Błyski fleszy, czerwony dywan i szampan w wysokich kieliszkach – tak w sobotę wyglądała sala Strefy Kultury Studenckiej. Lokal wypełniły gwiazdy w długich sukniach, szpilkach i błyszczącej biżuterii albo w drogich garniturach i krawatach W role hollywoodzkich gwiazd wcielili się oczywiście studenci Politechniki Wrocławskiej ze swoimi osobami towarzyszącymi. Imprezę w klimacie filmowym, z przepychem oscarowej gali, zorganizował BEST Wrocław. Studencka organizacja w ten sposób postanowiła zakończyć swój projekt „Inżynieria Kultury”, czyli cykl spotkań i warsztatów, m.in. o sztuce prezentacji, komunikacji niewerbalnej czy zarządzaniu projektami. - Zainspirowało nas najsłynniejsze na świecie selfie, czyli to z oscarowej gali zrobione przez aktora Bradleya Coopera, a wrzucone do internetu przez prowadzącą galę Ellen DeGeneres – opowiada Ola Błaś z BEST Wrocław. - Widać na nim, że wszyscy dobrze się bawią i dobrze się ze sobą czują. Pomyśleliśmy, że są tak samo zgraną paczką jak my w Beście i stąd nasza zabawa w hollywoodzkim klimacie.
 Organizatorzy postarali się, by bawiący się w sobotę w Strefie Kultury Studenckiej poczuli się jak na gali. Do sali wchodzili stąpając po czerwonym dywanie, a tam czekał już na nich papparazzi, czyli fotograf pstrykający zdjęcia wszystkim wchodzącym do środka. Chętni mogli zrobić sobie także zdjęcie z wielką statuetką Oscara albo napisem „Hollywood”, jakby wprost przeniesionym ze zbocza góry Lee w Los Angeles. Na stołach czekała już na nich zastawa (żadnych plastikowych talerzyków czy sztućców), serwetki, a przede wszystkim mnóstwo świec - stojących na podstawkach i pływających w przezroczystych, szklanych wazonach (nad bezpieczeństwem czuwał przez cały czas strażak). Wśród atrakcji – występ kuglarzy, muzyka na żywo wykonywana przez orkiestrę Delirium Band oraz didżej. Był także 15-kilogramowy tort wnoszony na salę przez cztery osoby i oczywiście, jak na Hollywood przystało, szampan. Gwiazdy na oscarowej gali nie pojawiają się nigdy w zwykłych kreacjach, zatem i tu królowały szpilki i wysokie obcasy, długie suknie, błyszcząca biżuteria i misternie upięte włosy. Sandra na sobotnią imprezę przyszła w czerwonej sukni po kostki, dopasowanej do sylwetki i pięknej złotej kolii. – Kreacja pożyczona od teściowej – opowiadała. – Nie było trudno coś wymyślić. Ważne, żeby było elegancko i szykownie. Długa, czerwona suknia była idealna. Panie przyszły oczywiście w wieczorowych makijażach, niektóre na szyjach miały sznury pereł, a od wieczornego chłodu chroniły je białe futra. Panowie stawili się w garniturach z dobranymi krawatami lub muszkami. Na imprezie bawiło się około 130 osób. lucy
|