Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Sprawy studenckie

Drukuj

ŻAKtando, czyli juwenaliowe potyczki z językiem polskim

05.05.2015 | Aktualizacja: 11.05.2015 12:13

(fot. Krzysztof Mazur)
Z zawiłościami polskiej ortografii i interpunkcji zmagała się we wtorek ponad setka studentów Politechniki Wrocławskiej. Uczestniczyli w zorganizowanym już po raz czwarty ŻAKtandzie
- Nie boję się tego dyktanda - mówiła tuż przed rozpoczęciem imprezy Lena, jedna z uczestniczek. – To dla mnie przyjemność, powrót do lat szkolnych. Poza tym często poprawiam teksty swoich kolegów i chciałam teraz sprawdzić samą siebie.
Gdy autorka tekstu, dr Helena Kajetanowicz, zaczęła dyktować, na niektórych uczestników padł blady strach. W tekście roiło się bowiem od pułapek ortograficznych i interpunkcyjnych. Bohater tekstu, student Politechniki, „nie zmierzał, jak co dzień, do Wszechnicy, tylko na dworzec Wrocław Główny. Przywitały go tam ludzki gwar, nie większy niż zazwyczaj, oraz niemiłosierny hałas składu łączonego sprzęgiem śrubowym. Nie zważając na te okoliczności, wpadł do czekającego nieopodal pulmanowskiego wagonu.” Po długiej podróży „wysiadł półprzytomny na niewielkiej zabużańskiej stacji”, z której powędrował do miejscowego Domu Kultury. Trwał tu właśnie wernisaż wystawy zegarów świata. Student przybył tu jednak nie po to, by podziwiać czasomierze, lecz na umówione wcześniej spotkanie. Po dłuższej chwili rozglądania się po okolicy zauważył, że „zza węgła wyłania się zamaskowane, ryże indywiduum. Nie mówiąc ani słowa, przekazało [studentowi] kopertę w kolorze lapis-lazuli i oddaliło się. Z epistoły student dowiedział się, że wprawdzie poniżej ma upragniony tekst tegorocznego ŻAKtanda, wykradzionego ze zhakowanej strony internetowej”, lecz organizatorzy zorientowali się w porę i przygotowali inną wersję dyktanda.
- Nie było aż tak trudno, jak się spodziewaliśmy – mówili tuż po wyjściu Kasia i Bartek, uczestnicy imprezy. – Jednak nie wszystkie słowa znaliśmy: język polski jest przecież bardzo bogaty. Mieliśmy np. kłopot z napisaniem nazwy koloru. I jak się pisze imię bohatera: Bożywoj czy Borzywoj? Napisaliśmy przez „ż” – od Boga.

Po krótkiej przerwie rozpoczęła się prelekcja dr Heleny Kajetanowicz o współczesnych wzorach językowych. Zwróciła ona uwagę na błędy językowe, popełniane nawet przez osoby z wyższym wykształceniem. – Najczęściej popełniamy błędy frazeologiczne, czyli używamy niewłaściwych wyrażeń – tłumaczyła. – Czasem polegają one na użyciu niewłaściwego wyrazu (np. „Twoje błędy gołą ręką widać”) czy powtórzeniach. Przykładem tego jest powszechnie używane „cofanie do tyłu” czy „hospitalizacja w szpitalu”. Kajetanowicz krytykowała też nadmierne zastępowanie słów polskich ich angielskimi odpowiednikami. – Błagam, nie mówcie, że kogoś „kompletnie” nie rozumiecie – apelowała. – Przecież lepiej jest stwierdzić, że zupełnie lub wcale nie rozumiemy. Uważa też za niewłaściwe używanie „kalek językowych”, czyli tłumaczenia obcojęzycznych wyrażeń słowo w słowo. – Nie mówmy „póki co” czy „rzecz w tym, że”, bo to rusycyzmy – twierdziła. – W zamian za to używajmy „na razie” i „chodzi o to, że”. A przede wszystkim używajmy wyrażeń, które na pewno dobrze rozumiemy.
ml