Juwenaliowy czwartek upłynął na Wittigowie na koncertach. Studenci bawili się m.in. z Trzynastą w samo południe, Nagim Lunchem i Wice Wersą, a gwiazdą wieczoru był Kaliber 44
W juwenaliowym miasteczku między akademikami Politechniki Wrocławskiej bawiło się od południa kilka tysięcy osób. Wieczorem grillowali, siedząc na trawie i kocach, biesiadowali przy ławach ustawionych obok punktów gastronomicznych, a przede wszystkim bawili się na koncertach.
Najważniejszym tego dnia był występ zespołu Kaliber 44, który w ubiegłym roku wznowił działalność. Ogromnie popularna w latach 90. hip-hopowa formacja powróciła na muzyczną scenę po dziewięciu latach przerwy. Juwenaliowa publiczność przyjęła ją z dużym entuzjazmem, śpiewając razem z członkami zespołu, bujając się, klaszcząc i zagrzewając ich do dalszych występów (zespół dał później dwa bisy). Ze sceny popłynęły m.in. najpopularniejsze piosenki formacji, jak „Normalnie o tej porze”, „Gruby czarny kot” czy „Może tak, może nie”.
Członkowie Kalibra 44 podkreślali, że we Wrocławiu czują się wyjątkowo dobrze i cieszą się, że mają szansę występować tu po raz kolejny (w ubiegłym roku zagrali koncert w Eterze). Zachęcali też publiczność, by sami próbowali swoich sił w muzyce. – Nagrywajcie swoje występy, umieszczajcie na Youtubie, dzielcie się swoim rapem – mówił ze sceny Abradab, czyli Marcin Marten.
Uwagę muzyków zwróciła tekturowa Polinka (nazwana przez studentów „Półlinką”), która mimo że dość sfatygowana po udziale w juwenaliowym pochodzie, uczestniczyła razem ze swoimi twórcami w całym koncercie, podskakując w rytm muzyki.
- Zaje… lektyka! To dla nas? – pytali ze sceny muzycy Kalibra 44.
Po koncercie w studenckim miasteczku zabawa trwała do późnej nocy. Można tam było np. wziąć udział w laser party w namiocie ustawionym między akademikami.
lucy
|