Piłeczki, maczugi, obręcze, poiki i szczudła – takie wyposażenie będzie mile widziane w nowej agendzie kultury, która powstaje na Politechnice Wrocławskiej. – Żonglowanie to świetna sprawa – przekonuje Grzegorz Bałanda, inicjator przedsięwzięcia. - Trenuję od dwóch lat, zacząłem sam, korzystając z filmików i porad w Internecie, potem przyszedł czas na bardziej specjalistyczne kursy - mówi Bałanda, student Wydziału Podstawowych Problemów Techniki. Żonglowanie było dla niego formą odskoczni od ciężkiej nauki przed maturą. – To też doskonałe ćwiczenie koordynacji ruchowej i koncentracji, ale przed wszystkim niezła zabawa – przekonuje żongler. Gdy pojawił się na Politechnice Wrocławskiej, wydawało mu się niemożliwe, aby wśród tylu młodych ludzi nie znalazło się chociaż kilku takich samych zapaleńców jak on. I nie pomylił się. Na pierwsze spotkanie organizacyjne pod koniec października przyszło ponad 20 osób. – Byłem zaskoczony, że aż tyle – zdradza student. Potem sprawy potoczyły się szybko. Studenci złożyli już wszystkie dokumenty potrzebne do zarejestrowania nowej agendy kultury i czekają na decyzję władz uczelni. - Nasza nazwa to „Kaskada”. Pochodzi od nazwy jednego triku żonglerskiego – wyjaśnia Baładna. Dodaje, że trwają poszukiwania odpowiedniego miejsca na treningi, najlepiej jakiejś sali z wysokim sufitem. – Tylko na sezon jesienno-zimowy, bo w lecie możemy ćwiczyć na powietrzu – mówi student. W planach „Kaskada” ma nie tylko regularną naukę żonglowania (różnymi rekwizytami), ale też przygotowanie pokazu i opracowanie strony internetowej. – Zgłosili się do nas ludzie od tańca z ogniem, chodzenia na szczudłach czy akrobacji na linie. Myślę, że już na Juwenaliach coś zaprezentujemy szerszej publiczności – zapowiada Grzegorz Bałanda. Iwona Szajner
|