Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości
Drukuj

Naukowcy z Politechniki Wrocławskiej to mistrzowie w prognozowaniu cen energii

04.02.2015 | Aktualizacja: 17.02.2015 12:54

Jakub Nowotarski i dr Katarzyna Maciejowska, naukowcy z Wydziału Informatyki i Zarządzania PWr (fot. Krzysztof Mazur)

Zespół w składzie Katarzyna Maciejowska i Jakub Nowotarski (jako leaderzy) oraz Jakub Tomczyk i prof. Rafał Weron (jako konsultanci) stanie na podium międzynarodowego konkursu GEFCom2014
W konkursie dotyczącym probabilistycznego prognozowania cen energii elektrycznej uczestniczyło ok. 200 zawodników z całego świata. Organizowany był po raz drugi przez naukowców z USA, Kanady, Australii i Danii. Każdy z zespołów zgłaszających się do rywalizacji za pośrednictwem platformy internetowej CrowdAnalytics otrzymał plik danych historycznych i na ich podstawie prognozował ceny energii. – Były to historyczne ceny oraz historyczne zapotrzebowanie na energię, myślę, że z jakiegoś rejonu USA  – mówi Jakub Nowotarski, absolwent matematyki i doktorant na Wydziale Informatyki i Zarządzania PWr. - Konkurs trwał 15 tygodni. Na koniec każdego tygodnia podawaliśmy własne prognozy cen energii na następne 24 godziny.
Ten z zespołów, który osiągnął wynik najlepiej opisujący rzeczywistość, czyli najlepiej zaprognozował cenę energii – wygrywał. Najbliższy ideałowi okazał się zespół z Francji złożony z naukowców oraz praktyków. Nasza drużyna, z której trójka to naukowcy Politechniki Wrocławskiej, a jeden - Jakub Tomczyk - doktorant uniwersytetu w Sydney (również absolwent matematyki PWr) - znalazła się w czołówce. Ostatecznego rozstrzygnięcia jeszcze nie ma, ale po ocenie jakości prognoz (a przed oceną raportu końcowego) polski zespół zajmuje 2. miejsce. Oficjalne wyniki mają być ogłoszone na wiosnę.  


- Istotne jest to, aby uzasadnić, że narzędzia, którymi posłużyliśmy się do prognozowania, są udokumentowane. Pozwoli to komisji zweryfikować, kto wróżył z fusów, a kto używał dopracowanej metodologii – mówi Nowotarski.
Poza nagrodą finansową miejsce na podium jest premiowane referatem na konferencji PESGM2015 (IEEE Power & Energy Society General Meeting) w lipcu w Denver (Colorado, USA) oraz artykułem w prestiżowym czasopiśmie International Journal of Forecasting. – Bardzo się cieszę na udział w tej konferencji, zwłaszcza, że akurat planowałem wyjazd do Stanów – mówi Nowotarski. 
Jakub Nowotarski ocenia, że drugie miejsce to bardzo dobry wynik. – To nieoficjalne mistrzostwa świata w prognozowaniu cen energii – mówi. – Zyskaliśmy potwierdzenie, że jesteśmy dobrzy w tym, co robimy – śmieje się.  
Ideą konkursu jest tworzenie pomostu między przemysłem a środowiskiem naukowym. Zarówno naukowcy, jak i praktycy biorą w nim udział. Chodzi o ujednolicanie metod:  - Narzędzi do prognozowania cen energii jest mnóstwo, ale nie zawsze wiadomo, które są lepsze, gdyż są porównywane w różnych warunkach – tłumaczy Jakub Nowotarski. - Chodzi też o rozwój narzędzi do prognozowania, a to jest ważne nie tylko dla środowisk akademickich, ale i dla praktyków, czyli dla przemysłu.
Wyniki konkursu są dowodem na to, że prognozowanie cen energii jest możliwe.  – Nie chodzi o to, by przewidzieć ceny co do grosza, ale o to, by być bliżej ideału niż konkurencja, wtedy mamy szansę zarobić więcej lub stracić mniej – tłumaczy Jakub Nowotarski.
Na czym polega prognozowanie cen energii? I kogo bardziej dotyczy: producenta, czy odbiorcy?
Rynek cen energii jest dość specyficzny. Wbrew pozorom ceny hurtowe są dużo bardziej dynamiczne i zmienne niż na rynku akcji lub walutowym, chociaż w większości przypadków odbiorcy indywidualni płacą przecież jedną stawkę za energię przez cały rok.
Prognozy są też bardzo lokalne, związane ze specyfiką konkretnego rynku. Muszą być brane pod uwagę rodzaje źródeł energii (atom, tradycyjne elektrownie - węgiel, gaz czy OZE) oraz warunki klimatyczne. – A zmienną, która najbardziej wpływa na cenę, jest zapotrzebowanie – tłumaczy Nowotarski.
- Wyobraźmy sobie giełdę energii. Odbiorca nie szuka tam producenta energii. Odbiorca określa ilość oraz cenę, za jaką chce kupić energię. Producent określa ilość oraz cenę, za jaką chce sprzedać. A operator giełdy znajduje takie łączne zapotrzebowanie i taką cenę, aby popyt równoważył podaż – tłumaczy  Nowotarski. – I tu prognozowanie jest kluczowe.
My jako konsumenci w tym nie uczestniczymy, bo gdzieś po drodze są dystrybutorzy (spółki obrotu), czyli ci, którzy nam, klientom indywidualnym sprzedają energię. W większości przypadków konsumenckie umowy są tak skonstruowane, że płacimy jednakową cenę za energię przez rok. A ta cena na rynku się przecież zmienia z godziny na godzinę. Tak więc prognozowanie bezpośrednio nie ma przełożenia na konsumentów, ale w praktyce jest inaczej. – Ale jeśli dystrybutor źle zaprognozuje cenę i wolumen sprzedaży, i zawrze niekorzystne dla siebie umowy, to w rezultacie obciąży konsumenta, bo koszty i tak są w końcu przerzucane na odbiorcę – tłumaczy Nowotarski. - Dokładne prognozowanie jest w interesie społecznym - dodaje.
Prognozowanie jest uprawiane na wszystkich rynkach finansowych i towarowych. Chociaż np. szybującej ceny franka nie dało się przewidzieć. – Bo żaden model matematyczny tego nie był w stanie wychwycić – śmieje się Jakub Nowotarski.
Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz