Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Badania i Technologie

Drukuj

W Deir el-Bahari otwarto nową ekspozycję. Współautorami architekci z PWr

06.04.2015 | Aktualizacja: 17.04.2015 13:21

Dr arch. Teresa Dziedzic (fot. Aleksandra Kamińska)

​​Do królowej Hatszepsut przyjeżdżają feministki ze Stanów Zjednoczonych. Wychodzą z założenia, że to pierwsza kobieta, która zdobyła władzę - dr arch. Teresa Dziedzic z Katedry Historii Architektury Sztuki i Techniki Politechniki Wrocławskiej opowiada, czego dokonali naukowcy w Deir el-Bahari w Egipcie
Dr Teresa Dziedzic od 2002 roku jest architektem Polskiej Misji Archeologiczno-Konserwatorskiej w Deir el-Bahari, w świątyni Hatszepsut. 22 lutego otwarto tam i udostępniono zwiedzającym zespół kultu słońca – obiekt ostatnich badań polskich archeologów i konserwatorów. - Była to duża impreza, z władzami egipskimi, przyjechało dwóch ministrów: kultury i turystyki oraz dyrektor Departamentu Starożytności. Z polskiej strony obecni byli ambasador RP w Egipcie Michał Murkociński i dyrektor Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Tomasz Waliszewski oraz dyrektor Stacji w Kairze dr Zbigniew Szafrański – opowiada dr Teresa Dziedzic.
Krystyna Malkiewicz: - Do Deir el-Bahari jeździ pani od kilkunastu lat, co udało się zrobić przez ten czas?
Pierwsza moja misja trwała od listopada 2001 przez 5 miesięcy. To był czas, kiedy zaczęliśmy się zajmować zespołem kultu słońca. Górny taras świątyni Hatszepsut od strony północnej jest zamknięty zespołem słonecznym. W środkowej części górnego tarasu mieści się sanktuarium boga Amona, a od południa jest ulokowany zespół kultu królewskiego. Sanktuarium Amona zostało oddane w 1999 roku, natomiast sanktuarium słońca dopiero w tym roku, po wielu latach prac.

Hatszepsut11.jpg1.
Zdjęcia tej części z końca lat 90. pokazują, że była w zupełnej ruinie. Widoczny jest daszek zabezpieczający przed deszczem małą kaplicę Anubisa – to jeden z najpiękniejszych zachowanych zabytków starożytnego Egiptu, z pełną polichromowaną dekoracją reliefową. Istotnym elementem tego zespołu jest ołtarz ustawiony w centralnej części zespołu – największy zachowany taki starożytny ołtarz w całym Egipcie. Tu odbywał się kult boga-słońca Ra. Być może dzięki rekonstrukcji, którą przeprowadziliśmy, współpracując z innymi specjalistami, uda się uściślić, jak wyglądał ten kult. Nas interesowało zrekonstruowanie tego obiektu, żeby można go już było udostępnić dla turystów, by mogli go podziwiać.
Cały zespół słoneczny składa się z dziedzińca z ołtarzem, westybulu Re-Horachte i kaplicy. Nazywa się ją małą kaplicą Anubisa, ale jest to kaplica kultu rodziców królowej Hatszepsut.
Były tu też ich groby?
Nie, to tylko świątynia grobowa. Świątynia Hatszepsut była miejscem kultu faraona za jego życia i po śmierci. Miała trwać miliony lat. Niektórzy żartują, że miliony lat będzie trwała jej rekonstrukcja, bo to rzeczywiście bardzo trudny obiekt. Cały zespół nie był budowany w jednym czasie, miał kilka etapów i przebudów. Staramy się ustalić ich ilość i je zidentyfikować. Wszystkie zmiany były wprowadzone za życia Hatszepsut. Widocznie była kobietą kapryśną. Ołtarz, w otwartej teraz części świątyni, też został powiększony. Pierwotnie był mniejszy, ale widocznie królowej nie wystarczał. Zrobiłam teoretyczną rekonstrukcję tego ołtarza, która pokazuje, że były tam dwa obeliski i stół ofiarny, na którym odbywały się rytuały.
Co składano w ofierze?
Tego nie wiemy, prawdopodobnie odprawiano tu modlitwy. Za to moja teoretyczna rekonstrukcja ołtarza i zespołu słonecznego została zaakceptowana przez świat egiptologii. Jest nawet dowód  na istnienie podobnego ołtarza w Nubii, który wybudował Ramzes II. Panował on 200 lat po królowej Hatszepsut, więc wzorował się na tym, który teraz badamy.
Pani rekonstrukcja jest więc novum?
Tak, nigdy nikt wcześniej nie badał tego w takim zakresie. A jest to największy egipski ołtarz. Podczas wystawy na otwarcie zespołu słonecznego przygotowałam planszę, na której zostało to ogłoszone światu, a w zeszłym roku mój artykuł na ten temat był opublikowany w raportach Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego.
Był jakiś odzew po publikacji?
Na razie artykuł jest dostępny do pobrania na portalu Academia.edu, na którym naukowcy z całego świata wymieniają się swoimi artykułami. Wiem, że jest bardzo dużo pobrań tego artykułu, co oznacza, że wiele osób zapoznaje się z nim i moją teorią. Mam nadzieję, że coś dalej z tego wyniknie, bo moim zamiarem było wywołanie międzynarodowej dyskusji na ten temat. 

hatszepsut7.jpg2.
Opisana przez panią rekonstrukcja ołtarza w zespole kultu słonecznego pokazuje dwa obeliski, których już tam nie ma. Co wskazuje na ich dawną obecność?
Zostały po nich narysy na kamieniach płaszczyzny ołtarza. Starożytni Egipcjanie, gdy coś projektowali, robili to w skali 1:1. Na posadzce robili narysy i tam stawiano jakiś element budowli. Z moich badań tych narysów i obserwacji miejsc, gdzie kamień jest wychodzony, czyli wyślizgany, mogłam wywnioskować, że coś tam stało. Przy ustalaniu wysokości obelisków posłużyłam się matematyką egipską. Szczegółowo wyjaśniam to we wspomnianym artykule.
Jakie były egipskie jednostki miary odległości?
Oprócz łokcia królewskiego (52,5 cm), była także ręka (7,5-8 cm) oraz palec (1,8-2 cm), zależnie od okresu w dziejach Egiptu. Takimi miarami posługiwano się w architekturze. Jeśli wchodzimy w matematykę starożytnych Egipcjan, musimy myśleć trochę inaczej niż systemem metrycznym, ale dzięki temu można wiele rzeczy odkryć i zrekonstruować. Dieter Arnold, egiptolog niemiecki i znawca między innymi technik budowlanych starożytnego Egiptu, w swojej rekonstrukcji zaproponował tylko stół ofiarny, bez obelisków. Poza tym, żaden z wielkich badaczy architektury egipskiej nie podejmował tego tematu. To także było bodźcem dla mnie.
Jakie prace wykonaliście w kaplicy Anubisa?
Temu poświęciłam drugą planszę przygotowaną na wystawę – dotyczyła tej supercennej zachowanej kaplicy. Są tam rysunki stanu przed rozpoczęciem prac, projekt zabezpieczenia i stan po konserwacji, pokazujący wspaniałe kolory polichromowanych reliefów. Na ścianach bocznej niszy widać przedstawienia rodziców królowej Hatszepsut. W latach 2009-2010 był w misji profesor Jacek Kościuk ze skanerem 3D. Poprosiliśmy go o dokumentację, bo wcześniejsze pomiary – fotogrametrie wykonane przez pracowników Pracowni Konserwacji Zabytków – nie były satysfakcjonujące. Dzięki skanowaniu 3D mamy dokładną dokumentację dużej części świątyni. Samo zabezpieczenie kaplicy żelbetowym sklepieniem trwało kilka miesięcy. Ważnym elementem tego zabezpieczenia było wykonanie izolacji przeciwwilgociowej, co w tym klimacie może wydawać się zbędne. Choć deszcz pada tam rzadko (raz na kilka lat), ale jak już jest, to bardzo obfity i potrafi spowodować duże szkody. W naszym projekcie wykonaliśmy również odprowadzenie wody. 

hatszepsut8.jpg3.
Były inne problemy techniczne?
Problemem była też skała powyżej świątyni. Jest to tzw. łupek Essna, czyli skamieniały ił. Jest on bardzo kruchy w stanie suchym, ale pod wpływem wilgoci pęcznieje i wypycha wszystko, co jest obok. Mieliśmy więc problem zabezpieczenia kaplicy przed tym efektem. Musimy też brać pod uwagę położenie świątyni na zakończeniu doliny Assasif. Nad nią góruje 140-metrowy klif, który, niestety, co jakiś czas się obrywa. Nie jest monitorowany i nigdy nie wiemy, kiedy to się stanie. Podczas rekonstrukcji kaplicy musieliśmy myśleć więc o jej zabezpieczeniu przed potencjalną spadającą skałą. Nowa kopuła żelbetowa powinna zabezpieczyć kaplicę przed nawet kilkudziesięciotonowym obrywem skalnym.
Wykonywaliśmy też prace rekonstrukcyjne w westybulu Re-Horachte: poza ekspozycją muru dzielącego westybul od dziedzińca, wstawiliśmy szklane zabezpieczenia ze szkła hartowanego w strefie wejścia do zespołu, żeby turyści się nie ocierali o piękne polichromie na ścianach. Wielu turystów chce dotknąć postaci starożytnych bogów. Uważają, że to im przyniesie szczęście lub jakieś szczególne błogosławieństwa. Na przykład na środkowym tarasie jest przedstawienie matki Hatszepsut w ciąży. Jest to jedno z niewielu przedstawień kobiety w ciąży w starożytnym Egipcie. Kobiety wierzą, że jak przyjadą do tej świątyni i potrą brzuch matki Hatszepsut, to wkrótce będą brzemienne.
Starożytni bogowie wciąż działają?
Różni wyznawcy starożytnych bóstw stale się tam pojawiają. Podczas mojego pobytu przyjechała grupa wyznawców Amona. Zapłacili Egipcjanom duże pieniądze za wpuszczenie ich o czwartej rano na tarasy świątyni, żeby tam mogli się modlić o wschodzie słońca. Przyjeżdża dużo Rosjan - wyznawców bogini Hathor. Ustawiają się w kole i śpiewają jakieś murmurando. Jesteśmy już przyzwyczajeni do różnych wyznawców. Do królowej Hatszepsut pielgrzymują też feministki ze Stanów Zjednoczonych.
Feministki?
Tak, wychodzą z założenia, że to pierwsza kobieta, która zdobyła władzę. Kiedyś przyjechała pewna Amerykanka i zaproponowała siebie jako menadżera misji, gdyż jest zachwycona królową i wierzy, że wiele gospodyń domowych ze Stanów Zjednoczonych chce być jak Hatszepsut. Jak dotąd z tej współpracy nic nie wyszło (śmiech). 

hatszepsut1.jpg4.
Co jest tak fascynującego w historii tej królowej?
Była córką Totmesa I z pierwszego małżeństwa, z pierwszą małżonką Ahmes. Natomiast nie mogła zostać faraonem, bo była kobietą. Totmes I miał też syna z drugą żoną. Swojego syna Totmesa II ożenił z pierworodną córką Hatszepsut, czyli z jego przyrodnią siostrą, tak aby stworzyli prawdziwą rodzinę królewską. Ona miała być najważniejszą małżonką, on królem.
Ale to nie całkiem odpowiadało jego ambitnej córce. Jej mąż (i przyrodni brat) był chorowity i pozbawiony predyspozycji do władzy. Wiadomo, że mieli dwie córki. Jedna zmarła we wczesnym dzieciństwie, a druga, Nefrura, prawdopodobnie była przygotowywana przez Hatszepsut na jej następczynię. Totmes III (syn Totmesa II z inną małżonką), którego Hatszepsut ożeniła ze swoją malutką córeczką, był także kilkulatkiem i nie mógł rządzić krajem, więc ona została regentką. Po kilku latach uznała jednak, że chłopiec nie ma nic do powiedzenia i rządziła Egiptem przez 24 lata, początkowo jako regentka, a później już jako faraon. Na początku była przedstawiana na reliefach jako kobieta, a później zaczęła się przedstawiać jako mężczyzna. W sztuce starożytnego Egiptu kobiety przedstawiane są w kolorze żółtym, a mężczyźni w czerwonym. Na jej wizerunkach widać, że były przemalowane z żółtych na czerwone, co dało kolor lekko różowy. Po 24 latach rządów znikła również Hatszepsut. Nie wiemy, w jakich okolicznościach, jakim sposobem została odsunięta od władzy. Czy zmarła, czy została wysłana do jakiegoś haremu, gdzie dożyła spokojnej starości. Wtedy władzę przejął Totmes III, już dorosły mężczyzna. Istnieje hipoteza, już obalona, że Totmes III po wstąpieniu na tron zaczął niszczyć wizerunki Hatszepsut. To jednak nieprawda. Stało się to dopiero po kilku latach i możliwe, że duży udział był w tym kapłanów Amona z Karnaku, którzy mieli wówczas bardzo dużą władzę. Może przestało się to podobać, żeby wspominać królową-uzurpatorkę? Także w późniejszej liście królów Egiptu, z czasów Ramzesa II i jego ojca Setiego I, nie uwzględniono Hatszepsut jako królowej. Wtedy także niszczono jej przedstawienia na świątyni. Mamy więc tam także tzw. zniszczenia historyczne.
Hatszepsut jako królowa z okresu Nowego Państwa, chcąc uzasadnić siebie jako prawowitą królową, a była przecież uzurpatorką, musiała się odwołać do swoich starożytnych poprzedników. Dlatego często wzorowała się na budowlach z okresu Starego bądź Średniego Państwa. Była niewątpliwą nowatorką i przez to jest ciekawa. 


Czekają was kolejne prace...
Aktualnie zespół badaczy pod kierunkiem dr. hab. Mirosława Barwika opracowuje teoretyczną rekonstrukcję zespołu kultu królewskiego. Są prowadzone również prace badawcze w sanktuarium Amona i kaplicy bogini Hathor.
Mamy jeszcze mnóstwo pytań związanych z funkcjonowaniem świątyni. Wiadomo, że były procesje, kwiaty, tańce, śpiewano pieśni, to wnioskujemy przede wszystkim z dekoracji reliefowej ze ścian świątyni. Jest jednak wiele pytań i niejasności. Nad tym pracują egiptolodzy. Nasze badania przebiegają więc w zespole interdyscyplinarnym.
Teraz prace przeniosły się do zespołu kultu królewskiego, gdzie opracowujemy projekt teoretycznej rekonstrukcji świątyni oraz konserwatorski projekt zabezpieczenia i ekspozycji zachowanych reliktów tej części zabytku. W zespole tym jest potężna kaplica królowej Hatszepsut i kaplica jej ojca Totmesa I. Kaplica królowej to największa hala przykryta sklepieniem pozornym w architekturze starożytnego Egiptu. 

Na czym polega sklepienie pozorne?
To sklepienie wykonane z płyt wysuwanych schodkowo ku środkowi. Następnie płyty te były podcinane, tworząc kolebę. Kaplica Hatszepsut jest również przepięknie dekorowana polichromowanymi hieroglifami oraz dekoracją figuralną.
Oprócz naszych planowych zadań, jesteśmy grupą ratunkową – realizujemy mniejsze projekty konserwatorskie w miejscach, gdzie pojawiają się niepodziewanie jakieś problemy. 

Kto wchodzi w skład waszej grupy?
Szefem misji jest dr Zbigniew Szafrański, dyrektor Polskiej Stacji Badawczej w Kairze. Ja jestem architektem misji, ze mną na stałe współpracuje dr inż. arch. Aleksandra Brzozowska i mgr arch. inż. Mariusz Caban, oboje z PWr. Głównym konstruktorem jest pan Mieczysław Michiewicz, emerytowany pracownik Instytutu Technik Budowlanych. Jest też grupa konserwatorów (kamienia, polichromii, drewna), którą kieruje konserwator dzieł sztuki pan Rajmund Gazda.
Dom misji to podobno też ciekawe miejsce…
Tak, 22 lutego mieliśmy tam podwójną uroczystość – oprócz otwarcia zespołu kultu słońca, także 100-lecie domu misji polskiej, tzw. Metropolitan House. Jego nazwa pochodzi od pierwotnych właścicieli - dom był wybudowany dla misji amerykańskiej z Metropolitan Art Museum w Nowym Jorku. Stoi w Dolinie Assasif w miejscu, gdzie kiedyś była wioska Qurna, zlikwidowana dekretem prezydenta Mubaraka w 2005 roku. Ludzie z tej miejscowości byli potomkami braci Rasul, którzy założyli tę osadę pod koniec XIX wieku. Zamieszkali na starożytnych grobach i zajmowali się ich grabieżą oraz handlem artefaktami. Cennym wówczas produktem był m. in. proszek z mumii - dobry na wszystko, od bólu głowy po leczenie niepłodności. Współcześni mieszkańcy wsi nie handlowali już dziełami sztuki, ale dostęp do tamtejszych grobów był utrudniony dla naukowców, gdyż trudno prowadzić prace archeologiczne w dużym pokoju cudzego domu.
Tak więc dziś dom misji to jedyny istniejący budynek mieszkalny na tym potężnym cmentarzu, gdzie znajduje się około 5000 grobów.

Hatszepsut10.jpg5.
Jak się tam śpi?
Bardzo dobrze. Cisza i spokój. Jedyna rzecz, która zakłóca nasz sen, to czasem wyjące wilki pustynne. Pracownicy mieszkają tam od listopada do kwietnia, a prócz misji pracującej dla królowej Hatszepsut jest tam też siedziba misji świątyni Totmesa III oraz misji koptyjskiego eremu.
Byli tam pierwsi chrześcijanie?
Tak, w pierwszych wiekach chrześcijaństwa świątynia była zamieniona w klasztor koptyjski. Stąd nazwa Deir el-Bahari, co znaczy klasztor północny. Istniał on tam od pierwszych wieków chrześcijaństwa aż do podboju Egiptu przez Arabów. Wtedy został zniszczony, ale jego resztki były jeszcze widoczne pod koniec XIX wieku. Na początku XX wieku pozostałości klasztoru zostały zdemontowane i usunięte przez misję angielską, którą kierował Szwajcar Edouard Naville. Taka była wtedy doktryna konserwatorska. Obowiązywała tak zwana czystość stylowa - ze starożytnych budowli usuwano wszystkie późniejsze zabytki i zostawiano tylko czystą architekturę faraońską.
Kiedy następna wizyta u Hatszepsut?
Dopiero za rok. Ze względu na prowadzenie zajęć na uczelni, zawsze wyjeżdżamy tam na miesiąc podczas sesji i przerwy semestralnej. W tym czasie trzeba skumulować wszystkie badania. Z naszego wydziału zazwyczaj wyjeżdża z nami dwoje lub troje studentów, przeważnie ze specjalności Ochrona Zabytków. Mają możliwość otrzymania stypendium z Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW, przyznawanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Mieliśmy stypendystów, którzy odbyli pełny pięciomiesięczny egipski staż: w naszej misji i w misji prowadzonej przez profesora Rafała Czernera w Marinie el Alamein, a także w Aleksandrii, na Kom el-Dikka.
Plan na następny sezon to finiszowanie w projekcie rekonstrukcji zespołu kultu królewskiego i rozpoczęcie projektu konserwatorskiego – zabezpieczenia, rekonstrukcji i ekspozycji. Bierze w nim udział, oprócz mnie, dr inż. arch. Aleksandra Brzozowska i mgr inż. arch. Mariusz Caban, doktorant profesora Jacka Kościuka. Profesor Kościuk, oprócz ostatnio prowadzonych projektów w Peru, jest też zaproszony przez dyrektora Szafrańskiego do badań rekonstrukcji kościoła wczesnochrześcijańskiego na terenie świątyni Hatszepsut. Staramy się też w nie włączać jak najwięcej innych branżystów, także z Politechniki Wrocławskiej. W Dongoli w Sudanie północnym opracowaliśmy projekt z profesorem Romualdem Tarczewskim, konstruktorem z naszego wydziału. Jest to projekt zabezpieczenia najstarszego meczetu Sudanu oraz projekt zagospodarowania całego parku archeologicznego. Do tego typu badań potrzebni są konstruktorzy, geolodzy i geodeci. Chętnie zaangażujemy takich specjalistów z naszej uczelni. Przewiduje to także nasza umowa z Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego.
Rozmawiała Krystyna Malkiewicz

Na zdjęciach: 1. Widok kaplicy Małego Anubisa przed rozpoczęciem prac – lata 90. XX wieku (fot. archiwum Teresy Dziedzic), 2. Prace przy budowie kopuły nad kaplicą Anubisa, 2001 r. (fot. archiwum Teresy Dziedzic), 3. Rekonstrukcja ołtarza zespołu kultu słonecznego świątyni Hatszepsut (autor: Teresa Dziedzic), 4. Świątynia Hatszepsut, kaplica Małego Anubisa (fot. Maciej Jawornicki), 5. Dr arch. Teresa Dziedzic na tle świątyni Hatszepsut, luty 2015 rok (fot. Grzegorz Dziedzic)