Trzech studentów z Wydziału Mechanicznego pracuje w zespole startującym w prestiżowych zawodach będących częścią GT4 European Series. Do cyklu Reiter Young Stars zakwalifikowano tylko osiem studenckich teamów. Studenci PWr są jedynymi uczestnikami rywalizacji z Polski Reiter Young Stars jest serią pięciu wyścigów organizowanych na torach we Włoszech (Monza), Francji (Pau), Belgii (Spa-Francorchamps), Węgrzech (Hungaroring) i Holandii (Zandvoort). Towarzyszą zawodom GT4 European Series. Są szansą dla młodych kierowców, ale także mechaników-inżynierów i marketingowców, którzy chcą zdobyć doświadczenie w profesjonalnych wyścigach samochodowych i związać z nimi swoją przyszłość. Zawody odbywają się po raz pierwszy – z inicjatywy firm Reiter Engineering, KTM i SRO. Na początku roku prowadzono rekrutację w poszukiwaniu studenckich trójek: dwóch inżynierów i marketingowca, którzy pod okiem doświadczonych specjalistów będą współpracować z kierowcami i decydować o ustawieniach samochodów w poszczególnych wyścigach.
W Polsce rozmowami z kandydatami zajął się Maciej Dreszer, utytułowany kierowca wyścigowy. To on zdecydował, że w wyścigach weźmie udział trzech studentów z Politechniki Wrocławskiej – Witold Feszczuk, Piotr Janeczek i Kacper Ostrowski – wszyscy z Wydziału Mechanicznego, na co dzień działający w Studenckim Kole Naukowo-Technicznym P13. Poza nimi zakwalifikowano także siedem innych studenckich zespołów – z Wielkiej Brytanii, Belgii, Austrii, Estonii, Czech i dwa z Niemiec . Każdej z tych trójek przydzielono (po losowaniu) samochód z dwoma lub dwojgiem kierowców oraz sponsora. Zespoły ścigają się bolidami KTM X-BOW GT4, które powstały na bazie podzespołów austriackiego producenta KTM i wyposażono je w silniki Audi. Mają konstrukcję typu monocoque, które razem z poszyciem wykonano z włókna węglowego. Całość jest bardzo lekka – waży zaledwie tysiąc kilogramów. W RYS Team Kiska (bo tak nazywa się zespół studentów PWr) startują Caitlin Wood i Maximilian Voelker – oboje rywalizują w różnych klasach wyścigów od najmłodszych lat. Udział w Reiter Young Stars jest dla nich szansą, by zostać zauważonym i przebić się do jeszcze bardziej prestiżowych zawodów. Czas wytężonej pracy Zespoły mają już za sobą dwa starty – we Włoszech i Francji. Kolejne zawody odbędą się na belgijskim torze Spa-Francorchamps (7-10 lipca). - Ja i Witek, jako inżynierowie w zespole, jesteśmy odpowiedzialni za to, by kierowcy dobrze się jechało i by jego samochód osiągał jak najlepsze wyniki – tłumaczy Piotr Janeczek. – Na długo przed zawodami przygotowujemy więc wstępne założenia pojazdu, m.in. analizujemy tor i nagrania innych zespołów. Wypełniamy kilkustronicową kartę ustawień, którą przesyłamy później do doświadczonych inżynierów samochodu. Na tej podstawie dostosowują pojazd do naszych założeń. - A to zaledwie początek – podkreśla Witold Feszczuk. - Pierwszego dnia zawodów dostajemy szczegółową dokumentację i regulaminy, sprawdzamy opony, a kierowcy mają tzw. track walk, czyli obchodzą tor. Drugiego dnia testujemy samochód i weryfikujemy, czy nasze ustawienia się sprawdzają, m.in. dostosowujemy ciśnienie w oponach i analizujemy dane z „data loggingu”. Dużo też rozmawiamy z kierowcami, żeby wypracować kompromis, bo nie zawsze najlepsze założenia, z punktu widzenia osiągów na torze, odpowiadają komfortowi kierowcy. I wtedy trzeba się dogadać. Do zadań marketingowca zespołu należy natomiast m.in. udział w briefingach, informowanie zespołu o zmianach w regulaminie oraz oczywiście gromadzenie materiałów, które pomogą w promocji drużyny. Działania marketingowe dla teamu są równie ważne jak praca inżynierów – są bowiem brane pod uwagę w klasyfikacji generalnej zespołów uniwersyteckich. Zawody Reiter Young Stars bardzo przypominają wyścigi Formuły 1. Są zresztą organizowane pod auspicjami Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA - Fédération Internationale de l’Automobile). Na sukces teamu pracuje cały zespół - od kierowcy po mechaników. Inżynierowie komunikują się z kierowcą w czasie zawodów, informując go m.in. o zagrożeniach na torze czy zmianie strategii zespołu. Podczas wyścigu samochody zjeżdżają na pitstopy. Liczba obowiązkowych zjazdów do boksów i minimalny czas, w jakim samochód ma tam pozostać, jest określony na każdym z torów i dla każdego typu wyścigu. Podczas pitstopu następuje m.in. zmiana kierowcy, korekta ciśnienia ogumienia i w razie potrzeby zmiana ogumienia. Potrzebna dobra strategia Wyniki zespołów są porównywane w trzech klasyfikacjach – amator, proracer oraz wewnętrznej klasyfikacji zespołów z Reiter Young Stars (osobno dla kobiet i mężczyzn). W tej ostatniej – po dwóch wyścigach - Caitlin Wood jest na pierwszym miejscu (z 83 punktami i dwoma przewagi nad kolejną w klasyfikacji Laurą Kraihamer), a Maximilian Voelker ze względu na to, że nie mógł wystartować w ostatnim wyścigu, spadł na przedostatnie miejsce w kwalifikacji mężczyzn. - Mamy też jeszcze jedną rywalizację między zespołami – opowiada Witold Feszczuk. – Na koniec wyścigu w zbiorniku musi zostać minimum 6 kg paliwa. Im mniej tym lepiej, bo dostajemy więcej punktów. Nie może go jednak być mniej niż 6 kg, bo wtedy nie zyskujemy żadnych. - To bardzo trudne, by dobrze wymierzyć ilość paliwa, jaką powinien zatankować samochód – podkreśla Piotr. – Do pokonania mamy 30 km toru i wszystko w tym czasie może się zmienić. Wystarczy, że tylko jedno z okrążeń pojazd pokona za tzw. safety carem i to już diametralnie zmieni zużycie paliwa. Podobnie jak warunki pogodowe, które mogą być zupełnie inne po 15 minutach wyścigu, a to powoduje, że niezbędna jest zmiana ogumienia, co także wpływa na zużycie paliwa. Studenci przyznają, że start w zawodach to ogromny stres i spora dawka adrenaliny. – Dopiero po wyścigu możemy złapać oddech, ale to nie znaczy, że odetchnąć. Wtedy też mamy dużo pracy – zaznacza Witold. – Do późnej nocy analizujemy dane z całego dnia i planujemy zmiany w bolidzie. Nauka asertywności Uczestnictwo w Reiter Young Stars to dla studentów PWr szansa, by poznać ludzi związanych z tą branżą motoryzacyjną i zdobyć doświadczenia, jakich nie zyskaliby nigdzie indziej. Już teraz nauczyli się np. że muszą umieć postawić granice w ustaleniach z kierowcami. – Nie możemy na wszystko się zgadzać, czasem żądania kierowców są nieracjonalne – tłumaczą. - Wtedy musimy usiąść z nimi i wytłumaczyć wszystkie aspekty związane z daną zmianą w ustawieniach samochodu. Zdarza się, że kierowca nigdy nie testował konkretnego rozwiązania, ale z góry jest do niego sceptycznie nastawiony. Wtedy musimy wspólnie przeanalizować sytuację i wybrać jak najlepsze rozwiązanie. Nie możemy być samolubni i ustawiać samochód bez konsultacji z kierowcą. Zawsze możemy też liczyć na starszego inżyniera, który wspiera nas w podejmowaniu decyzji. W końcu tworzymy zespół – podkreślają. Dla Witolda największym zaskoczeniem do tej pory był moment zmiany kół w samochodzie. – To istny armagedon – śmieje się. – Widziałem go wielokrotnie w telewizji, ale takie krótkie migawki zupełnie nie oddają tego, co dzieje się na miejscu. Samochód wjeżdża w strefę pitstopów z prędkością nie mniejszą niż 40 km na godz. i trzeba mieć oczy dookoła głowy, żeby zwyczajnie nas nie rozjechał. To członek zespołu musi uważać na bolid, a nie kierowca na niego. Sama zmiana opon dzieje się też w niewyobrażalnym tempie. To robi wrażenie. Z kolei Piotr podkreśla, że dla niego zaskoczeniem było to, jak ogromne znaczenie w czasie wyścigu ma komunikacja inżynierów z kierowcą. – Choćby tylko wybór odpowiedniego czasu, by samochód zjechał na pitstop. To może zmienić bardzo wiele w czasie zawodów – tłumaczy. Przed RYS Team Kiska i innymi zespołami Reiter Young Stars jeszcze trzy starty. Zwycięzców w poszczególnych klasyfikacjach poznamy na początku października. Lucyna Róg
|