Dlaczego inaczej oszczędzamy energię w domu, a inaczej w pracy? Odpowiedzi szukała trójka naukowców: dr Marta R. Jabłońska z Uniwersytetu Łódzkiego, dr Simona Jursová z Uniwersytetu w Ostrawie i dr Krzysztof Billewicz z Politechniki Wrocławskiej
Na początku 2014 roku instytucje OnePoll i Rexel przeprowadziły badania, których celem było poznanie zachowań Brytyjczyków, związanych z poszanowaniem energii elektrycznej w domu oraz w miejscu pracy. Zaobserwowano tam zjawisko, które nazwano „rozdwojeniem jaźni”. Polegało na tym, że ludzie deklarowali, że oszczędzają energię w domach, natomiast nie oszczędzają jej w pracy.
Jak owo energetyczne „rozdwojenie jaźni” wygląda w Polsce i u naszych południowych sąsiadów, badała dr Marta R. Jabłońska z Uniwersytetu Łódzkiego, dr Simona Jursová z Uniwersytetu w Ostrawie i dr Krzysztof Billewicz z Politechniki Wrocławskiej.

Pomysłodawca badań, dr Krzysztof Billewicz z Zespołu Sieci i Systemów Elektroenergetycznych Politechniki Wrocławskiej, dzięki analizie wyników ankiety chciał dowiedzieć się m.in., dlaczego wychodząc z łazienki we własnym mieszkaniu gasimy światło, a w pracy już nie. - Albo czemu nie wyłączamy komputera, monitora czy drukarki, jeśli idziemy na zebranie, czy regulujemy temperaturę grzania kaloryfera, dlaczego gotujemy pełen czajnik wody, a nie tylko tyle, ile nam potrzeba do zrobienia jednej filiżanki herbaty i czy otwieramy okno pomimo włączonej klimatyzacji - wylicza dr Billewicz.
A ponieważ ekologia, traktowana jeszcze niedawno jako domena międzynarodowych organizacji, wkroczyła do naszych domów pod postacią m.in. segregacji odpadów czy właśnie oszczędzania wody i energii elektrycznej, naukowcy chcieli dowiedzieć się, jakimi przesłankami kierujemy się oszczędzając. Czy chodzi nam o oszczędność surowców, środowiska naturalnego, czy może własnych pieniędzy? Co nami kieruje, kiedy wyłączamy światło po wyjściu z toalety w swoim miejscu pracy? Jeśli w ogóle to robimy.
1.
Z badań wynika, że większość ankietowanych deklarowała, że oszczędza w pracy „aby nie marnować energii”, 39 proc. oświadczyło, że oszczędza z chęci „ochrony środowiska”, a tylko 18 proc „aby obniżyć rachunki za prąd płacone przez pracodawcę”. Część z nas oszczędza, bo takie przyzwyczajenie wyniosła z domu (ok. 40 proc.).
Jednak częściej w domu niż w pracy zdarza nam się np. wietrzyć pomieszczenie, jeżeli jest w nim zbyt gorąco, a kaloryfery grzeją.
Połowa z nas częściej wyłącza komputer w domu niż w pracy, gdy z niego nie korzysta. Wolimy też ładować telefony komórkowe w pracy niż w domu. – Jednak niektórzy pracodawcy wykorzystują telefony prywatne do rozmów służbowych, wtedy trudno mówić o działaniu na szkodę pracodawcy – zwraca uwagę dr Krzysztof Billewicz. – Poza tym można by się zastanawiać nad inną kwestią: jak często ładujemy telefon służbowy w domu – dodaje.
Na ankietę zamieszczoną w internecie odpowiedziały 244 osoby. Większość stanowiły kobiety z wyższym wykształceniem, w wieku od 22 do 34 lat, mieszkające w mieście powyżej 500 000 mieszkańców.
Wśród najważniejszych, wykrytych na podstawie ankiety zależności, wymienić należy m.in. taką, iż płeć miała wpływ na brak chęci do oszczędzania energii.
Okazało się, że mężczyźni częściej deklarowali, że nie oszczędzają energii elektrycznej w miejscu pracy. Poczucie że, według własnej opinii, respondent oszczędza energię elektryczną w pracy, wzrastało z wiekiem.
Respondenci w wieku 35-44 lata najczęściej oszczędzali zarówno w domu, jak i w miejscu pracy. Najwięcej czynności prowadzących do wzrostu ilości zużywanej energii w miejscu pracy podejmowały osoby w wieku 22-34 lata, a w gospodarstwie domowym 45-54 lata.
Energię najczęściej oszczędza się w firmach międzynarodowych, zatrudniających do 50 pracowników oraz w firmach z branży energetycznej. - Chociaż z uwagi na zbyt małą próbę respondentów badania nie są reprezentatywne, to jednak mogą być wskazówką dla pracodawców i firm – uważa dr Billewicz. - Wprowadzenie lub modernizacja polityki oszczędności energii może być bardziej skuteczne, jeśli pracodawca weźmie pod uwagę nawyki pracowników.
Życie jak zwykle okazało się bogatsze niż uproszczone pytania w ankiecie. Respondenci zwracali uwagę m.in. na to, że w niektórych miejscach pracy nie ma możliwości otworzenia okien czy regulacji temperatury grzejników, a nawet wykorzystania komputerów do prywatnych celów, pracownicy wykonują swoją pracę w terenie lub na delegacjach. - Dlatego zamierzamy kontynuować nasze badania - podkreśla dr Krzysztof Billewicz. - Chcemy dotrzeć z naszymi ankietami - również w formie papierowej - do szerszego grona odbiorców, pracowników różnych branż, nie tylko biurowych.
Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz
O badaniach czytaj też tutaj i tutaj.
1. Zdjęcie: Fotolia