Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości

Sprawy studenckie

Drukuj

Kuba Romańczuk: Na wszystko da się znaleźć czas

30.04.2013 | Aktualizacja: 16.05.2013 10:47

Hip-hop to rodzaj mentalności - uważa Jakub Romańczuk (fot. Magdalena Chomiakowska)

Jest studentem II roku Zarządzania na Politechnice Wrocławskiej, równolegle uczy się na Uniwersytecie Ekonomicznym, działa w samorządzie studenckim, pisze wiersze po angielsku, tańczy. Z Jakubem Romańczukiem rozmawiamy o pasji i o pewnej czapce.

Tańczysz od zawsze?
Jakub RomańczukChoć z tańcem miałem styczność praktycznie całe życie, to tak naprawdę zajmuję się tym dopiero od kilku lat. Pochodzę z tańczącej rodziny – moja babcia, mama i ciocia są instruktorkami tańca towarzyskiego. Ponoć pierwsze kroki postawiłem właśnie na sali tanecznej (śmiech).
I naprawdę dopiero od kliku lat sam tańczysz?
Mniej więcej od pięciu. Późno się to u mnie zaczęło. Nie wiem, może to była jakaś forma buntu? Jak widziałem, co taniec towarzyski robi z facetami, to powiedziałem: „nie, dziękuję, ja tak nie chcę”.
A co takiego robi!?
Znam trochę tancerzy towarzyskich i mimo że wiem, że to są całkiem fajni i normalni ludzie, to jednak ich sposób poruszania się, gestykulacja i pewne zmanierowanie - to stanowczo nie moja bajka.
Bo twoja to…
Hip-hop, house, locking, popping. Zawsze chciałem znaleźć jakąś grupę taneczną odpowiednią dla siebie. Dopiero w liceum się udało, dokładnie po pierwszej klasie. I co ciekawe, to mniej więcej tyle samo lat co tańczę, to uczę. Od dziecka obserwowałem, jak uczyć tańca, można powiedzieć, że przez całe życie miałem szkolenie instruktorskie (śmiech).
Współpracujesz na stałe z jakąś szkołą tańca?
Nie, ale szkolę na obozach i prowadzę warsztaty, np. z młodzieżą w Jeleniej Górze. Niestety, nie mam czasu, żeby uczyć więcej. Chociaż staram się zorganizować sobie chociaż jedne zajęcia do stałego prowadzenia w tygodniu.
A jak nazywa się twoja grupa? Pytam, żeby móc cię namierzyć np. na Youtube.
Yes Yes Y'all, ale w sieci nie ma zbyt dużo naszych filmików, chociaż osoba uparta na pewno coś znajdzie. Odsyłam i zapraszam do naszego fanpage-a na facebooku, o tej samej nazwie co ekipa.
Jesteś pilnym studentem?
Nie wiem, czy pilnym, ale na pewno bardo zajętym. Studiuję Zarządzanie na Politechnice Wrocławskiej, równolegle robię Finanse w jęz. angielskim na Uniwersytecie Ekonomicznym - oba w trybie dziennym. Działam też w samorządzie studenckim, jestem w radzie wydziału. Do tego jeszcze dochodzą treningi – trzy raz w tygodniu, minimum 1,5 godziny, często do późna w nocy, no i czasami zdarzają się turnieje, warsztaty, prowadzę też czasem zastępstwa za kolegów z ekipy.
Czyli czasu na naukę masz niewiele.
Zgadza się, ale i tak udaje mi się utrzymać dobrą średnią - w poprzednim semestrze miałem na politechnice ok. 4,1. Już wiem, że w semestrze letnim będzie gorzej, bo wziąłem chyba trochę za dużo na siebie. Obydwa kierunki stały się bardzo absorbujące. Zresztą tak na prawdę na wszystko da się znaleźć czas, to tylko kwestia priorytetów.
A czas na życie studenckie masz?
Obowiązkowo! (śmiech)
Wróćmy do tańca. Czy u nas w Polsce odbywają się uliczne pojedynki taneczne, takie jak np. w amerykańskich filmach?
Oczywiście i cieszą się dużą popularnością, ponieważ spotykają się na nich tancerze z całej Polski. To dosyć niewielkie środowisko, wszyscy się znają i atmosfera na takich imprezach jest naprawdę rewelacyjna. Czasem można zobaczyć dużo lepsze rzeczy niż na filmach.
Ale ty niechętnie startujesz w takich zawodach?
Przede wszystkim mam na to nieco za mało czasu, no i to kosztuje. Taki wyjazd trzeba przecież sobie samemu opłacić, a sponsorów nie mamy. Nie jestem typem turniejowego zawodnika. Ja po prostu lubię tańczyć. Trenuję przede wszystkim dla siebie, chociaż jestem też częścią ekipy i  odpowiedzialność względem niej też motywuje. Dodatkową nagrodą jest możliwość uczenia innych. I to sprawia mi ogromną frajdę. Najbardziej lubię szkolić dzieci i młodzież. To jest zupełnie inny rodzaj nauki. A jaka ogromna satysfakcja! Dzieciaki nabierają odwagi, otwierają się i już nie tylko powtarzają ruchy, ale zaczynają się same tym tańcem bawić.
Nadszedł czas na pytanie, którego nie może zabraknąć. Co dla ciebie w tańcu jest takiego niezwykłego?
(chwila zastanowienia) Taniec! (śmiech). Wystarczy zatańczyć i odpowiedź gotowa – po prostu taniec. Każdy musi to odkryć sam.
Czy taniec jest dla ciebie też stylem życia?
Tak, choć nie słucham tylko hip-hopu. Nie zamknąłem się na jeden rodzaj muzyki, nie chodzę w spodniach z krokiem w kolanach. To wcale nie o to chodzi.
A o co chodzi w hip-hopie?
Hip-hop to pojęcie dużo szersze niż tylko taniec czy muzyka. To też sposób na życie, podejście do niego, pewien rodzaj mentalności. I również sposób ubierania się, ale na pewno nie chodzi w nim tylko o ciuchy czy czapkę z napisem NY. Jest masa ludzi, która nie ma zielonego pojęcia o tym, skąd się wzięła kultura hip-hopowa. Ale że jest to modne, to próbują się z nią identyfikować. To pozerstwo. Niech za przykład posłuży czapka. Nie wiedzą, że ta „modna” czapka to symbol drużyny baseballowej New York Yankees, a że hip-hop wywodzi się właśnie z Nowego Jorku, gdzie jest wielu kibiców tej drużyny. Ci, którzy zapoczątkowali hip-hop, właśnie w takich czapkach chodzili. I jak tu mówić o przynależności do grupy, o której nie wie się nic?
Nie ciągnie cię do programów tanecznych typu „You Can Dance”?
Po pierwsze nie umiem aż tak dobrze tańczyć. Nie jestem tancerzem wszechstronnym, który dobrze (!) zatańczy układ klasyczny czy jazzowy itp. Nie umiem zrobić pięknego piruetu, nawet nie jestem dobrze rozciągnięty, no i nie chcę być niewolnikiem TVN-u. Poza tym YCD to śmieszny program.
Dlaczego śmieszny?
Dlatego, że te tańce, które widzimy na ekranie, niewiele mają wspólnego ze stylem, jaki rzekomo jest prezentowany. Na przykład "hip-hop" w YCD nie ma z prawdziwym hip-hopem nic wspólnego. Nawet muzyka jest nie ta! To jest show, które ma się sprzedać, ma być fajne dla ludzi. W hip-hopie podstawą jest feeling -bounce, czyli ten ruch do dołu (upraszczając), no i najważniejsza jest muzyka, która nadaje ton temu, jak się mamy ruszać. Powtórzenie ruchu za choreografem to jeszcze nie taniec.
Czy twoi koledzy ze studiów wiedzą, że tańczysz?
Tak, bo na imprezach nie mogę się powstrzymać. Nie umiem się do muzyki tylko bujać. Jak wchodzę do klubu i słyszę muzykę, to po prostu tańczę. Początkowo znajomi mówili, że się popisuję, ale potem zobaczyli, że ja po prostu tak mam.
Dlaczego zdecydowałeś się właśnie na tę uczelnię?
Może dlatego, że po moim liceum (LO3 we Wrocławiu) niemal wszyscy szli na politechnikę?
A żałujesz?
Trochę żałuję, że od razu nie poszedłem na te finanse w języku angielskim. Ale gdybym teraz miał zrezygnować z któregoś z kierunków, to na pewno zostałbym na PWr. Bardzo mi się tu podoba, chociaż zmieniałem kierunek kilkakrotnie. Tu się czuje studiowanie. Kampus ma swoją specyficzną atmosferę. Na UE tego nie ma.
Co byś chciał robić w przyszłości?
Na pewno nie chciałbym być instruktorem tańca (śmiech). Oczywiście chciałbym to kontynuować, ale na dłużą metę trudno z tego dostatnie żyć. Świetnie, że jako student mogę sobie dorobić. Nie narzekam, bo stawki za naukę tańca są całkiem satysfakcjonujące. Jednak jeżeli chodzi o pracę zawodową, to myślę o czymś związanym z marketingiem lub manageringiem, może założę firmę. Nie zamykam sobie żadnej drogi. Czekam na szanse, ale staram się też je sobie stwarzać. 
Na przykład pisząc wiersze po angielsku?
(śmiech) To mój sposób na uwolnienie myśli, autoterapię no i hobby. Po polsku nie byłbym w stanie napisać nawet wersu, a po angielsku owszem. Siadam sobie późno w nocy, najlepiej o 2-3 nad ranem, puszczam jazz i piszę. Jeszcze nigdzie nie publikowałem moich wierszy, chociaż powoli zaczynam o tym myśleć, na razie tylko bazuję na opinii znajomych.
Czyli?
Im się podoba.
A o czym piszesz?
Różnie, zdarzają się czasami smęty uczuciowe, ale najczęściej są to przemyślenia na temat ludzi i tego, co mnie otacza, czasem wiersze motywacje. Rzadko piszę w swoim imieniu, chociaż od tego zaczynałem.
O tańcu coś napisałeś?   
Nie, bo taniec jest do tańczenia, a nie do pisania o nim (śmiech).
Rozmawiała: Iwona Szajner 




„Success”, author: Jakub Romańczuk

Putting dots on map of life,
to connect them later on.
Scouting paths to lead your fate,
taking shots before they're gone.
Meeting people, making friends,
knitting web of contacts, see,
these combined will help become,
whoever you'll wish to be.

...

Setting goals the proper way,
working odds so that they serve.
Don't break, bend the rules, play fair.
Always get what you deserve.
Do mistakes just one time each.
Learn from them, always improve.
You will fall, get used to it,
Get up each time, forward move! 

...

You'll get hurt by people, friends.
Grow a stone skin to survive.
Things will often get quite tense.
Be assertive, fight and thrive.
Finding passion, aiming high,
changing patterns, breaking free.
These combined will help become,
whoever you'll wish to be...