W miesiącach letnich 2011 r. prowadzony był remont
budynku B-1 Politechniki Wrocławskiej. Podczas trwania prac budowlanych,
wykonywanych przez firmę EKOINBUD sp. z o.o. z Gdańska, robotnicy
natknęli się na skrytkę, przemyślnie ukrytą w stropie piwnicy.
Początkowo
zamierzali wyrzucić znajdujące się tam papiery, jednak kierownik budowy
zdecydował, żeby powiadomić o znalezisku władze uczelni. W skrytce
znajdowały się przedmioty należące do zdelegalizowanego po wprowadzeniu
stanu wojennego w 1981 r. Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego
(NSZZ) „Solidarność”.
Taki pejzaż…
Lata siedemdziesiąte XX w. wniosły ze sobą do Polskiej
Rzeczpospolitej Ludowej (PRL) nową rzeczywistość. Zaciągnięte przez
ekipę rządową Edwarda Gierka kredyty pozwoliły na podniesienie poziomu
konsumpcji, pojawiły się pierwsze kolorowe telewizory, wzorem Zachodu
zaczęto wprowadzać wolne od pracy zawodowej soboty, można było zapisać
się do kolejki oczekujących na Fiata 126p, zliberalizowana została
polityka paszportowa (bardzo restrykcyjna w obozie państw
socjalistycznych). Na pewien czas poprawiło się zaopatrzenie w sklepach
spożywczych…
Wzrost poziomu życia przeciętnych obywateli szedł w
parze z ofensywą ideologiczną rządzących komunistów. Według oficjalnych
informacji przekazywanych społeczeństwu przez całkowicie kontrolowane
przez władzę mass media obywatele radośnie i z zapałem szli w pochodach
pierwszomajowych, uczestniczyli dobrowolnie w tzw. Czynach społecznych
(nieopłacana praca w dni wolne, do której najczęściej przymuszano
pracowników; do czynów społecznych prowadzono także młodzież szkolną), a
w wyborach na kandydatów wskazanych przez Polską Zjednoczoną Partię
Robotniczą (PZPR) głosowało niemal sto procent wyborców, przy prawie
stuprocentowej frekwencji. Indoktrynacja młodzieży zaczynała się od
szkoły podstawowej – od apeli i akademii z okazji rocznic Rewolucji
Październikowej, bitwy pod Lenino albo poświęconych rzeczywistym i
wyimaginowanym komunistycznym bohaterom. Opozycja legalna nie istniała,
nielegalna nie miała głosu. Nad zamknięciem ust osobom, pozwalającym
sobie wątpić w nieomylność partii i oficjalną wersję historii albo
kwestionować rzekomą wdzięczność narodu dla Związku Radzieckiego,
czuwała wszechobecna cenzura prewencyjna. Nie było możliwości
opublikowania książki czy artykułu, jeśli tekst nie przeszedł przez ręce
cenzorów oceniających prawomyślność autora.
Prasa, poezja i proza
Większość przedmiotów znalezionych w skrytce w B-1 stanowią pisma
wydrukowane nielegalnie techniką powielaczową, poza zasięgiem
komunistycznej cenzury. Zbiór przekracza 300 jednostek; niekiedy
występuje po kilka egzemplarzy tej samej gazetki czy ulotki. Nie
jesteśmy w stanie określić dokładnej daty powstania najstarszych
eksponatów: nie wszystkie pisma ulotne i gazetki są datowane. Do
najstarszych wydawnictw należy autobiograficzne opowiadanie Aleksandra
Wirpszy (piszącego jako Leszek Szaruga) pt. Pudło. Podczas wydarzeń
marcowych 1968 r. Wirpsza miał 22 lata, studiował polonistykę na
Uniwersytecie Warszawskim i został zatrzymany przez Milicję Obywatelską.
…Jeszcze
nie wiedział, co i jak mówić, co jest, a co nie ważne. Ulotki
zawiadamiające o wiecu sam przecież przepisywał i rozrzucał. Może by i
nie było powodu do wiecu, gdyby nie atmosfera, która się wytworzyła w
ciągu lutego, od chwili zdjęcia z afisza „Dziadów”. W lutym zaczęli
zbierać podpisy na listach do Sejmu protestujących przeciwko zakazowi.
Zbierali nie tylko na Uniwersytecie, lecz i na innych uczelniach. Były
to podchody z działaczami ZMS, którzy otrzymali zadanie wychwytywania i
niszczenia tych listów. Zbierających rozsadzała duma: chodzili kryjąc
się tak, by każdy wiedział, o co chodzi. Pokazowa konspiracja. Żeby nie
było wątpliwości. Żeby wszyscy podziwiali […]. No i wiec się odbył.
Bicie rozpoczęło się akurat wtedy, gdy zaczęli śpiewać Międzynarodówkę. W
socjalistycznym kraju. Lewicowi studenci. To nawet zabawne. Ale wtedy
raczej nie, wtedy to była mieszanina strachu i wściekłości: ucieczka i
powrót. Próba walki. Bez szans i właściwie bez sensu. Ale próbowali
chociaż bronić dziewcząt. Milicja biła, jak to ktoś później określił, na
oślep i bez wyboru, gdzie popadnie… (Leszek Szaruga, Pudło).
Drugorzędne
znaczenie ma to, ilu w 1980 r. było w komitetach strajkowych tajnych
współpracowników Służby Bezpieczeństwa (SB) i ile wtyczek komunistycznej
bezpieki. Polski pęd do wolności i rozmiar ruchu zapoczątkowanego w
sierpniu przerósł oczekiwania władz. Porozumienia sierpniowe 1980 r. i
powstanie NSZZ „Solidarność” przyniosły wybuch swobód obywatelskich, w
tym wolności słowa. Poza zasięgiem cenzury zaczęła wychodzić prasa,
początkowo związkowa, następnie także polityczna.
Pierwszym
posierpniowym dokumentem z odnalezionych w budynku zbiorów jest
pięciostronicowa (światło) kopia maszynopisu „Uwagi Sądu Wojewódzkiego w
sprawie Statutu NSZZ Solidarność” z jesieni 1980 r. (bez daty
dziennej). Na marginesie publicystyki na powielaczach drukowano
literaturę piękną, także poezję. W ten sposób wydano wiersze
wrocławskiego poety i satyryka Andrzeja Waligórskiego, które ze względu
na swoją treść albo niesione skojarzenia nie kwalifikowały się do
publikacji w wydawnictwach koncesjonowanych przez władzę.
W czasach, kiedy staniały łzy
Bo nas byle kto na siłę rozczulał,
Nowym blaskiem zalśniło spod rdzy
Wyświechtane ongiś słowo
‘postulat’ […]
Pamiętajmy więc te noce nieprzespane
I te bramy fabryczne wśród kwiatów
Gdy przestała naraz być sloganem
Dyktatura Proletariatu […]
Będą z tego legendy i sagi,
Będą wiedzieć przyszłe pokolenia
Że raz kiedyś narodowe flagi
Wywieszono bez rozporządzenia…
(„Sierpień 1980”)1
W
zbiorze pochodzącym ze skrytki najliczniej są reprezentowane: ukazujące
się dwa-trzy razy w tygodniu czasopismo „Z dnia na dzień”: 49 numerów,
31.08.1981–23.12.1982; tygodnik „Solidarność Dolnośląska”: 22 numery,
26.02.1981–22.09.1981 i „Biuletyn Informacyjny NSZZ Solidarność
Politechniki Wrocławskiej”: 15 egzemplarzy, 27.04.1981–9.10.1982;
niektóre z nieczytelną datą wydania. W okresie legalnej działalności
Związku „Biuletyn” wychodził pod tytułem „Informacje NSZZ Solidarność
przy Politechnice Wrocławskiej”. Ponadto w skrytce znalazły się
dokumenty uczelnianej organizacji NSZZ „Solidarność” dotyczące spraw
uczelni, np. Informacja o zmianach do ordynacji wyborczej wprowadzonych przez Senat w wyniku uchwały Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność (trzy kartki), pisma: Komisja Oddziałowa NSZZ Solidarność przy I-26, projekt ordynacji wyborczej dyrektora instytutu i jego zastępców (dwie kartki), Komisja Oddziałowa NSZZ Solidarność przy I-26, Ordynacja Wyborcza (pięć
kartek). Najczęściej pisma tego typu nie są oznaczone datą dzienną.
Inne materiały dotyczą szkolnictwa wyższego i szkolnictwa w ogóle, np.
Informacja dot. tzw. Rotacji adiunktów, też bez daty. Ledwie
trzy pisemka zostały wydane przez Niezależne Zrzeszenie Studentów (NZS).
Wszystkie pochodzą sprzed grudnia 1981 r., z okresu legalnej
działalności Zrzeszenia. Podobnie, sprzed wprowadzenia stanu wojennego
pochodzi studencki „Myślnik – Biuletyn informacyjno-kulturalny studentów
PWr”.
Artykuły, relacje, analizy o różnej długości, różnym
zaangażowaniu politycznym – pisane przez związkowców, amatorów i przez
zawodowych dziennikarzy – pozwalają prześledzić historię Solidarności.
Ukazują to, czym żyło w tamtym czasie społeczeństwo i szarzy ludzie,
którzy nagle poczuli swoją podmiotowość.
W drugim obiegu
Już jesienią 1980 r. pojawiły się pierwsze próby ograniczenia tej
polskiej wolności, która w systemie sowieckiego bloku komunistycznego
była nie do zaakceptowania. Jednak pod koniec 1980 r. władza jeszcze nie
była przygotowana na konfrontację ze społeczeństwem. W lutym 1981 r.
Polacy witali z ogromną wiarą i nadzieją objęcie urzędu premiera przez
uchodzącego za liberała w łonie partii, dotychczasowego ministra obrony
narodowej gen. Wojciecha Jaruzelskiego…
Zwłaszcza że sam wydeptał pył
Typowych polskich szlaków,
Bo najpierw na Syberii był
A potem bił Prusaków.
Więc się rozezna chyba w mig
Kiedy przed frontem stanie
Gdzie tutaj kosynierów szyk
A gdzie targowiczanie.
Aluzje
w wierszu Waligórskiego były dla każdego czytelne: na kosynierach,
chłopach idących do boju z kosami postawionymi na sztorc, bronią
anachroniczną pod koniec XVIII w., oparł się Tadeusz Kościuszko w
trakcie powstania skierowanego przeciw Rosji w 1794 r. Targowiczanie
byli to niechętni reformie państwa konfederaci, którzy zwrócili się do
zaprzyjaźnionego mocarstwa o ochronę dotychczasowych, niszczących kraj
prerogatyw warstw uprzywilejowanych i reprezentowali w Polsce interesy
polityczne ościennego imperium. W lutym 1981 r. wszyscy wierzyli, że
generał rozezna się, kto jest kim, nikt jedynie nie zadawał sobie
pytania, po której stronie stanie…
Jeszcze prowokację bydgoską w
marcu 1981 r. wielu potraktowało jako działanie skierowane ze strony
tzw. betonu partyjnego przeciwko nowemu premierowi. W trakcie
interwencji milicji działacze NSZZ zostali brutalnie pobici przez
sprawców, których „nie udało się ustalić”:
Brutalny atak na NSZZ
„Solidarność” zmusił nasz Związek, po bezskutecznych próbach nawiązania
dialogu z Rządem, do podjęcia walki strajkowej… Żądamy ukarania winnych
prowokacji, gwarancji bezpieczeństwa dla działalności związkowej,
prawnego uznania Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych oraz
zaniechania represji karnych wobec opozycji demokratycznej… Prowokacja
bydgoska wymierzona była zarówno w Solidarność i podstawy porozumień
społecznych, jak i w rząd premiera Jaruzelskiego. Ze względu na układ
sił w kierownictwie polityczno-państwowym rząd ten nie zdołał dotychczas
przeciwstawić się skutecznie prowokacji i jej inspiratorom… Ludzie,
którzy odpowiadali za gospodarkę w latach 70., szermują dziś obłudnie w
telewizji argumentem katastrofy gospodarczej, jakby spowodowały ją
strajki, a nie ich własna polityka. Ci, którzy doprowadzili do
prowokacji bydgoskiej, a następnie zablokowali możliwość prawdziwych
rozmów z Solidarnością, mówią nam dziś obłudnie, że trzeba negocjować, a
nie strajkować. Strajk ostrzegawczy jest dla nich rzeczywiście groźny,
gdyż będzie godziną prawdy [Biuro informacyjne MKZ Wrocław, Serwis Informacyjny, 26.03.1981 r.].
Ważnym
wydarzeniem miał być zjazd PZPR latem 1981 r. Nikt nie traktował tego
zjazdu w kategoriach porządkowania spraw wewnątrzpartyjnych przed
przygotowywaną od dawna rozprawą z niepokornym społeczeństwem. Natomiast
coraz bardziej jawne i niedwuznaczne naciski płynęły w pismach słanych
przez bratnią Komunistyczną Partię Związku Radzieckiego (KPZR) do
Komitetu Centralnego (KC) PZPR. Do mieszania się obcego mocarstwa w
wewnętrzne sprawy (ponoć) suwerennego państwa przyzwyczajono się od
dawna. Nikt nie liczył się z możliwością rozwiązania siłowego. W
społeczeństwie panowało irracjonalne „wishfull thinking”.
Strumień
myśli nieobjętych komunistyczną cenzurą rozlewał się coraz szerzej,
ogarniając kolejne dziedziny kultury i nauki. Poza publicystyką
polityczną i literaturą piękną na powielaczach publikowano teksty
naukowe i popularnonaukowe, będące pokłosiem seminariów i konferencji na
tematy dotychczas zakazane. Szczególnie aktywne w tej dziedzinie
okazało się wydawnictwo Towarzystwa Kursów Naukowych (TKN). Wydawało
teksty wykładów oraz Zeszyty TKN. Zeszyty publikowała Niezależna Oficyna
Wydawnicza (NOWA). W skrytce znajdował się jeden z takich zeszytów,
autorstwa Anny Radziwiłł „Ideologia wychowawcza w Polsce w latach
1948-1956 [próba modelu]”:
W modelu wychowania i kształcenia w
opisywanym okresie istotną rolę odgrywała określona wizja świata, w
którą chciano zaopatrzyć wychowanka. Obraz świata, który proponowano,
cechował się dychotomicznością i jaskrawością kontrastów. Rzeczywistość
była wyraźnie podzielona. Podział ten kształtował ogląd zarówno
przeszłości, jak i teraźniejszości. Dawniej i dziś, zawsze dostrzegać
należało dwa nurty – nurt „kapitalizmu”, „wyzysku, bezprawia i upadku”
(obojętne, w jakim wcieleniu) oraz nurt socjalizmu (czy jego zapowiedzi,
„sprawiedliwości, rozwoju i zwycięstwa”. Podstawowym zabiegiem przy
poznawani jakiegoś zjawiska było zaszeregowanie go do jednego z tych
nurtów. To zaszeregowanie było zarazem oceną i to oceną podwójną –
wartości i szansy. Ocena była zawsze jednoznaczna, obowiązywały kolory
czarny i biały, dla szarości nie było miejsca…
Druki ulotne i zdjęcia, które nie kłamią
Do dziś nie zostało wyjaśnione, od kiedy przygotowywano stan
wojenny, kiedy zapadła decyzja jego wprowadzenia, jaką rolę we
wprowadzeniu stanu wojennego odegrał ambasador ZSRR, ani kiedy gen.
Jaruzelski poinformował o swoich zamiarach obce mocarstwo. 13 grudnia
1981 r. na ulice wyjechały czołgi i transportery opancerzone, a
aktywiści związkowi i politycy opozycyjni znaleźli się w więzieniach,
zwanych ośrodkami internowania. O ile nie zdążyli się wcześniej ukryć,
czyli – jak to się wtedy nazywało – zejść do podziemia.
Od sierpnia
1980 r. do grudnia 1981 r. status wydawnictw niezależnych był
niejednoznaczny. Publikacje nie miały debitu i w świetle prawa
komunistycznego były nielegalne, ale de facto tolerowane przez reżim. Po
wprowadzeniu stanu wojennego na bazie nielegalnych drukarni
działających przy legalnym związku zawodowym utworzono wydawnictwa
konspiracyjne. Pierwsze druki stanu wojennego, wydrukowane już 13
grudnia 1981 r., pojawiły się także na Politechnice Wrocławskiej. Były
to proklamacje strajkowe, oświadczenia i komunikaty Komitetów
Strajkowych oraz wezwania do żołnierzy Wojska Polskiego. Walka o wolne
słowo przybrała na sile. Z braku papieru ulotki propagandowe odbijano na
kawałkach gazet, nie liczyło się, jaki kolor miała farba drukarska:
celem wydawców było dotarcie do jak największej liczby odbiorców
pozbawionych przez komunistów informacji.
Komuniści przy pomocy
wojska, milicji i służby bezpieczeństwa szybko złamali czynny opór
społeczeństwa. Szczególnie złą sławę ze względu na swoją brutalność
zyskały sobie oddziały ZOMO (Zmotoryzowane Oddziały Milicji
Obywatelskiej). Przy okazji ujawniło się, jak bardzo opozycja była
infiltrowana przez bezpiekę. Na Politechnice Wrocławskiej zawieszono, a
następnie rozwiązano struktury NSZZ, studenckiego NZS, ministerstwo
usunęło nienależącego do partii rektora Politechniki. O działaniach
władz informowały – początkowo nieporadnie – ukazujące się w konspiracji
gazetki Solidarności i NZS-u. Informacje dotyczyły sytuacji na uczelni,
we Wrocławiu, w województwie i w Polsce. Relacjonowano rozjechanie
czołgami strajku w Kopalni Wujek.
Większość pisemek ze skrytki w B-1
pochodzi z okresu stanu wojennego. Rok 1982 stanowił walkę o świadomość
społeczeństwa i możliwość przekazu informacji. W każdą kolejną
miesięcznicę wprowadzenia stanu wojennego w polskich miastach odbywały
się manifestacje, brutalnie rozpędzane przez siły reżimowe. Po
stłumieniu wystąpień następowała każdorazowo nowa fala zatrzymań i
aresztowań. Zatrzymywani byli poniżani oraz dotkliwie i wielokrotnie
bici na komendach MO. Zbiorowe znęcanie się przez milicjantów
ustawionych w dwa szeregi, między którymi przebiegała osoba bita,
nazywano złośliwie „ścieżkami zdrowia”. Do największych manifestacji
doszło we Wrocławiu 13 czerwca 1982 r. i w drugą rocznicę podpisania
porozumień sierpniowych, 31 sierpnia 1982 r. W pobliskim Lubinie siły
bezpieczeństwa urządziły poligon doświadczalny, strzelając do
demonstrantów. Władza twierdziła potem oficjalnie, że milicjanci
strzelali jedynie w obronie własnej, że ofiary śmiertelne były
przypadkowe. Zdjęcia z zajść w Lubinie ukazujące strzelających do ludzi
prowokatorów bezpieki, osłanianych przez umundurowanych milicjantów,
zadają kłam tym opowieściom przedstawicieli reżimu.
Niektóre zdjęcia
zostały potem opublikowane przez zagraniczne czasopisma. W zbiorach
przekazanych Muzeum Politechniki Wrocławskiej znajduje się 20 odbitek
zdjęć z Lubina z 31 sierpnia 1982 r., które ukazały się w „Jour de
France”. W skrytce odnaleziono łącznie 22 fotografie z czasu stanu
wojennego, jedną fotografię obrazu Matki Boskiej (miniaturowy rozmiar)
oraz negatyw fotograficzny karykatury gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
Jedno z pism konspiracyjnych podziemnej Solidarności Politechniki
Wrocławskiej było wydawane w formie odbitek fotograficznych. W zbiorze
znajduje się trzeci numer dwutygodnika „Foto-gazeta” z czerwca 1982 r.
Na
Politechnikę trafiały powielaczowe pisma z różnych stron Polski. Przy
tym wydawnictwa nie ograniczały się do jednej opcji politycznej.
Opozycja przeciw władzy PZPR i reżimowi gen. Jaruzelskiego skupiała
wiele nurtów – od stronnictw niepodległościowych i skrajnej prawicy po
opozycję lewicową różnych odcieni, socjalistyczną i komunistyczną,
wywodzącą się z ruchu IV Międzynarodówki nawiązującej do tradycji
antystalinowskich organizacji komunistycznych w ZSRR lat dwudziestych.
Ostrzem satyry i modlitwą…
Informacja, ukazywanie kłamstw partyjnych dziennikarzy i
propagandystów znajdujących się na dobrze płatnych usługach tzw.
Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i publicystyka polityczna to
była tylko jedna z form walki z komunistami o wolne słowo. Z uzbrojoną w
czołgi i karabiny władzą społeczeństwo walczyło kpiną i dowcipem. Z
jednej strony satyra polityczna łatwiej trafiała do czytelnika i
zapadała w pamięć, z drugiej zaczęto zdawać sobie sprawę, że
antykomunistyczna i antyreżimowa jest nie tylko treść pism wydawanych
poza cenzurą, ale w ogóle jakakolwiek forma niezależności,
niepodporządkowania się władzy i unikania prowadzonych przez nią
kontroli. W szanujących się pisemkach podziemnych niemal obowiązkowym
stawał się dział satyryczny wykpiwający działania wroga. Niejednokrotnie
parafrazowano przy tym utwory klasyków polskiej literatury:
Stoi na stacji oddział milicji
Silny i zwarty, pełen ambicji
– bój się milicji!
Stoi i sapie, dyszy i chrzęści
Wśród łbów zakutych pały i pięści.
W łeb anarchistę, w łeb syjonistę,
w łeb ekstremistę
Już ledwo myśli, już ledwo czuje
Lecz nie, już nigdy nie zastrajkuje.
Za nimi działacze się przyczaili
Tłuści, przewrotni, obłudni, mili […]
Więc choćby przyszło miliard
Chińczyków
I każdy zjadłby tysiąc klopsików
I fajdaliby po tym tysiące lat
To nie zafajdaliby Kraju Rad.
Nagle gwizd, nagle świst
Gazy buch! Pały w ruch…
(„Lokomotywa”, 7 egzemplarzy)
Obok
ulotek z treściami antykomunistycznymi, na murach, szybach i
przystankach komunikacji miejskiej pojawiły się także takie, które
karykaturalnie ukazywały rzeczywistość.
Na powielaczach odbijano też ulotki wzywające do modlitwy za represjonowanych:
Do
mieszkańców Dolnego Śląska. Módlmy się za niewinnych. 13 czerwca br. o
godz. 11.00 w kościele przy al. Pracy (obok ul. Grabiszyńskiej) zostanie
odprawiona Msza Św. w intencji Ojczyzny, ofiar wojny [Stan wojenny
nazywano wojną – P.P.] oraz więzionych, internowanych, ukrywających się i
pozbawionych pracy. Na Mszę tę księża zapraszają w szczególności
robotników FAT-u, FADROMY, HUTMEN-u, ELWRO, PAFAWAG-u i innych… [12 ulotek Solidarności Walczącej, z datą 13.06.1982].
Z
biegiem czasu represje uderzały i rozbijały struktury podziemnej
Solidarności w kolejnych zakładach pracy. Powoli wyczerpywały się zasoby
materialne Związku zgromadzone na potrzeby konspiracyjnej działalności.
Do organizacji podziemnych przenikali kolaboranci, sowicie wynagradzani
przez reżim. Działania władz dotknęły nadal aktywnych działaczy Związku
na Politechnice Wrocławskiej, na której także była prowadzona
nielegalna działalność, w tym działalność wydawnicza i kolportażowa.
Nie
wiemy, kto zawiadywał skrytką Solidarności na PWr. Nie wiemy, w jakich
okolicznościach została rozbita przez bezpiekę podziemna organizacja
związkowa na uczelni. Musiało to nastąpić w grudniu 1982 r., w okolicach
świąt Bożego Narodzenia. Ostatnie pisma wydane na powielaczu to „Z dnia
na dzień”, nr 110/259 z datą 16-23.12.1982 r., oraz „Solidarność
Walcząca”, nr 29-30 z datą 19-26.12.1982 r. Można odnieść wrażenie, że
skrytka była zamykana w pośpiechu, żeby „bibuła” – stanowiąca
najbardziej efektywne narzędzie walki z komuną – nie dostała się w ręce
działaczy reżimowych. Możliwe, że osobie odpowiedzialnej za skrytkę
groziło zatrzymanie, być może działała pod presją czasu. Czy pośpiechem
należy tłumaczyć, że działacz podziemia wrzucił do skrytki wraz z
materiałami związkowymi paczkę papierosów „Klubowe” z ostatnim,
niewypalonym papierosem?
Tego nie dowiemy się nigdy, tak jak nie
dowiemy się, co się z tym bezimiennym działaczem stało; czy został
zwolniony z uczelni i dlaczego już więcej skrytki nie otworzył? Może
trafił do więzienia albo został zmuszony do zaprzestania działalności? W
rezultacie skrytka pozostała zamknięta przez niemal 30 lat,
przechowując bezużyteczne już dziś atrybuty ówczesnej walki o wolność. I
przechowując pamięć o tamtym mrocznym czasie. W tych trudnych
miesiącach stanu wojennego, tej „nocy grudniowej”, chyba jedynie Andrzej
Waligórski potrafił zachować swój wielki optymizm i wiarę w lepsze,
spokojniejsze jutro:
Noc grudniowa nad krajem,
Ale bliski kres cierpień.
Wrócą kwietnie i maje,
Wróci lipiec i sierpień.
Wyplenimy nienawiść,
Broń zamkniemy w kaburach,
Usiądziemy na ławie
Razem z braćmi w mundurach.
(„Noc grudniowa nad Polską”)
Piotr Pregiel, Muzeum Politechniki Wrocławskiej
Zdjęcia: Archiwum Solidarności Walczącej, Muzeum Politechniki Wrocławskiej
-------------------
1) Fragmenty wierszy zamieszczone w artykule autorstwa Andrzeja Waligórskiego.