3 listopada 2012 r. zmarł Jerzy Przystawa. Na pogrzebie, który zgromadził niezwykłe tłumy ludzi, „we wszystkich, jakże licznych przemówieniach podkreślano, że Polska straciła wielkiego, niezwykłego Polaka. Jurek rzeczywiście był niezwykły. Tak niezwykły, że trudno o nim pisać” – stwierdził w swoim wspomnieniu prof. dr hab. Ludwik Dobrzyński (NCBJ w Świerku).
Utalentowany fizyk, który dwukrotnie (w 1982 i 1989 r.) odmówił przyjęcia tytułu profesora w proteście przeciwko polityce władz wobec środowiska naukowego. Używał zresztą czasem określenia „profesor” jako inwektywy. Dawno temu, aby udowodnić, że PRL-owska prasa wydrukuje dowolne bzdury, byle tylko były właściwie opakowane ideologicznie, zamieścił w magazynie tygodniowym „Gazety Robotniczej” artykuł podpisany tytułem profesorskim i nic niemówiącym nazwiskiem, a donoszący o wielkim odkryciu radzieckiego uczonego prof. Łomorukowa – czyli podwodnych wodospadach, które miały jakoby zrewolucjonizować energetykę.
Choć można by wiązać z Nim wiele anegdot, był człowiekiem bardzo poważnym. – Jurek był człowiekiem zasad i przekonań, które nie były dla niego czczym frazesem przywoływanym w dogodnej chwili. Za swoje zasady i przekonania gotów był płacić wysoką cenę. I płacił: cenę więzienia, zagrożenia życia, wieloletnich procesów wytaczanych Mu przez ludzi pokroju opryszków... Ostatnimi laty wszystkimi siłami dążył do jednego celu: by Ojczyzna miała się jak najlepiej – powiedział dyrektor Instytutu Fizyki Teoretycznej UWr prof. Janusz Jędrzejewski.
– Należał do ludzi, którzy „łakną i pragną sprawiedliwości”. Miał jasno sprecyzowane poglądy, dla których umiał zaskarbić szacunek. Włożył wiele ciężkiej pracy i cierpienia w walkę o osiągnięcie niepodległości. I chciał tę naszą niepodległość udoskonalać – podkreślał prorektor UWr prof. Adam Jezierski.
Prof. Jerzy Andrzej Przystawa urodził się 29 kwietnia 1939 r. w Czortkowie, w woj. tarnopolskim (80 km od Kamieńca Podolskiego, 50 km od Zaleszczyk i ok. 300 km od obecnych granic polskich). Był absolwentem fizyki (1962) Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie szybko dostrzeżono Jego talent naukowy. Mimo to pierwsze dwa lata po studiach pracował jako nauczyciel i kierownik laboratorium w Jeleniogórskiej Wytwórni Optycznej. Od 1962 r. pracował jako nauczyciel akademicki w Instytucie Fizyki Teoretycznej UWr. W 1968 r. uzyskał doktorat, w 1976 r. habilitację. Tytuł profesora nadano Mu w 1998 r.
Obszarem Jego zainteresowań badawczych był teoretyczny opis fazy skondensowanej, szczególnie związki uranu, ich struktura i własności fizyczne. Na tym polu bardzo dużo osiągnął we współpracy z grupą doświadczalną śp. prof. W. Trzebiatowskiego.
– Był świetnym teoretykiem, który potrafił uzasadniać powstawanie złożonych struktur magnetycznych i warunki ich przemian – napisał o nim prof. Ludwik Dobrzyński z NCBJ w Świerku, gdzie w ostatnich latach pracował.
Odbywał staże m.in. w Dubnej (dokąd zresztą szmuglował egzemplarze Biblii), w Dandee, Zagrzebiu i na Columbia University (USA). Wygłaszał liczne cykle wykładów z fizyki, m.in. na szkole fizyki teoretycznej w Trieście, na Uniwersytecie Chalmers w Goeteborgu, w Palermo i in. Zaangażowany pedagog, traktował bardzo poważnie swoich studentów. Wytwarzał wspaniałą atmosferę, był bardzo otwarty na ludzi, którym ogromnie pomagał.
Do Jego bliskich przyjaciół należeli tak sławni fizycy, jak profesorowie Neil Ashcroft i David Mermin, autorzy znanego podręcznika Solid State Physics, którzy po śmierci Jerzego Przystawy przysłali kondolencje. Jego wytrawna znajomość fizyki umożliwiła Mu też uzyskanie od Rogera Penrose’a zgody na tłumaczenie jego znakomitej monografii Droga do rzeczywistości. Wyczerpujący przewodnik po prawach rządzących Wszechświatem (Warszawa, wyd. Prószyński i s-ka, 2006). Tłumaczenie to bardzo szybko zniknęło z półek księgarskich.
Wśród nadesłanych kondolencji były też te od prof. Erio Tosattiego z Triestu i prof. Jurija Hołowacza ze Lwowa.
Ale zebrani tak licznie na cmentarzu dowiedli, że równie cenna była Jego działalność społeczna i polityczna. Zasłużył się jako popularyzator nauki swoją książką Odkryj smak fizyki, której drugie wydanie znalazło się właśnie na półkach księgarskich i której najlepszą recenzją – jak zauważył
prof. Jerzy Warszewski (UŚ) – jest fakt, że prowadzące ośrodek dla ociemniałych w Laskach siostry Franciszkanki – służebnice Krzyża zwróciły się do prof. Przystawy o zgodę na transliterację Jego książki na alfabet Braille-’a. W tym samym duchu działał prof. Przystawa w 1981 r. w Komitecie Oporu Społecznego na Dolnym Śląsku. KOS był społeczną inicjatywą na rzecz solidarności międzyludzkiej i miał budować społeczeństwo obywatelskie. Głównym jego celem było kształcenie i wychowanie.
Wszystkie działania Jerzego Przystawy podporządkowane zaś były „patriotycznym potrzebom Państwa”. Jak powiedział w pięknym wystąpieniu nad trumną Zmarłego prof. Andrzej C. Czachor: – W czasach drętwych kompromisów odważnie, bez przesady i egzaltacji, mimo sceptycyzmu milczącej większości podjąłeś walkę o rozbudzenie świadomości patriotycznej Polaków, o pogłębienie wiedzy o naturze demokracji i szczególnej wadze wyborczych rozwiązań ustrojowych. Odrzucałeś minimalistyczną ambicję sięgania tylko po to, co w danych warunkach politycznych jest osiągalne. Walczyłeś o rozwiązania istotne i konieczne. Unikałeś ładnej drętwej mowy o sprawach marginalnych. Chciałeś nas, Polaków, wyrwać z drętwoty politycznej. Chciałeś naładowanych roszczeniami mieszkańców ziem między Odrą a Bugiem przemienić w obywateli, którzy przez swych zaufanych reprezentantów zdecydowanie, z wyobraźnią zaopiekują się państwem jako swoim własnym gospodarstwem.
Temu celowi miały służyć Jego liczne teksty publikowane w latach osiemdziesiątych, m.in.: w „Aspekcie”, „Obecności”, „Solidarności Walczącej”, „Biuletynie Dolnośląskim”, „Z dnia na dzień”, a także na łamach „Bazy”, „Kultury Niezależnej”, „Kręgu”, „Walki” i „CDN” (pod ps.: Andrzej Łaszcz,
Józef Put, Czesław Odrowąż, A.Ł.), Jego odczyty i wykłady na tematy społeczno- polityczne, wygłaszane w kościołach i prywatnych mieszkaniach, Jego współautorska (z M. Dakowskim) książka na temat afery FOZZ i materiały zamieszczane w ostatnich latach na forach internetowych (Salon24, Prawica. net, JOW24, w Polityce). Dlatego działał w Duszpasterstwie Ludzi Pracy, Duszpasterstwie Akademickim, Komitecie Pomocy Internowanym i ich Rodzinom. Dlatego w 1981 r. był internowany, a w latach 1981-1989 wielokrotnie odmawiano mu wydania paszportu, przesłuchiwano, wzywano na posterunki MO. W maju 1988 r. uczestniczył w strajku studentów i pracowników UWr. W 1989 r., w proteście przeciwko obradom Okrągłego Stołu, został członkiem Sekretariatu Krajowego tzw. Porozumienia Szczecińskiego.
Już w 1956 r. uczestniczył w wiecach i manifestacjach studenckich we Wrocławiu; w 1968 – w wydarzeniach marcowych. Od 1980 działał w Solidarności, był członkiem Komisji Zakładowej na UWr, w 1981 jej łącznikiem z Zarządem Regionu Dolny Śląsk. Od 13 do 15 grudnia 1981 r. współorganizował strajk na uczelni, był członkiem Komitetu Strajkowego. Od 14 do 24 grudnia
1981 r. był członkiem RKS „S” Dolny Śląsk.
W nowej rzeczywistości był radnym Rady Miasta Wrocławia (1990-1998).
W 1990 r. jego bezkompromisowa postawa skłoniła Go do wystąpienia z Solidarności. W 1991 r. został współorganizatorem Ruchu na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych (JOW). Poświęcił tej idei ogromnie dużo sił, uważając, że system JOW to zasadniczy instrument doskonalenia człowieka w demokracji i narzędzie walki z partiokracją.
– Zmysł polityczny prof. Jerzego Przystawy kazał Mu forsować taką polityczną mądrość: ludzie są w stanie skupić się wokół jednego hasła. Jeśli są dwa – jest też okazja do podziału. Ruch JOW przyjął ten punkt widzenia. Uznając za najważniejszą sprawę rozumny wybór ludzi zaufania do pełnienia władzy państwowej – realizować będziemy nadal, do skutku, ten testament patriotyczny naszego przywódcy i przyjaciela: wybierać do sejmu ludzi, nie partie. – mówił prof. Czachor.
Znajomi Jerzego Przystawy znali jego sentyment do poezji. Dlatego podczas przemówień pożegnalnych cytowano Słowackiego, Norwida, ale brawa zerwały się po cytacie z Mariana Hemara:
Dulce, decorum est pro patria mori!
Ale też wszędzie, gdzie walczący pada Twarzą do wroga – jest pole Cecory.
I tam się Polska nad nim chyli, blada,
Choćby w swym boju sam jeden był
całem
Wojskiem i sam był wojska
generałem