1.
Zdjęcia
tej części z końca lat 90. pokazują, że była w zupełnej ruinie.
Widoczny jest daszek zabezpieczający przed deszczem małą kaplicę Anubisa
– to jeden z najpiękniejszych zachowanych zabytków starożytnego Egiptu,
z pełną polichromowaną dekoracją reliefową. Istotnym elementem tego
zespołu jest ołtarz ustawiony w centralnej części zespołu – największy
zachowany taki starożytny ołtarz w całym Egipcie. Tu odbywał się kult
boga-słońca Ra. Być może dzięki rekonstrukcji, którą przeprowadziliśmy,
współpracując z innymi specjalistami, uda się uściślić, jak wyglądał ten
kult. Nas interesowało zrekonstruowanie tego obiektu, żeby można go już
było udostępnić dla turystów, by mogli go podziwiać.
Cały zespół
słoneczny składa się z dziedzińca z ołtarzem, westybulu Re-Horachte i
kaplicy. Nazywa się ją małą kaplicą Anubisa, ale jest to kaplica kultu
rodziców królowej Hatszepsut.
Były tu też ich groby?
Nie,
to tylko świątynia grobowa. Świątynia Hatszepsut była miejscem kultu
faraona za jego życia i po śmierci. Miała trwać miliony lat. Niektórzy
żartują, że miliony lat będzie trwała jej rekonstrukcja, bo to
rzeczywiście bardzo trudny obiekt. Cały zespół nie był budowany w jednym
czasie, miał kilka etapów i przebudów. Staramy się ustalić ich ilość i
je zidentyfikować. Wszystkie zmiany były wprowadzone za życia
Hatszepsut. Widocznie była kobietą kapryśną. Ołtarz, w otwartej teraz
części świątyni, też został powiększony. Pierwotnie był mniejszy, ale
widocznie królowej nie wystarczał. Zrobiłam teoretyczną rekonstrukcję
tego ołtarza, która pokazuje, że były tam dwa obeliski i stół ofiarny,
na którym odbywały się rytuały.
Co składano w ofierze?
Tego
nie wiemy, prawdopodobnie odprawiano tu modlitwy. Za to moja
teoretyczna rekonstrukcja ołtarza i zespołu słonecznego została
zaakceptowana przez świat egiptologii. Jest nawet dowód na istnienie
podobnego ołtarza w Nubii, który wybudował Ramzes II. Panował on 200 lat
po królowej Hatszepsut, więc wzorował się na tym, który teraz badamy.
Pani rekonstrukcja jest więc novum?
Tak,
nigdy nikt wcześniej nie badał tego w takim zakresie. A jest to
największy egipski ołtarz. Podczas wystawy na otwarcie zespołu
słonecznego przygotowałam planszę, na której zostało to ogłoszone
światu, a w zeszłym roku mój artykuł na ten temat był opublikowany w
raportach Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu
Warszawskiego.
Był jakiś odzew po publikacji?
Na
razie artykuł jest dostępny do pobrania na portalu Academia.edu, na
którym naukowcy z całego świata wymieniają się swoimi artykułami. Wiem,
że jest bardzo dużo pobrań tego artykułu, co oznacza, że wiele osób
zapoznaje się z nim i moją teorią. Mam nadzieję, że coś dalej z tego
wyniknie, bo moim zamiarem było wywołanie międzynarodowej dyskusji na
ten temat.
2.
Opisana
przez panią rekonstrukcja ołtarza w zespole kultu słonecznego pokazuje
dwa obeliski, których już tam nie ma. Co wskazuje na ich dawną obecność?
Zostały
po nich narysy na kamieniach płaszczyzny ołtarza. Starożytni
Egipcjanie, gdy coś projektowali, robili to w skali 1:1. Na posadzce
robili narysy i tam stawiano jakiś element budowli. Z moich badań tych
narysów i obserwacji miejsc, gdzie kamień jest wychodzony, czyli
wyślizgany, mogłam wywnioskować, że coś tam stało. Przy ustalaniu
wysokości obelisków posłużyłam się matematyką egipską. Szczegółowo
wyjaśniam to we wspomnianym artykule.
Jakie były egipskie jednostki miary odległości?
Oprócz
łokcia królewskiego (52,5 cm), była także ręka (7,5-8 cm) oraz palec
(1,8-2 cm), zależnie od okresu w dziejach Egiptu. Takimi miarami
posługiwano się w architekturze. Jeśli wchodzimy w matematykę
starożytnych Egipcjan, musimy myśleć trochę inaczej niż systemem
metrycznym, ale dzięki temu można wiele rzeczy odkryć i zrekonstruować.
Dieter Arnold, egiptolog niemiecki i znawca między innymi technik
budowlanych starożytnego Egiptu, w swojej rekonstrukcji zaproponował
tylko stół ofiarny, bez obelisków. Poza tym, żaden z wielkich badaczy
architektury egipskiej nie podejmował tego tematu. To także było bodźcem
dla mnie.
Jakie prace wykonaliście w kaplicy Anubisa?
Temu
poświęciłam drugą planszę przygotowaną na wystawę – dotyczyła tej
supercennej zachowanej kaplicy. Są tam rysunki stanu przed rozpoczęciem
prac, projekt zabezpieczenia i stan po konserwacji, pokazujący wspaniałe
kolory polichromowanych reliefów. Na ścianach bocznej niszy widać
przedstawienia rodziców królowej Hatszepsut. W latach 2009-2010 był w
misji profesor Jacek Kościuk ze skanerem 3D. Poprosiliśmy go o
dokumentację, bo wcześniejsze pomiary – fotogrametrie wykonane przez
pracowników Pracowni Konserwacji Zabytków – nie były satysfakcjonujące.
Dzięki skanowaniu 3D mamy dokładną dokumentację dużej części świątyni.
Samo zabezpieczenie kaplicy żelbetowym sklepieniem trwało kilka
miesięcy. Ważnym elementem tego zabezpieczenia było wykonanie izolacji
przeciwwilgociowej, co w tym klimacie może wydawać się zbędne. Choć
deszcz pada tam rzadko (raz na kilka lat), ale jak już jest, to bardzo
obfity i potrafi spowodować duże szkody. W naszym projekcie wykonaliśmy
również odprowadzenie wody.
3.
Były inne problemy techniczne?
Problemem
była też skała powyżej świątyni. Jest to tzw. łupek Essna, czyli
skamieniały ił. Jest on bardzo kruchy w stanie suchym, ale pod wpływem
wilgoci pęcznieje i wypycha wszystko, co jest obok. Mieliśmy więc
problem zabezpieczenia kaplicy przed tym efektem. Musimy też brać pod
uwagę położenie świątyni na zakończeniu doliny Assasif. Nad nią góruje
140-metrowy klif, który, niestety, co jakiś czas się obrywa. Nie jest
monitorowany i nigdy nie wiemy, kiedy to się stanie. Podczas
rekonstrukcji kaplicy musieliśmy myśleć więc o jej zabezpieczeniu przed
potencjalną spadającą skałą. Nowa kopuła żelbetowa powinna zabezpieczyć
kaplicę przed nawet kilkudziesięciotonowym obrywem skalnym.
Wykonywaliśmy
też prace rekonstrukcyjne w westybulu Re-Horachte: poza ekspozycją muru
dzielącego westybul od dziedzińca, wstawiliśmy szklane zabezpieczenia
ze szkła hartowanego w strefie wejścia do zespołu, żeby turyści się nie
ocierali o piękne polichromie na ścianach. Wielu turystów chce dotknąć
postaci starożytnych bogów. Uważają, że to im przyniesie szczęście lub
jakieś szczególne błogosławieństwa. Na przykład na środkowym tarasie
jest przedstawienie matki Hatszepsut w ciąży. Jest to jedno z niewielu
przedstawień kobiety w ciąży w starożytnym Egipcie. Kobiety wierzą, że
jak przyjadą do tej świątyni i potrą brzuch matki Hatszepsut, to wkrótce
będą brzemienne.
Starożytni bogowie wciąż działają?
Różni
wyznawcy starożytnych bóstw stale się tam pojawiają. Podczas mojego
pobytu przyjechała grupa wyznawców Amona. Zapłacili Egipcjanom duże
pieniądze za wpuszczenie ich o czwartej rano na tarasy świątyni, żeby
tam mogli się modlić o wschodzie słońca. Przyjeżdża dużo Rosjan -
wyznawców bogini Hathor. Ustawiają się w kole i śpiewają jakieś
murmurando. Jesteśmy już przyzwyczajeni do różnych wyznawców. Do
królowej Hatszepsut pielgrzymują też feministki ze Stanów Zjednoczonych.
Feministki?
Tak,
wychodzą z założenia, że to pierwsza kobieta, która zdobyła władzę.
Kiedyś przyjechała pewna Amerykanka i zaproponowała siebie jako
menadżera misji, gdyż jest zachwycona królową i wierzy, że wiele
gospodyń domowych ze Stanów Zjednoczonych chce być jak Hatszepsut. Jak
dotąd z tej współpracy nic nie wyszło (śmiech).
4.
Co jest tak fascynującego w historii tej królowej?
Była
córką Totmesa I z pierwszego małżeństwa, z pierwszą małżonką Ahmes.
Natomiast nie mogła zostać faraonem, bo była kobietą. Totmes I miał też
syna z drugą żoną. Swojego syna Totmesa II ożenił z pierworodną córką
Hatszepsut, czyli z jego przyrodnią siostrą, tak aby stworzyli prawdziwą
rodzinę królewską. Ona miała być najważniejszą małżonką, on królem.
Ale
to nie całkiem odpowiadało jego ambitnej córce. Jej mąż (i przyrodni
brat) był chorowity i pozbawiony predyspozycji do władzy. Wiadomo, że
mieli dwie córki. Jedna zmarła we wczesnym dzieciństwie, a druga,
Nefrura, prawdopodobnie była przygotowywana przez Hatszepsut na jej
następczynię. Totmes III (syn Totmesa II z inną małżonką), którego
Hatszepsut ożeniła ze swoją malutką córeczką, był także kilkulatkiem i
nie mógł rządzić krajem, więc ona została regentką. Po kilku latach
uznała jednak, że chłopiec nie ma nic do powiedzenia i rządziła Egiptem
przez 24 lata, początkowo jako regentka, a później już jako faraon. Na
początku była przedstawiana na reliefach jako kobieta, a później zaczęła
się przedstawiać jako mężczyzna. W sztuce starożytnego Egiptu kobiety
przedstawiane są w kolorze żółtym, a mężczyźni w czerwonym. Na jej
wizerunkach widać, że były przemalowane z żółtych na czerwone, co dało
kolor lekko różowy. Po 24 latach rządów znikła również Hatszepsut. Nie
wiemy, w jakich okolicznościach, jakim sposobem została odsunięta od
władzy. Czy zmarła, czy została wysłana do jakiegoś haremu, gdzie dożyła
spokojnej starości. Wtedy władzę przejął Totmes III, już dorosły
mężczyzna. Istnieje hipoteza, już obalona, że Totmes III po wstąpieniu
na tron zaczął niszczyć wizerunki Hatszepsut. To jednak nieprawda. Stało
się to dopiero po kilku latach i możliwe, że duży udział był w tym
kapłanów Amona z Karnaku, którzy mieli wówczas bardzo dużą władzę. Może
przestało się to podobać, żeby wspominać królową-uzurpatorkę? Także w
późniejszej liście królów Egiptu, z czasów Ramzesa II i jego ojca
Setiego I, nie uwzględniono Hatszepsut jako królowej. Wtedy także
niszczono jej przedstawienia na świątyni. Mamy więc tam także tzw.
zniszczenia historyczne.
Hatszepsut jako królowa z okresu Nowego
Państwa, chcąc uzasadnić siebie jako prawowitą królową, a była przecież
uzurpatorką, musiała się odwołać do swoich starożytnych poprzedników.
Dlatego często wzorowała się na budowlach z okresu Starego bądź
Średniego Państwa. Była niewątpliwą nowatorką i przez to jest ciekawa.
Czekają was kolejne prace...
Aktualnie
zespół badaczy pod kierunkiem dr. hab. Mirosława Barwika opracowuje
teoretyczną rekonstrukcję zespołu kultu królewskiego. Są prowadzone
również prace badawcze w sanktuarium Amona i kaplicy bogini Hathor.
Mamy
jeszcze mnóstwo pytań związanych z funkcjonowaniem świątyni. Wiadomo,
że były procesje, kwiaty, tańce, śpiewano pieśni, to wnioskujemy przede
wszystkim z dekoracji reliefowej ze ścian świątyni. Jest jednak wiele
pytań i niejasności. Nad tym pracują egiptolodzy. Nasze badania
przebiegają więc w zespole interdyscyplinarnym.
Teraz prace
przeniosły się do zespołu kultu królewskiego, gdzie opracowujemy projekt
teoretycznej rekonstrukcji świątyni oraz konserwatorski projekt
zabezpieczenia i ekspozycji zachowanych reliktów tej części zabytku. W
zespole tym jest potężna kaplica królowej Hatszepsut i kaplica jej ojca
Totmesa I. Kaplica królowej to największa hala przykryta sklepieniem
pozornym w architekturze starożytnego Egiptu.
Na czym polega sklepienie pozorne?
To
sklepienie wykonane z płyt wysuwanych schodkowo ku środkowi. Następnie
płyty te były podcinane, tworząc kolebę. Kaplica Hatszepsut jest
również przepięknie dekorowana polichromowanymi hieroglifami oraz
dekoracją figuralną.
Oprócz naszych planowych zadań, jesteśmy grupą ratunkową – realizujemy mniejsze projekty konserwatorskie w
miejscach, gdzie pojawiają się niepodziewanie jakieś problemy.
Kto wchodzi w skład waszej grupy?
Szefem
misji jest dr Zbigniew Szafrański, dyrektor Polskiej Stacji Badawczej w
Kairze. Ja jestem architektem misji, ze mną na stałe współpracuje dr
inż. arch. Aleksandra Brzozowska i mgr arch. inż. Mariusz Caban, oboje z PWr. Głównym
konstruktorem jest pan Mieczysław Michiewicz, emerytowany pracownik
Instytutu Technik Budowlanych. Jest też grupa konserwatorów (kamienia,
polichromii, drewna), którą kieruje konserwator dzieł sztuki pan Rajmund
Gazda.
Dom misji to podobno też ciekawe miejsce…
Tak,
22 lutego mieliśmy tam podwójną uroczystość – oprócz otwarcia zespołu
kultu słońca, także 100-lecie domu misji polskiej, tzw. Metropolitan
House. Jego nazwa pochodzi od pierwotnych właścicieli - dom był
wybudowany dla misji amerykańskiej z Metropolitan Art Museum w Nowym Jorku. Stoi w Dolinie Assasif w miejscu, gdzie kiedyś była wioska Qurna, zlikwidowana dekretem prezydenta Mubaraka w 2005 roku.
Ludzie z tej miejscowości byli potomkami braci Rasul, którzy założyli tę
osadę pod koniec XIX wieku. Zamieszkali na starożytnych grobach i
zajmowali się ich grabieżą oraz handlem artefaktami. Cennym wówczas
produktem był m. in. proszek z mumii - dobry na wszystko, od bólu głowy
po leczenie niepłodności. Współcześni mieszkańcy wsi nie handlowali już
dziełami sztuki, ale dostęp do tamtejszych
grobów był utrudniony dla naukowców, gdyż trudno prowadzić prace archeologiczne w dużym pokoju
cudzego domu.
Tak więc dziś dom misji to jedyny istniejący budynek mieszkalny na tym potężnym cmentarzu, gdzie znajduje się około 5000 grobów.
5.
Jak się tam śpi?
Bardzo
dobrze. Cisza i spokój. Jedyna rzecz, która zakłóca nasz sen, to czasem
wyjące wilki pustynne. Pracownicy mieszkają tam od listopada do
kwietnia, a prócz misji pracującej dla królowej Hatszepsut jest tam też
siedziba misji świątyni Totmesa III oraz misji koptyjskiego eremu.
Byli tam pierwsi chrześcijanie?
Tak,
w pierwszych wiekach chrześcijaństwa świątynia była zamieniona w
klasztor koptyjski. Stąd nazwa Deir el-Bahari, co znaczy klasztor
północny. Istniał on tam od pierwszych wieków chrześcijaństwa aż do
podboju Egiptu przez Arabów. Wtedy został zniszczony, ale jego resztki
były jeszcze widoczne pod koniec XIX wieku. Na początku XX wieku
pozostałości klasztoru zostały zdemontowane i usunięte przez misję
angielską, którą kierował Szwajcar Edouard Naville. Taka była wtedy
doktryna konserwatorska. Obowiązywała tak zwana czystość stylowa - ze
starożytnych budowli usuwano wszystkie późniejsze zabytki i zostawiano
tylko czystą architekturę faraońską.
Kiedy następna wizyta u Hatszepsut?
Dopiero
za rok. Ze względu na prowadzenie zajęć na uczelni, zawsze wyjeżdżamy
tam na miesiąc podczas sesji i przerwy semestralnej. W tym czasie trzeba
skumulować wszystkie badania. Z naszego wydziału zazwyczaj wyjeżdża z
nami dwoje lub troje studentów, przeważnie ze specjalności Ochrona
Zabytków. Mają możliwość otrzymania stypendium z Centrum Archeologii
Śródziemnomorskiej UW, przyznawanego przez Ministerstwo Nauki i
Szkolnictwa Wyższego. Mieliśmy stypendystów, którzy odbyli pełny
pięciomiesięczny egipski staż: w naszej misji i w misji prowadzonej
przez profesora Rafała Czernera w Marinie el Alamein, a także w Aleksandrii,
na Kom el-Dikka.
Plan na następny sezon to finiszowanie w projekcie
rekonstrukcji zespołu kultu królewskiego i rozpoczęcie projektu
konserwatorskiego – zabezpieczenia, rekonstrukcji i ekspozycji. Bierze w
nim udział, oprócz mnie, dr inż. arch. Aleksandra Brzozowska i mgr inż.
arch. Mariusz Caban, doktorant profesora Jacka Kościuka. Profesor
Kościuk, oprócz ostatnio prowadzonych projektów w Peru, jest też
zaproszony przez dyrektora Szafrańskiego do badań rekonstrukcji kościoła
wczesnochrześcijańskiego na terenie świątyni Hatszepsut. Staramy się
też w nie włączać jak najwięcej innych branżystów, także z Politechniki
Wrocławskiej. W Dongoli w Sudanie północnym opracowaliśmy projekt z
profesorem Romualdem Tarczewskim, konstruktorem z naszego wydziału. Jest
to projekt zabezpieczenia najstarszego meczetu Sudanu oraz projekt
zagospodarowania całego parku archeologicznego. Do tego typu badań
potrzebni są konstruktorzy, geolodzy i geodeci. Chętnie zaangażujemy
takich specjalistów z naszej uczelni. Przewiduje to także nasza umowa z
Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego.
Rozmawiała Krystyna Malkiewicz
Na zdjęciach: 1. Widok kaplicy Małego Anubisa przed rozpoczęciem prac – lata 90. XX wieku (fot. archiwum Teresy Dziedzic), 2. Prace przy budowie kopuły nad kaplicą Anubisa, 2001 r. (fot. archiwum Teresy Dziedzic), 3. Rekonstrukcja ołtarza zespołu kultu słonecznego świątyni Hatszepsut (autor: Teresa Dziedzic), 4. Świątynia Hatszepsut, kaplica Małego Anubisa (fot. Maciej Jawornicki), 5. Dr arch. Teresa Dziedzic na tle świątyni Hatszepsut, luty 2015 rok (fot. Grzegorz Dziedzic)