Studenci Politechniki Wrocławskiej zmierzyli się z grawitacją i wygrali. Najlepsza okazała się drużyna z inżynierii biomedycznej, która zachwyciła jury nie tylko swoim obiektem spadającym, ale także strojami i efektowną walką na miecze „świetlne”
W holu Bibliotechu we wtorkowe popołudnie kłębił się barwny tłum. Studenci przebrani w peruki, królicze uszy i cętkowane getry do ostatniej chwili poprawiali elementy swoich obiektów spadających. Red Bull postawił przed nimi zadanie niełatwe. Mieli zrzucić jajko z wysokości 12,5 m i tak je opakować, by wylądowało na ziemi bez uszczerbku na skorupce. Musieli jednak liczyć się z ograniczeniami. Mogli użyć dowolnych materiałów, ale szerokość, wysokość i długość przygotowanych przez nich konstrukcji nie mogły przekroczyć jednego metra, a całość nie mogła ważyć więcej niż 5 kg. Nie wolno im było także zastosować żadnego napędu mechanicznego. Jajko musiało wylądować w strefie wyznaczonej przez kwadratową planszę, a lądując powinno dotknąć podłoża. Dodatkowe punkty zyskiwali za przebranie i przygotowanie zabawnego przedstawienia swojej drużyny i opracowanej konstrukcji.
Zespoły oceniało trzyosobowe jury, które stworzyli Monika Maziak, naczelna Akademickiego Radia Luz Politechniki Wrocławskiej, dr Adam Sieradzki, fizyk z Wydziału Podstawowych Problemów Techniki i Wojciech Ruszkiewicz, przewodniczący samorządu studenckiego naszej uczelni.
Yt
Z grawitacją zmierzyło się 18 drużyn. Każda przyjęła inną strategię. Studenci używali śmigieł, styropianu i kartonów, zanurzali jajka w cieczy albo mące, a nawet wkładali do poduszki unoszonej przez balony. Sporo pracy włożyli też w odpowiednie zaprezentowanie się – jedni rapowali, inni żonglowali jajkami, kolejni przygotowali cały układ taneczny z muzyką. Wielu wystąpiło w oryginalnych strojach - a to zamaskowanego oddziału, który chronił swoje twarze, ponieważ zdradzał w czasie imprezy konstrukcję przygotowaną przez NASA, a to w białych laboratoryjnych fartuchach i kaskach, ale także w kostiumie z aluminiowej folii.
Efekty starań były bardzo różne. Podczas gdy jedne konstrukcje, wyglądające na dość trwałe, z impetem uderzały w planszę, uszkadzając i siebie, i jajko, a przede wszystkim rozpryskując je dookoła, inne idealnie lądowały w wyznaczonym polu, nie pozostawiając na jajku ani zadrapania. Były też takie, które pofrunęły za daleko, zatrzymując się za planszą, a nawet dopiero na stole didżeja.
Najlepszą drużyną, jednogłośnie wskazaną przez jury, była Star Birds. Stworzyli ją studenci trzeciego roku inżynierii biomedycznej – Agata Pokryszka, Patryk Monasterski i Mateusz Zawiślak. Przebrali się w stroje z „Gwiezdnych Wojen” – księżniczki Lei, Luke’a Skywalkera i Darhta Vadera, a ich konstrukcja także nawiązywała do tej filmowej sagi, choć właściwie bardziej do gry łączącej popularne Angry Birdsy z „Gwiezdnymi Wojnami”. Obiekt spadający stworzyła głowa Dartha Vadera ze śmigiełkami oraz znajdujący się pod nią czerwony, styropianowy ptak z Angry Birdsów.
- Gdy konstrukcja opadała, w środku opadała też blaszka, która uwalniała jajko trzymane przez wstążeczkę i dzięki temu wyturlało się ono bez uszkodzeń i dotknęło ziemi, zgodnie z regulaminem - tłumaczyli studenci. – Nie udała się tylko jedna rzecz. Ze środka, w czasie opadania, miały wypaść kolorowe piórka, ale nie chciały.
- Pracowaliśmy nad tym przez trzy tygodnie, do późnych godzin – opowiadał Patryk Monasterski. – Ani razu nie zrobiliśmy próby z jajkiem, więc nie wiedzieliśmy, czy w ogóle nam się uda.
- „Gwiezdne Wojny” to był mój pomysł, bo jestem ich wielką fanką. Mam nawet motyw muzyczny z filmów ustawiony jako dzwonek na swoim telefonie – opowiadała Agata Pokryszka. – To po prostu musiały być „Gwiezdne Wojny”. Musieliśmy tylko wymyślić, jak to zrobić. Napracowaliśmy się nad tym, ale zabawa była świetna.
W ramach prezentacji zespołu Luke Skywalker walczył na miecze „świetlne” (podłużne balony) z Darthem Vaderem. Oczywiście dobro zwyciężyło.
Drugie miejsce w Red Bull Gravity Challenge zdobyła drużyna „Wielkanocne Zajączki” kierowana przez Marcina Szewczyka, a trzecie „W gumie 50”, której kapitanem był Robert Nowak.
Więcej zdjęć na naszym profilu na Facebooku.
Lucyna Róg