Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Badania i Technologie

Drukuj

Naukowcy z Politechniki Wrocławskiej w Chersonezie

12.09.2013 | Aktualizacja: 06.08.2014 14:54

Park archeologiczny – Chersonez Taurydzki (fot. Rafał Czerner)

Profesor Rafał Czerner wrócił z Krymu, gdzie konsultował niedawne odkrycia polsko-ukraińskiej misji archeologicznej w Chersonezie.

W jaki sposób znalazł się pan na Krymie? Nie był tam pan pierwszym pracownikiem naszego Instytutu Historii Architektury, Sztuki i Techniki...
Zacznijmy od historii: dr Andrzej Biernacki z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, kierownik Międzynarodowej Interdyscyplinarnej Ekspedycji Archeologicznej „Novae”, od 1997 roku współpracuje z Narodowym Rezerwatem Chersonez Taurydzki  (Nacjonalnyj Zapowiednik Chersonez Tavriczeskij). Wspólnie z dr Eleną Kleniną, która pracuje z nim również w „Novae” w Bułgarii. Reprezentując obie instytucje kierują Polsko-Ukraińskim Projektem Naukowo-Badawczym. Prowadzą tam badania archeologiczne. Nie jest to jedyna tamtejsza ekspedycja, bo Chersonez to ogromny rezerwat archeologiczny. W 1998 r. dołączył do współpracy śp. profesor Stanisław Medeksza z Politechniki Wrocławskiej. Efektem jest seria artykułów, które się składają na połowę tomu dotyczącego wczesnobizantyjskiej architektury sakralnej Chersonezu. Pracował tam również śp. profesor Jerzy Rozpędowski, który jeździł do Chersonezu regularnie, jako emeryt, aż do 2010 r. Badał tamtejszy antyczny teatr grecki, potem przebudowany na rzymski. W międzyczasie pojawiały się tam też inne osoby związane z Wydziałem Architektury PWr. Kiedyś, w początkowym okresie, był w Chersonezie profesor Jacek Kościuk, bywali też nasi studenci. Ostatnio również moja dyplomantka Maria Gazda, która wkrótce ma bronić pracę dyplomową na temat teatru w Chersonezie. Pomagała jeszcze profesorowi Rozpędowskiemu przedstawić na konferencji pracę o tej antycznej budowli. Maria Gazda przygotowuje się już do pracy doktorskiej o tamtejszych późnobizantyjskich kościołach. Teraz z kolei na konsultacje zaproszono mnie.
Jaka jest historia tego miejsca?
Wybrzeże w rejonie Sewastopola kształtuje kilka niedużych półwyspów. Na jednym z nich, około 422/421 r. p.n.e., greccy koloniści z Heraklei Pontyjskiej założyli miasto na miejscu wcześniejszej greckiej osady z końca VI w. p.n.e. Potem od połowy II w. n.e. przebywały tam przez około 100 lat wojska rzymskie. Gdy w 395 r. dokonał się rozpad cesarstwa na wschodnie i zachodnie – Chersonez znalazł się na terenie wpływów Bizancjum. Stąd, oprócz pozostałości greckich i rzymskich, są tam też zabytki wczesnochrześcijańskie i bizantyjskie. Dziś Chersonez to wielki park archeologiczny, który w tym roku, w lipcu, został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dzięki temu gospodarze jeszcze bardziej dbają o jego właściwą ekspozycję. W rezerwacie mieści się muzeum, a nieopodal góruje nad Chersonezem ważny dla rosyjskiego prawosławia sobór Św. Włodzimierza, gdzie miał miejsce chrzest Rusi, przyjęty przez księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego. W tym roku odbywały się obchody 1025-lecia. Był na nich nawet prezydent Rosji, co pokazuje, jak ważne jest to miejsce. Na terenie parku archeologicznego znajduje się ok. 20 reliktów różnych kościołów: wczesnochrześcijańskich, bizantyjskich, małych, ale i wielkich bazylik.
Czym zajmują się teraz Polacy?
Ekspedycja od trzech lat prowadzi badania na terenie ścisłego centrum miasta antycznego, nieopodal teatru, z zamiarem poszukiwania agory. Wcześniej jej uczestnicy badali i prowadzili prace zabezpieczające niektórych z tamtejszych kościołów. Tym też, w ostatnich latach swojego życia, zajmował się profesor Jerzy Rozpędowski. Teraz na terenie miasta antycznego, szukając agory, nasi archeolodzy znaleźli pozostałości kolejnej, dość dużej trójnawowej bizantyjskiej bazyliki z narteksem (przedsionkiem), datowanej na V-VI wiek. Ona właśnie jest od dwóch lat przedmiotem badań zespołu dr. Biernackiego i dr Kleniny, finansowanych przez Fundusz Humanistyki Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Jaka była pana rola w Chersonezie?
Zostałem poproszony o konsultacje w dwóch sprawach: po pierwsze studiów nad architekturą. Na wykopaliskach, oprócz znajdowania różnych pięknych przedmiotów, rzeźb czy mozaik, jednym z głównych zadań jest rozpoznanie architektury, która bywa nawarstwiona w kolejnych fazach historii obiektu. Na ogół odbywa się to we współpracy archeologów i architektów. Wcześniej mieliśmy już doświadczenia wspólnej pracy z dr. Andrzejem Biernackim z Bułgarii i z Egiptu. Po drugie, konsultacje dotyczyły spraw związanych z konserwacją i ekspozycją odkrywanych pozostałości miasta. W związku z niedawnym wpisaniem Chersonezu na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, rezerwat archeologiczny jest bardziej obserwowany, więc wizyta eksperta była potrzebna. Udzieliłem też wywiadu w telewizji ukraińskiej, gdzie chwaliłem cały park archeologiczny.
Od osób zwiedzających Chersonez słyszałam, że podobno specjaliści z Politechniki Wrocławskiej zaproponowali tam zastosowanie specjalnej zaprawy do konserwacji murów.
Nie ma w niej nic nadzwyczajnego ani cudownego (śmiech). No może pewne proporcje składników – są one dobrze wystudiowane i wypróbowane. Ale, jak widać, rzeczy codzienne dla budowlańców i architektów w nowym kontekście mogą stać się czymś ważnym dla archeologów. Podobne zaprawy stosujemy też do zabezpieczania starożytnych murów w Egipcie i w Bułgarii. Na podstawie wieloletnich doświadczeń profesora Medekszy i profesora Rozpędowskiego zastosowano rzecz zupełnie prostą: wiemy, że to powinna być niezbyt mocna zaprawa, właściwie wapienna, z niewielką domieszką białego cementu. Ściany wykopane spod ziemi natychmiast zaczynają niszczeć. Dlatego należy je, zwłaszcza od góry, zabezpieczyć, aby woda w nich nie penetrowała i aby się nie rozpadły. Wzmacniamy więc ich korony, czasem minimalnie je podwyższając i tak formując nadbudowy, żeby woda mogła z nich swobodnie spływać. Od kiedy któryś z naszych profesorów wymyślił tę proporcję składników zaprawy (przypuszczalnie profesor Medeksza, bo specjalizował się w zagadnieniach konserwacji i ekspozycji), to zespół dr. Biernackiego stosuje ją od lat. Ona się dobrze sprawdziła, nie jest ani za mocna, ani za słaba i zabezpieczone mury doskonale się spisują, z czego nasi archeolodzy są bardzo dumni. A są tam przecież mury zabezpieczane od XIX w. różnymi sposobami. Był okres stosowania silnego szarego cementu, który już dziś nie wygląda dobrze. Były też pomysły na zaawansowane preparaty chemiczne wzmacniające wnętrze ścian, bez zabezpieczania ich od góry. Z doświadczeń z Mariny mogę jeszcze dodać, że nadal eksperymentujemy z proporcjami tej zaprawy, w tym sezonie np. przy tynkowaniu kolumn. Nie jest to żaden wielki wynalazek, ale faktem jest, że został wypróbowany, że nie ma w nim groźnych dla murów materiałów, bo w zasadzie tylko tradycyjne (jeśli cement, to tylko biały i w niedużych ilościach). Poza tym, są to materiały łatwo dostępne, co ważne, bo przy zabezpieczaniu murów potrzebne są duże ilości zaprawy.
Czy jeszcze jakieś inne działania naszych pracowników są widoczne w Chersonezie?
Są też różne rozwiązania szczegółowe. To przede wszystkim zasługa profesora Rozpędowskiego, który w ostatnim czasie tam jeździł regularnie. Były stosowane konkretne rozwiązania przy pojawiających się problemach – jak coś eksponować lub zabezpieczyć. Na przykład nawierzchnie, po których będą chodzić turyści: zastosowano żwir, a pod spodem ułożono geowłókninę, zabezpieczającą przed przerastaniem roślinności. Takie rzeczy zaobserwowałem jako zwiedzający. Pojawiła się też kwestia konstrukcji ścian: niektóre z nich były budowane ze wzmocnieniem z drewna – przetykane na pewnych wysokościach wmurowanymi w lico poziomymi beleczkami drewnianymi. Ich ślady pozostały tylko w postaci odcisków, jakby negatywów. W najstarszych rozwiązaniach przy konserwacji zastępowano je betonowymi belkami, a w murach zabezpieczanych przez polski zespół wstawiono drewniane beleczki odpowiednio przycięte na wymiar i zakonserwowane. Wygląda to bardzo dobrze i widzę w tym chyba rękę profesora Rozpędowskiego.
Na jednym ze zdjęć nad chersoneskim parkiem powiewa polska flaga. Czy ta misja jest naszym przyczółkiem na Krymie?
Trochę tak. Ślady polskie są tam od dawna. Wykopaliska w Chersonezie w końcu XIX wieku zainicjował, dając też początek rezerwatowi, Karol Kościuszko-Waljużynicz, inżynier, następnie badacz o polskich korzeniach, zmarły w 1907 r. i pochowany na terenie rezerwatu. Ale nie jest to jedyna polska obecność, bo od niedawna mamy konsulat RP w Sewastopolu. Jest to przy tym jedyny konsulat kraju UE na tym terenie. Zespół dr. Biernackiego i dr Kleniny blisko współpracuje z naszą placówką, która stanowi dla nich ważne oparcie, także finansowe i stypendialne. Między innymi staraniem konsula został wydany polski (i w wersji angielskiej) przewodnik po Chersonezie napisany przez oboje badaczy. Obecność naszych naukowców jest też istotna dla promocji Polski. Nie są tam jedyni, obok, na innych stanowiskach pracują też Ukraińcy i Amerykanie. Park archeologiczny, pięknie położony i bardzo popularny, jest trochę tym dla Sewastopola czym Giza dla Kairu (przy zachowaniu proporcji). Wśród ukraińskich studentów – wszystko jedno jakiej specjalności - odbycie praktyki robotniczej na terenie tamtejszych wykopalisk jest sprawą prestiżową, którą można się pochwalić. Zwłaszcza teraz, gdy Chersonez znalazł się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Rozmawiała Krystyna Malkiewicz