Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Sprawy studenckie

Drukuj

Znani siatkarze odwiedzili Politechnikę Wrocławską. Z humorem analizowali fizykę w sporcie [ZDJĘCIA]

20.05.2015 | Aktualizacja: 02.06.2015 16:17

"Fizyka sportu" na PWr - od lewej: Piotr Gruszka, Krzysztof Ignaczak, dr Adam Sieradzki, Anita Kwiatkowska i Katarzyna Mroczkowska (fot. Radio Luz)

O technikach zagrywki, różnicach między zawodnikami i o tym, jaki wpływ na grę ma sama piłka, rozmawiali w środę na Politechnice Wrocławskiej znani siatkarze i siatkarki. Gościem dr. Adama Sieradzkiego byli Piotr Gruszka, Krzysztof Ignaczak, Anita Kwiatkowska i Katarzyna Mroczkowska

Zainteresowanie spotkaniem było ogromne. Już na pół godziny przed dyskusją przed drzwiami Strefy Kultury Studenckiej zgromadził się spory tłum, a na sali w ciągu minuty zabrakło miejsc siedzących. Spotkanie zorganizował dr Adam Sieradzki, fizyk z Wydziału Podstawowych Problemów Techniki, znany ze swoich wykładów popularyzatorskich w ramach cyklu „Ryzyk Fizyk”.


Tym razem zaprosił na Politechnikę Wrocławską siatkarki Impelu Wrocław Anitę Kwiatkowską i Katarzynę Mroczkowską oraz byłych reprezentantów Polski Piotra Gruszkę i Krzysztofa Ignaczaka, by porozmawiać z nimi o fizyce w siatkówce. 

Siatkarze opowiadali o konkretnych elementach gry, opisując technikę od strony sportowej i własnych doświadczeń. Z kolei dr Adam Sieradzki tłumaczył to naukowo, pokazując wzory fizyczne i rysunki wyjaśniające np., jakie siły działają na piłkę albo jak wygląda zawodnik w poszczególnych etapach zagrywki.

Piotr Gruszka śmiał się: - Im dłużej tego słucham, tym bardziej jestem ciekawy, jak doktor Sieradzki ogląda mecze w domu. Pewnie patrzy na boisko, a w głowie już widzi: „tu parabola”, „tam S1”, „potem wektor w tamtą stronę” – żartował.  

siatkarze_fizyka7.jpg
Zawodnicy podkreślali, że nigdy wcześniej nie analizowali swojej gry pod kątem praw fizyki. Niektóre wyjaśnienia przyjmowali więc z humorem. Gdy dr Sieradzki opowiadał o czynnikach aerodynamicznych wpływających na piłkę i użył określenia „efekt tańczącej piłki”, tłumacząc, dlaczego uderzona piłka nie leci w powietrzu w idealnie prostej linii, Krzysztof Ignaczak zaśmiał się: - A nam trener mówił zawsze o „efekcie dzyndzla”. Na treningach tłumaczył, żeby zagrywać dzyndzlem do przodu, to wtedy zagrywka będzie mocniejsza.
Siatkarze odpowiadali też na pytania publiczności. Studenci byli ciekawi m.in. tego, jakie plany stawia sobie na nowy sezon Impel Wrocław i czy zmiana piłki używanej w rozgrywkach faktycznie utrudnia siatkarzom grę. – Bardzo trudno jest się przestawić – przyznawała Katarzyna Mroczkowska. – Czujemy różnice, nawet jeżeli są one minimalne. 

Sportowcy opowiadali też o swoich doświadczeniach z nauką fizyki w szkole. – Pamiętam, że był taki przedmiot w szkole, ale jakoś tak wybierałem wf – śmiał się Piotr Gruszka, a Anita Kwiatkowska przyznawała, że nie miała najlepszych zajęć: - Nasza nauczycielka przynosiła nam katalogi Avonu i wybierałyśmy kosmetyki. Nie miałam większych szans, żeby zostać fizykiem. Krzysztof Ignaczak podkreślał z kolei: - W podstawówce miałem piątkę z fizyki, ale potem wybrałem sport. Musicie pamiętać, że sportowcy nawet jeżeli mają zdolności do nauki, to często brakuje im czasu. Kiedy miałem 17 lat, 250 dni w roku spędzałem na zgrupowaniach reprezentacji. Siłą rzeczy nauka musiała odejść na dalszy plan. Coś za coś.

siatkarze_fizyka6.jpg
Na koniec spotkania Krzysztof Ignaczak poprosił studentów Politechniki Wrocławskiej o pomoc. – Przed meczami bardzo szczegółowo analizujemy sposób gry poszczególnych zawodników drużyny przeciwnej – opowiadał. – Dzięki takiej analizie możemy przewidzieć, że w 80 proc. przypadków dany zawodnik będzie np. serwował piłkę w określone miejsce. Czy jest wzór, który pomoże ustalić takiemu libero jak ja, o wzroście 1,87 m, gdzie ma stanąć na parkiecie, żeby piłka trafiała go na wysokości od nadgarstka do klatki piersiowej? Tak żeby nie leciała prosto w jego twarz? Innymi słowy, czy jest wzór na to, żeby mniej bolało? – śmiał się, jednocześnie zaznaczając, że na pewno taki wzór może powstać, skoro wszystko w siatkówce da się wyliczyć.

- Ale przecież zawodnicy mogą serwować z różnej wysokości i odległości – wtrącił się Piotr Gruszka. - Na pewno więc nie da się stworzyć takiego równania.

- Piotrek, to są przecież te słynne zmienne… - tłumaczył karcąco Ignaczak. – Jakby to było takie łatwe, to sam bym to policzył, nie?  A tak to muszę prosić o pomoc studentów. To jak, pomożecie reprezentacji Polski? 

Chętni z gotowymi wzorami mogą się podobno zgłaszać do doktora Sieradzkiego, który zaoferował, że sprawdzi poprawność założeń takich równań. Stawką jest w końcu pomoc reprezentacji.

lucy