Jej, utrzymane w ciepłych barwach, obrazy można wieszać na różne sposoby i każdy może je interpretować inaczej. - Nie nadaję im tytułów – mówi Izabela Wołowiec. 9 kwietnia była gościem Klubu Seniora PWr. - Malować zaczęłam 18 lat temu, gdy prowadziłam zajęcia plastyczne w ramach warsztatów terapii zajęciowej dla osób niepełnosprawnych intelektualnie – opowiadała. - Moje obrazy w większości wypływają wprost z mojej podświadomości. Nie nadaję im tytułów, żeby dać ludziom możliwość jak najszerszej interpretacji. Izabela Wołowiec mieszka w Kazimierzu Dolnym, zajmuje się również ceramiką i astrologią. Z mężem Sławomirem Sówką grają na gongach tybetańskich – i właśnie grą na gongach rozpoczęli wernisaż „Ze źródła – nowe przestrzenie”. - Ciągle zadajemy sobie pytanie, jak mamy postępować, by uszanować ziemię i otaczających nas ludzi, tak abyśmy też zostali uszanowani. Dla nas ważne jest, by ciągle tworzyć coś nowego – mówił Sławomir Sówka. Maria Lewowska
|