Zawodnicy z Polski, ale także z Turcji i Hiszpanii. 123 drużyny. W sobotę w Strefie Kultury Studenckiej rozegrana została szósta edycja Robotic Arena. Międzynarodowe zawody robotów zorganizowało Koło Naukowe KoNaR. - Zaczęliśmy przygotowywać Strefę do zawodów w piątek o 19. – mówi Kamil Rosiński z KoNaRu. – Niektórzy z nas pracowali całą noc. Ja sam od wczorajszego południa nie byłem w domu. Drużyny rywalizację rozpoczęły o 10.30. Roboty konkurowały w sumo, Micromouse, Freestyle i jeździe po wyznaczonej linii. – W większości kategorii roboty mają służyć tylko do zabawy – tłumaczy Bartosz Wawrzacz z KoNaRu. – Jednak konstruując je nabywamy umiejętności praktycznych, a te przydadzą się nam w przyszłej pracy. – Zyskujemy tu doświadczenie, którego nie zdobylibyśmy na studiach – wtóruje Kamil Rosiński. Jedyna kategoria, w której roboty mają zastosowanie praktyczne, to Freestyle. Prezentowane w niej maszyny są premiowane za pomysłowość i różnorodność zastosowań. Na przykład skonstruowany przez studentów KoNaR-u, robot Balbinka to robot społeczny. Reaguje na głos, umie mówić (niestety tylko po angielsku), robić miny i tańczyć. – Balbinka została pomyślana jako kompanka dla robota Romka – tłumaczy Wawrzacz. – Może w najbliższej przyszłości skonstruujemy dla niej jeszcze Ptysia. Konkurentką Balbinki była Beta z Wierzchosławic koło Tarnowa. Umie rozmawiać z ludźmi, rozdawać ulotki, a nawet wozić dzieci w wózku. W kategorii Linefollower roboty ścigały się po wyznaczonych torach. Chodziło o to, by trasę przejechać jak najszybciej. Każdy zawodnik mógł startować tyle razy, ile chciał, a pod uwagę brany był najlepszy wynik każdego pojazdu. Największą uwagę odwiedzających przykuły zawody sumo. Roboty rywalizowały w kategoriach minisumo (roboty o wymiarach 10x10 cm, ważące do 500 g.), mikrosumo (do 5x5 cm, o wadze nieprzekraczającej 100 g.) i femtosumo (podstawa nieprzekraczająca 1x1 cm). W tej ostatniej zmierzyły się: Feleczek (konstruktor Daniel Dudzik z PWr) i Stuart (Karol Kapera również z PWr). – Budując mojego robota użyłem takich czujników, jakie stosuje się w telefonach komórkowych, a także silniczka takiego jak do Iphona 5 – opowiada Daniel Dudzik. W konkurencji Micromouse chodziło o to, by roboty trafiły do środka labiryntu, przygotowanego przez organizatorów. Te, którym się to udało, mogły potem rywalizować jeszcze w kategorii jak najszybszego przejechania do znalezionego już celu. – Ta trudna konkurencja jest w Polsce rozgrywana dopiero od dwóch lat – mówi Bartosz Wawrzacz. – Nie wszystkim zawodnikom udaje się znaleźć środek. Jednak nie ma tu przegranych, wszyscy uczą się coraz lepszego programowania robotów, a to najważniejsze. Był też konkurs plastyczny dla odwiedzających zawody dzieci. Chętnych do rysowania nie brakowało – do Strefy Kultury Studenckiej przychodziły w sobotę całe rodziny. ml
|