
W maju do księgarni trafi tytuł „Umarli mają głos”. – Wspólnie z moim przyjacielem, świetnym patologiem sądowym Jerzym Kaweckim napisaliśmy książkę, w której przedstawiliśmy prawdziwe kryminalne historie. Pierwsza z nich pochodzi z 1978 roku, ostatnia z 2008 roku – mówił Marek Krajewski. Pisarz przedpremierowo przeczytał też fragment jednego z opowiadań.
Na wrzesień zaplanowana jest premiera kolejnej książki, której głównym bohaterem jest komisarz Edward Popielski. – Będzie to jego ostatnia sprawa. Akcja rozgrywa się w 1948 roku w Darłowie. To była wtedy dzika Północ, w której rządzili radzieccy oficerowie. W mojej historii pojawią się kłusownicy handlujący rybami i niemieckie niewolnice pracujące w pewnej tajemniczej fabryce. Popielski ukrywa się przed NKWD. Pod przybranym nazwiskiem uczy w darłowskim liceum – zdradził autor. Nie chciał jednak jeszcze ogłosić tytułu.

W poprzednich książkach Krajewskiego istotną rolę odgrywał wątek naukowy. We „Władcy liczb” była to matematyka. Zapytany przez prowadzącego spotkanie Piotra Huniewicza, jaka dziedzina pojawi się tym razem, pisarz odpowiedział: - Nie będzie żadnej nauki, tylko sama brutalna przemoc. Pożegnam Popielskiego bez żadnych udziwnień, za to na pewno spektakularnie.
Pisarz opowiadał też o swoim debiucie w 1997 roku i o tym, jak udało mu się osiągnąć status pisarza zawodowego. – Moim celem zawsze było żyć z pisania. Wydaję jedną książkę rocznie, to duże tempo. Przez pół roku zajmuję się pisaniem średnio po osiem godzin dziennie, a potem przez pół roku spotykam się z czytelnikami. Przez piętnaście lat byłem nauczycielem akademickim, gdzie miałem nad sobą szefa. Przyznam, że nie mam zbyt łatwego charakteru, więc teraz mogę pracować na własny rachunek.
Na pytanie, czy w konstruowaniu fabuły książek posługuje się schematem, czy raczej daje ponieść się przygodzie, odpowiedział: - Najpierw układam plan zawierający 30-40 scen i potem niewolniczo się go trzymam. Nie dopada mnie żaden twórczy szał, jestem raczej nudnym, wręcz pedantycznym urzędnikiem literackim – mówił pisarz.
Przyznał, że gdyby nie był filologiem klasycznym, a teraz pisarzem, na pewno zostałby nauczycielem matematyki. – Nie poszedłem jednak na matematykę, bo mój ówczesny profesor z IX LO we Wrocławiu stwierdził: „Krajewski, do matematyki to ty masz za mało wyobraźni!”.
Jednak dwa lata temu pisarz jako wolny słuchacz uczęszczał na zajęcia w Instytucie Matematyki na Uniwersytecie Wrocławskim. – Co prawda nie przydało mi się to potem w trakcie pisania „Władcy liczb”, ale bardzo poszerzyło moje horyzonty myślowe.
youtube
Marek Krajewski jest doktorem filologii klasycznej, wykładał na Uniwersytecie Wrocławskim. Napisał 13 książek. Zadebiutował „Śmiercią w Breslau”, która zapoczątkowała cały cykl, składający się z sześciu tytułów. Jego bohaterem jest Eberhard Mock. Potem ukazała się seria z komisarzem Popielskim w roli głównej („Głowa Minotaura”, „Erynie”, „Liczby Charona”, „Rzeki Hadesu”, „W otchłani mroku” i „Władca liczb”). Otrzymał wiele prestiżowych nagród, w tym „Paszport Polityki”. Jego książki przetłumaczono na 20 języków. We Wrocławskim Teatrze Współczesnym powstaje sceniczna adaptacja "Końca świata w Breslau", premierę zaplanowano na maj tego roku.
Spotkanie z Markiem Krajewskim było jednym z wydarzeń XXI Wrocławskich Targów Książki Naukowej odbywających się na Politechnice (18-20 marca). Czytelnicy mogli też porozmawiać z innymi autorami, m.in. Mariuszem Urbankiem, profesorem Zbigniewem Izdebskim i profesorem Januszem Leonem Wiśniewskim.
Iwona Szajner