Na studentów Politechniki Wrocławskiej świętujących ostatki w Strefie Kultury Studenckiej czekała fantazyjnie udekorowana sala. Z balonów powstały złote „żyrandole” i wielkie karciane asy wiszące nad stolikami, a z fontanny popłynęła czekolada

Nie tylko dekoracje były zjawiskowe. Spisali się także studenci, którzy na organizowany przez Samorząd Studencki Politechniki Wrocławskiej bal karnawałowy w stylu lat 20. stawili się w strojach z epoki. Panie bawiły się w długich sznurach pereł, a ich włosy ozdabiały opaski. Dominowały sukienki czarne – krótkie lub dłuższe, ale z mocno wyciętymi plecami. Na stopach oczywiście szpilki, na ramionach często futerko albo piórkowy szal. Do tego długie rękawiczki, piękne błyszczące kolczyki i oczywiście misternie upięte fryzury albo idealne opadające na ramiona loki. Panowie wystąpili we frakach lub marynarkach, najczęściej w muszkach, choć zdarzały się i krawaty, wielu na głowach miało kapelusze.
youtube
- Pomysł na taką przebieraną
imprezę bardzo nam się spodobał. Z mojego roku wybrało się tutaj
przynajmniej osiem osób – opowiadała Ula, studentka technologii
chemicznej. – Skompletowanie stroju nie było trudne, choć wiem, że
kilka moich koleżanek długo zastanawiało się, co na siebie założyć.
- Ostatni raz na takim balu byłam w liceum, ale wtedy wiele osób nie
zdecydowało się na przebranie, bo jakoś się wstydzili. Pewnie trzeba
nabrać do siebie dystansu, żeby założyć strój i dobrze się bawić –
mówiła – Paulina Wużyńska, studentka filologii germańskiej z
Uniwersytetu Wrocławskiego, która na bal wybrała się jako osoba
towarzysząca.
Pomysł na imprezę w strojach z lat 20. okazał się strzałem w
dziesiątkę. – W 15 minut zapisało się na nią 250 osób, po 45 minutach
mieliśmy komplet, czyli 350 osób – opowiada Monika Rejnuś z Samorządu
Studenckiego Politechniki Wrocławskiej. – A do tego 100 osób czekało na
liście rezerwowej na ewentualne zwalniane miejsca. Na pewno więc
będziemy organizowali jeszcze podobne imprezy.
youtube
Studenci za uczestnictwo w ostatkach płacili 30 zł i przynosili własne jedzenie – z kateringu zrezygnowali sami, woląc dzięki temu zapłacić mniej za wejściówki.
A skąd lata 20. jako motyw przewodni? – Chcieliśmy, żeby impreza była elegancka, a jednocześnie ubranie się na nią nie sprawiało zbyt wielu problemów – tłumaczy Monika Rejnuś. Sama swoje przebranie – białą koszulę, spodnie i kapelusz - skompletowała z tego, co znalazła w szafie. – Musiałam dokupić jedynie szelki – śmiała się.
O dobrą atmosferę dbali didżeje Łukasz i Paweł Ptaszek i grający na saksofonie Witold Sikora. Wśród atrakcji planowanych na ostatkowy wieczór było wspólne odtańczenie Charlestona, z którego nagranie będzie można oglądać jako film "Politechnika - najbardziej roztańczona uczelnia świata!".
Lucyna Róg