Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Z Klubu Seniora

Drukuj

Brydżysta i społecznik na emeryturze

05.09.2013 | Aktualizacja: 06.09.2013 14:53

Brydżyści w dawnym Klubie Seniora, rok 1996 (fot. archiwum Koła Emerytów i Rencistów PWr)

Doc. Bogusław Bałaziński, specjalista w zakresie metrologii technicznej, nie nudzi się na emeryturze. Po zakończeniu pracy zawodowej rozpoczął działalność społeczną na rzecz pracowników Politechniki Wrocławskiej, którzy odeszli na renty lub emerytury.
- Zaproponowała mi to pani Marta Cybulska, która wcześniej zajmowała się pomocą emerytom w Radzie Zakładowej ZNP. Uważała, że się do tego nadaję, bo przez wiele lat działałem w oddziale PTTK przy PWr. Przez 20 lat byłem w zarządzie tego oddziału, w tym przez cztery lata pełniłem funkcję prezesa – mówi doc. Bałaziński.
Kiedy Bogusław Bałaziński przechodził na emeryturę w 1991 roku, na uczelni powstawało Przedstawicielstwo Pracownicze. W jego ramach miało działać m.in. Koło Emerytów i Rencistów PWr, zajmujące się sprawami socjalnymi dawnych pracowników. Pomocą mieli być objęci wszyscy emeryci, także ci, którzy nie należeli do związków zawodowych. Bogusław Bałaziński został pierwszym przewodniczącym koła w nowej strukturze.
Jerzy Borowiec, pierwszy przewodniczący Przedstawicielstwa Pracowniczego: - Ten okres mojej pracy, a w zasadzie służby, na rzecz społeczności uczelni uznaję za niezwykle dla mnie istotny, a współpraca z takimi osobami jak pan Bogusław pozostawiła w pamięci same pozytywne wspomnienia. Koło i jego przewodniczący byli traktowani jak jeden z zespołów roboczych przedstawicielstwa. - Najpilniejszym zadaniem było spisanie wszystkich członków koła – opowiada doc. Bałaziński. Przyjęto zasadę, że członkiem KEiR automatycznie zostaje każdy pracownik PWr, który przechodzi na emeryturę lub rentę. Lista jest co roku aktualizowana. Już pod koniec 1992 roku było na niej prawie 2000 osób. Wkrótce okazało się, że około 100-osobowa grupa emerytów uczelni mieszka w Kowarach. – Dość szybko wciągnęliśmy ich do współpracy i do tej pory regularnie się z nimi spotykamy – mówi były przewodniczący.
Ważne było przygotowanie regulaminu koła – zwłaszcza w sprawach dotyczących sposobu przyznawania zapomóg. - Trzeba było jasno określić zasady rozdziału pieniędzy, żeby otrzymywały je osoby najbardziej potrzebujące pomocy – wyjaśnia doc. Bałaziński.
– Te regulaminy miały charakter naprawdę socjalny – mówi Witold Jabłoński, przewodniczący Rady Zakładowej Solidarności w latach 1991-98. Pomagałem mu szukać rozwiązań prawnych. Byłem trochę zaskoczony, że Bałaziński – członek ZNP – przychodzi po pomoc właśnie do mnie, członka Solidarności. On jednak – podobnie jak ja – uważał, że związki zawodowe powinny współpracować dla dobra pracowników.
Małgorzata Michalewska pełniła wtedy funkcję prezesa Rady Zakładowej ZNP: - Pan Bogusław był zawsze bardzo rzeczowy, umiał dopinać swego. Sam robił bardzo dużo i umiał zachęcić innych do współpracy. Zawsze uczynny, dowcipny i elegancki – dodaje Michalewska. – W jego towarzystwie czułam się doceniona.
Od 1992 roku Koło Emerytów i Rencistów działało w dwóch pokojach budynku C-9. W jednym mieściło się biuro, drugi był pomieszczeniem klubowym. - Samodzielnie urządziliśmy te pokoje. Bardzo nam w tym pomagali pracownicy: Anna Jankowska i Henryk Wolniewicz. Często się tu spotykaliśmy, żeby porozmawiać, powspominać. Byliśmy wtedy przyzwyczajeni do tego, że do klubu się przychodzi na spotkania towarzyskie. Czasami były prelekcje, ale najczęściej rozmawialiśmy we własnym gronie – mówi były przewodniczący. Anna Jankowska wspomina: - Byłam wtedy łącznikiem Przedstawicielstwa Pracowniczego z Kołem Emerytów i Rencistów. Przychodziłam na wszystkie spotkania w klubie. Bardzo mi się podobało, że pan Bałaziński prowadził to w sposób uporządkowany. Zwracał dużą uwagę na opiekę nad najbiedniejszymi, także nad wdowami po zmarłych emerytach i ich dziećmi. Z całym spokojem łagodził też konflikty między pojedynczymi osobami, a także między związkami zawodowymi.
Dwa razy w tygodniu w klubie spotykali się brydżyści. - Dawniej brydż był sposobem na spędzanie wolnego czasu, tę grę wynosiło się z domu lub z akademika. Łatwo udawało się zebrać graczy do czterech stolików, czyli 16 osób, a nawet więcej – opowiada były przewodniczący koła. - Niestety z pierwotnego składu sekcji pozostały już tylko trzy osoby. Na szczęście dołączają następni – dodaje.
Działał też kabaret, którym przez kilka lat kierowała Irena Skibińska oraz chór pod dyrekcją profesora Andrzeja Kordeckiego. Obie te grupy jednak się rozpadły, Irena Skibińska odeszła z klubu, a kilka lat później zmarł profesor Kordecki.
Kiedy 1998 w roku Politechnika Gdańska zorganizowała spotkanie przedstawicieli grup emeryckich ze wszystkich szkół wyższych w Polsce, stwierdzono tam, że właśnie na Politechnice Wrocławskiej opieka nad emerytami jest najlepiej zorganizowana. - Najważniejsze były odwiedziny osób, które nie pojawiały się w klubie. Sprawdzaliśmy, dlaczego tak się dzieje i jakiej pomocy potrzebują. Przez kilka lat emeryci w wieku co najmniej 75 lat otrzymywali z koła paczki żywnościowe – opowiada doc. Bałaziński.
Tradycją koła stały się coroczne spotkania z okazji Dnia Edukacji Narodowej, które odbywają się w połowie października. Z biegiem lat organizowano też coraz więcej prelekcji. - To zasługa dr Izabeli Hudymy, która bardzo energicznie się tym zajęła – podkreśla Bałaziński. – Organizowaliśmy też wiele wycieczek. Prowadziły je panie Danuta Wiech i Maria Czarnecka, które miały uprawnienia przewodnickie.
Bogusław Bałaziński pełnił funkcję przewodniczącego KEiR przez cztery kadencje, do 2003 roku. Koniec jego ostatniej kadencji zbiegł się z likwidacją Przedstawicielstwa Pracowniczego PWr. Dzięki działaniom doc. Bałazińskiego Koło Emerytów i Rencistów nie zostało zlikwidowane, znalazło się w strukturach Zakładu Usług Socjalnych. Pierwszym przewodniczącym koła w nowej formie organizacyjnej został profesor Joachim Potrykus. Bogusław Bałaziński pozostał w zarządzie koła, zajmuje się też dalej sekcją brydżową.
Maria Lewowska